sobota, 31 października 2015

Rozdział 18 "Wizja."

- Wiem, że pewnie jesteś jeszcze osłabiona i wolała byś odpocząć ale gryzie mnie coś. - Powiedział Nanadaime.
- Osłabiona?. Przecież cały czas spałam, jestem wręcz pełna energii. - Powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze a więc dlaczego masz to samo nazwisko co Shinji a nie jesteście spokrewnieni?. - Spytał.
- To proste. Zostałam adoptowana przez dwóch członków z jego Rodu i dali mi to nazwisko ale i tak czuje się jakbym sie już urodziła Takahiro. - Wyjaśniła.
- Dobrze, że aż tak się zaaklimatyzowałaś w tym rodzie i teraz już wszystko jasne. - Oznajmił Nanadaime a dziewczyna zachichotała pod nosem po czym nagle jej oczy zaczęły się świecić, z buzi również wydobywało się światło. Moc oplotła ją i uniosła lekko nad łóżkiem. Nikt się nie spodziewał takiego czegoś. Nie wiem nawet co zrobić. Nagle z ciała Sakurishi - dokładnie z brzucha - wystrzelił fioletowy promień, który przebił się przez sufit i pędząc gdzieś w kosmos. Nagle wróciło wszystko do normalności lecz oczy Sakurishi były zupełnie inne niż przed chwilą. Były tam jakieś wzorki i stały się fioletowo-kryształowe. Po chwili zmieniły się w normalne oczy jakie miała przed całą dziwną sytuacją.
- Co tu się wydarzyło?. - Zdziwiła się Lady Tsunade.
- Właśnie nie mam pojęcia co się ze mną stało.. - Rzekła gdy nagle Naruto pokazał na okno a za nim krajobraz. Popatrzyliśmy na niebo, najpierw zaczęło robić się ciemno i pojawiły się burzowe chmury, po czym sama i burza zawitała. Błyskawice uderzały wszędzie jak szalone. Wiatr był tak silny że urywał drzewa z ziemi i niszczył wszystko. Deszcz, który padał był tak duży - to znaczy krople - robił dziury i również niszczył. Jedno słowo na to wszystko co działo się za oknem to - chaos.
- Co tam się dzieje?. - Skąd to się tu nagle wzięło?. - Mówili Naruto i Sakura na zmianę.
- Spokój. - Oznajmiła Lady Tsunade. - Spójrzcie lepiej na to że pojawił się księżyc a przecież to nie ta pora. - Wyjaśniła.
- Racja a do tego wydaje mi się czy Słońce i Księżyc zbliżają się do siebie?. - Spytałem nie dowierzając.
- Rzeczywiście, nie dobrze. - Rzekła Tsunade i w pośpiechu wyszła z pomieszczenia.
- Zaraz wrócimy. - Powiedziała Panienka Haruno i ruszyła z mentorką.
- Wszystko zaczęło się od dziwnego incydentu Sakurishi, hmmm..Wiesz coś na ten temat?. - Spytał Naruto-san.
- Nie wiem co się stało, ale powiem tylko że miałam wizje ale nie mogę teraz sobie przypomnieć coś mnie zblokowało.
- Wizję?. - Zdziwił się Naruto.
- Tak, Sakurishi miewa prorocze wizje. Przewiduje przyszłość. Miewała już takie za dzieciństwa. - Wyjaśniłem. - Ale zazwyczaj pamiętała o nich.
- Teraz też bym pamiętała ale coś lub ktoś mnie zablokował.. - Wyjaśniła.
- Rozumiem. Ale teraz nie wiadomo co się dzieje, Słońce i Księżyc kierują się prosto na siebie, jak się zderzą to odłamki nas zniszczą. - Oznajmił Nanadaime.
- Trzeba coś zrobić.. - Nie dokończyłem ponieważ nagle pojawił się Raiden a do pokoju wpadła Lady Tsunade i Sakura.
- Widzę, że dziewczyna się już obudziła, ale nie dlatego tu jestem. - Powiedział. - Chodzi tu o Bogini Słońca i Boga Księżyca, mają ze sobą poważny konflikt i chcą go rozwiązać siłą a ta walka może być przyczyną i skutkiem końca waszego świata. - Wyjaśnił.
- Jak to?.
- Amaterasu Bogini Słońca i Tsukuyomi Bóg Księżyca to aktualnie największe i najsilniejsze Bóstwa wraz z Susanoo Bogiem Burzy ale on nie będzie się wtrącał w konflikt. - Wyjaśnił.
- I ich walka zniszczy nasz świat?.
- W pewnym sensie tak ponieważ gdy Słońce zderzy się z Księżycem obydwa zniszczą się wzajemnie a odłamki popędzą na ziemie. Ale spokojnie zanim oni się zderzął macie kilka dni. - Rzekł Raiden.
- Jak ich zatrzymać?. - Spytała Lady Tsunade.
- Aby ich powstrzymać to albo ich pogodzić albo zabić. - Przedstawił dwie opcje. - Ale nie liczyłbym że się dogadają. - Dodał przez bark. - Na mnie już pora. - Oznajmił i znikł.
- Szlak.. I co teraz?. - Powiedziałem.
- Jak to co, Shinji idziemy ich powstrzymać. - Powiedziała Sakurishi wstając z łóżka.
- Zamierzasz z nim pogadać czy zaatakować?. - Spytał Naruto-san.
- Ten koleś powiedział że byśmy nie liczyli na to że się dogadają więc masz odpowiedź. - Rzekła.
- Jak zamierzasz się tam dostać?. - Spytałem więc Bez słowa pokazała mi co i jak. Jej oczy ponownie zmieniły się w fioletowo-kryształowe po czym Sakurishi zaczęła lewitować.
- Co to za dziwne oczy?. - Spytał Naruto.
- Nazywają się Kamigan lub jak wolicie Boskie Oczy. - Powiedziała co sprawiło że każdy osłupiał.
- Dlaczego posiadasz Boskie Oczy, jak je zdobyłaś?. - Spytałem.
- Mam je chyba od urodzenia, bynajmniej tak powiedział Orochimaru. Trenował mnie na wojownika i trenowałam wszystko co mi rozkazał, więc nie jestem bezużyteczna. Potrafię o siebie zadbać. - Wyjaśniła gdy nagle usłyszeliśmy nieznajomy głos dobiegający z okna. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy dziwnego mężczyznę siedzącego na oknie.
- Dlaczego ja nie wyczułem, że Kryształowe dziecko było tak blisko.. - Powiedział zawiedzionym głosem.
- Kim Ty jesteś?!. - Uniosłem głos ponieważ uważałem, że mówi o mnie.
- Nazywam się Ninigi i jestem Łowcą. - Tyle wystarczyło aby mnie poruszyć do działania ale szybko żałowałem tej decyzji, ponieważ on był o wiele silniejszy ode mnie i szybko mnie powalił na ziemie i zablokował.
- Spokojnie jestem sojusznikiem nie wrogiem. - Oznajmił.
- Łowcy nie są sojusznikami!. - Krzyknąłem wtedy Naruto ruszył aby mi pomóc ale i jego zdołał zatrzymać łowca. Nanadaime chciał uderzyć z pięści ale zostało ona zablokowana i przechwycona blokując Blondyna do dalszego działania.
- Jak się nie uspokoicie to będzie po was.. - Powiedział podirytowany Łowca.
- Ninigi?. Czy to Ty?!. - Odezwała się nagle Sakurishi i wydawało mi się że go zna no i się nie myliłem.
- Dokładnie.. - Powiedział puszczając mnie i Blondyna.
- To Ty go znasz?! Sakurishi. - Zdziwiłem się.
- Tak, poznaliśmy się gdy wykonywałam misję dla Orochimaru-sama. Podczas misji byłam w złym stanie i wtedy łowca mi pomógł i opatrzył moje rany.
- Rozumiem, więc przepraszam Ninigi, tak?
- Tak.
- Zacząłeś coś mówić o kryształowym dziecku, skąd o tym wiesz? - Spytałem.
- Jestem Okami i potrafię wyczuć takie coś na kilometry, ale jeden jedyny raz mój węch mnie zawiódł.. Przepraszam, że wcześniej nie przybyłem. - Rzekł.
- Spokojnie nic się nie stało nawet nie wiem o co Ci chodzi. - Oznajmiłem ale on dziwnie na mnie spojrzał.
- Nie mowie do Ciebie.. - Zirytował się.
- A do kogo? Ja jestem kryształowym dzieckiem.
- Ty?? Haha a to dobre.. - Wyśmiał mnie. - Mówiłem do Panienki Sakurishi. - Oznajmił i wszystkich zamurowało. - Ale w Tobie też jest coś.. coś silnego ale nieobudzonego w pełni. - Dodał.
- Wytłumacz mi coś.. Wszyscy myślą, że to ja jestem kryształowym dzieckiem, dlaczego? - Spytałem.
- Pewnie wyczuwają to co ja ale Ty nie jesteś Kryształowym Dzieckiem tylko Sakurishi i nie ma mowy o pomyłce.
- To dlaczego panuje nad Lodem i Kryształem??
- Jakimś cudem Twoja wrodzona Domena to Lód a wszyscy wiedzą, że jak ktoś ma w sobie boskie moce przekształca Lód w kryształ ale nie robi to z niego kryształowego dziecka. - Wyjaśnił.
- A skąd pewność że ona jest? - Spytał Naruto-san.
- Jak już mówiłem jestem Okami a każdy Okami jest ochroniarzem ale i zarazem nauczycielem kryształowego dziecka i wyczuje go zawsze i wszędzie, ale z dziwnych przyczyn nie udało mi się wyczuć jej osoby w naszym pierwszym spotkaniu. - Wyjaśnił. - Sakurishi musimy jak najszybciej przejść do treningu. - Dodał. - Będziesz musiała powstrzymać Amaterasu i Tsukuyomi tak jak w wizji. - Rzekł.
- Jakiego treningu? - Zdziwiła się.
- Musze nauczyć Cię korzystać z Domeny kryształu i boskich mocy i oczu. - Wyjaśnił. - Tobie także mogę pomóc o ile chcesz, w Tobie jakimś cudem też wyczuwam boskie moce i oczy a nie powinieneś ich mieć jako że nie jesteś kryształowym dzieckiem. Ów dziecko od urodzenia ma w sobie takie moce ale zwykły Ere nie powinien mieć ale widzę, że są też niezwykłe przypadki. - Rzekł zdumiony. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy i wszyscy już wszystko zrozumieli. Dogadaliśmy się, że łowca będzie trenował mnie i Sakurishi. Dalej jest to dziwne bo nagle okazało się, że to ona jest kryształowym dzieckiem a ja jakimś wyjątkiem. To dziwne jak już uwierzyłem w swoje przeznaczenie.

Łowca Ninigi:


Kilka dni później.

- Shinji, Ty już potrafisz zapanować nad Boskimi oczami, ale Ty Sakurishi musisz jeszcze potrenować nad nimi tak więc dziś trenujemy a Shinji Ty masz wolne. - Wyjaśnił Łowca.
- Dobrze. - Powiedzieliśmy razem z Sakurishi.
- Sakurishi, skup się.. - Słyszałem jak Łowca mówi bezpośrednio do Sakurishi lecz oddalając się od nich coraz słabiej było słychać jego pełen dominacji głos. Gdy wyszedłem z sali usłyszałem nieznajome głosy dobiegające ze strony gabinetu Tsunade. - Ponownie został oskarżony o coś czego na pewno nie zrobił!. - Uniósł się głos Lady Tsunade. - Albo nas okłamujesz, albo on ma nieprzyjemnych wrogów. Tak czy inaczej Zamek Wody skazał go na Shawshank. - Słyszałem jak mówi koleś wychodząc z biura Tsunade i spojrzał na mnie, spojrzał mi prosto w oczy z nienawiścią. Byłem na końcu korytarza i instynktownie wycofałem się. - Nie ruszaj się!. - Krzyknął do mnie nieznajomy i nie wiem czemu zacząłem uciekać więc popędził za mną. Jest bardzo szybki i zwinny, ja też mam czym się pochwalić i oboje skakaliśmy w spinaliśmy się jak w parkour'że. Gonił mnie i był coraz bliżej. Po jego wyglądzie i posturze stwierdzić można, że jest wysportowany i młodszy ode mnie. Jednak to mu chyba dawało przewagę, ponieważ skoczył nade mną więc zmusił mnie do zatrzymania się i staliśmy na przeciw siebie.
- Ucieczką przyznajesz się do popełnienia tak karygodnego czynu. - Odezwał się.
- O czym Ty mówisz?!.
- Zabiłeś Władcę Zamku Wody i masz czelność się jeszcze pytać?!. - Zdenerwował się.
- Co takiego?!. Nic takiego nie miało miejsca, nic nie zrobiłem, nawet nie byłem nigdy w Zamku Wody!. - Zirytowałem się. Ponownie ktoś chciał mnie wkręcić.
- Musiałeś być widziano Cię na miejscu zbrodni...czy to nie Twój portret?. - Spytał wyciągając zwój po czym rozwinął go i zobaczyłem swój portret.
- Jakim cudem.. - Powiedziałem cicho.
- Shinji?. - Powiedziała pytająco Sakurishi patrząc na ten sam portret gdy nagle wokół mnie pojawiła się bańka wodna a ja byłem w środku.
- Do wyjaśnienia sprawy skazuje Cię na Shawshank. - Powiedział mężczyzna z Zamku Wody. - Nazywam się Haku i jestem Strażnikiem w ów Zamku. No moc prawa i sprawiedliwości zabieram Cię. - Wyjaśnił a gdy skończył mówić pojawił się Naruto-san i chciał uderzyć Haku z pięści z ogromną i przerażającą siłą lecz Haku zatrzymał to rękę jakby to było nic, a przecież Nanadaime słynie ze swojej potęgi.
- Jakim cudem Ci się to udało?!. - Zdziwił się i zdenerwował jednocześnie Blondyn.
- Puls Wodny!. - Powiedział stanowczo Haku po czym w drugiej ręce pojawiła mu się kula wodna, którą uderzył bezpośrednio w Naruto, który po tym uderzeniu odleciał na znaczną odległość a do tego był w kiepskim stanie nawet jak na niego.
- Co to był za kuriozalny atak?!. - Krzyknął z bólu Blondyn.
- Czas na nas.. - Powiedział Haku po czym zmienił się w posąg wodny, który zmienił się w kałużę i znikł a moje wodne "więzienie" pękło i również znikłem. Nie było po nas już śladu.

Kilka godzin później.
Gabinet Lady Tsunade.

- Kim był ten strażnik z Zamku Wody?. - Spytał zaciekawiony Naruto.
- Nazywa się Haku i jest Mistrzem w Domenie Wody, opanował ją na najwyższym poziomie, nikt nigdy tak dobrze nie wyszkolił swojej Domeny jak on. W całej historii świata tylko jedna osoba jeszcze tego dokonała, był to Twój ojciec Naruto. Tylko oni panowali nad swoimi domenami na takim poziomie. - Wyjaśniła Lady Tsunade.
- Interesujące..Jak on tego dokonał?. - Spytała Panienka Sakura.
- Nikt tego nie wie. Jest on najpotężniejszym Strażnikiem w historii wszystkich Zamków jak narazie. - Powiedziała Tsunade.
- A co to ten cały Shawshank?. - Spytała nie pewnie Sakurishi.
- Shawshank to nazwa więzienia w Krainie Trawy. Gdy do niego wejdziesz wszystko się zmienia. Jeszcze nikt nigdy stamtąd nie wyszedł.. - Wtrącił Łowca.
- Dlaczego Shinji został skazany na to wiezienie?.
- Podejrzewają go o morderstwo Tobiramy, Władcę Zamku Wody. - Powiedziała Tsunade.
- Przecież to absurd, Shinji nigdy by czegoś takiego nie zrobił a zresztą był cały czas z nami. - Rzekła Sakurishi.
- No tak ale widziano go przy ciele Tobiramy podobno, mają jego portret pamięciowy, trzeba znaleźć osobnika, który go wrobił. - Wyjaśniła Panienka Sakura.
- Nie ma co ten cały Haku jest bardzo potężny.. - Naruto nie mógł przeżyć, że został pokonany jednym ciosem.
- Spokojnie dojdziemy do tego, i uniewinnimy Shinji'ego. - Zapewniła Lady Tsunade.

Kraina Trawy.
Shawshank.

- Ten wiezień jest najważniejszym jakiegokolwiek miałeś, pilnuj go jak oka w głowie inaczej ponownie się spotkamy i to nie będzie miłe spotkanie. - Wyjaśnił Haku po czym odszedł.
- Dobra zabrać go do celi. - Powiedział Mężczyzna sprawujący władzę we Więzieniu po czym nałożył na mnie dziwną formułę i następnie ochroniarze mnie zabrali. Wrzucili do celi jak psa i zamknęli.

Nieznane.
Baza Sasuke.
- Dobrze się spisałeś, teraz mamy go z głowy. - Rzekł Sasuke.
- Czekam na moją zapłatę.
- Spokojnie Shin...Jugo daj mu walizkę. -  Powiedział Sasuke po czym Jugo wręczył walizkę wypełnioną pieniędzmi.
- Miło jest robić z Tobą interes.. - Oznajmił Shin po czym odwrócił się i wycofał. - A co będzie jak dowiedzą się, że to nie on zabił Tobiramę?. - Dodał przez ramię.
- Zanim do tego dojdą ja już zrobię wszystko co planowałem a wtedy Shinji nie będzie wstanie nic zrobić. - Wyjaśnił Sasuke po czym Shin znikł a Sasuke udał się do swojej komnaty.

niedziela, 25 października 2015

Rozdział 17 "Yomi."

Zamek Ziemi.

- Jak zamierzacie dostać się do Yomi?. - Spytał zdziwiony całą sytuacją Shikamaru.
- Myśleliśmy, że może Ty wiesz. - Powiedziała Panienka Sakura.
- Niestety ale nie wiem.
- Za to ja chyba wiem. - Powiedziała niepewna Lady Tsunade.
- Czyli jak?. - Zapytał Nanadaime.
- Poproście Boga Gromu aby was tam wysłał na pewno potrafi otworzyć odpowiedni portal. - Zaproponowała.
- To może się udać. - Powiedziałem. - Shikamaru zabierz nas do Wysokiej Równiny Nieba. - Dodałem po czym od razu otworzył portal cienia a my bez słowa wskoczyliśmy.

Takamagahara.

- Rozumiem czyli chcecie się udać do Yomi. - Powiedział Raiden po wysłuchaniu wszystkiego. - Dobrze tylko że ja potrafię was tam wysłać ale nie będę mógł was stamtąd zabrać mam że tak powiem bilet w jedną stronę. - Wyjaśnił.
- To jak wrócimy?. - Spytałem.
- Jest sposób, musicie odnaleźć kule powrotu, które znajdują się gdzieś tam ale nie mam pojęcia gdzie. - Powiedział. - Ja aktualnie posiadam dwie takie kule. - Dodał szybko.
- To świetnie, a więc plan jest taki, że tylko dwie osoby tam pójdą. - Powiedziałem.
- Nie ma opcji!. - Krzyknął Naruto-san. - Albo wszyscy albo nikt.
- Posłuchaj nie będzie czasu aby szukać kul a jak w ogóle ich nie znajdziemy to co wtedy?. - Zapytałem.
- Eh..No dobrze więc ja i Ty pójdziemy. - Powiedział Nanadaime.
- I ustalone, utwórz portal. - Powiedziałem więc Bóg Gromu otworzył odpowiedni portal.
- Daj nam kule. - Powiedział Nanadaime po czym wręczył jedną Naruto a drugą mi.
- Tylko uważajcie na siebie i wródźcie szybko. - Powiedziała Panienka.
- Dobrze. - Powiedziałem i wskoczyłem do portalu.
- Będę tu czekać. - Rzekła Haruno po czym Naruto puścił jej oczko i również wskoczył. Portal się zamknął.

Yomi.

- Jesteśmy, i co dalej?. - Spytał Blondyn. - Nawet nie wiemy gdzie szukać.
- Wiem..Spokojnie na pewno już ktoś wyczuł naszą nie do końca legalną obecność. - Wyjaśniłem i nie myliłem się, ponieważ od razu z ziemi wyszły - na około nas - wulkaniczne demony.
- Mówiłem. - Rzekłem.
- Nasza Pani chce z wami pomówić. - Odezwał się jeden z demonów więc bez gadania poszliśmy z nimi, oczywiście eskortowali nas. Po kilku minutach dotarliśmy do dziwnego miejsca a demony stanęły za nami.
- Nazywam się Yominokuni i jestem tu Panią. - Odezwała się mroczna kobieca istota. - Nie jestem poinformowana o waszej agoni więc co tu robicie?. - Spytała.
- Przybyliśmy do tego miejsca ponieważ musimy porozmawiać z pewną osobą, która się tu znajduje. - Odezwałem się.
- To nie kawiarnia aby przyjść tu na pogaduchy!. - Zirytowała się.
- Wiemy to ale to jest bardzo ważne, możemy pomówić z Orochimaru?. - Odezwał się Blondyn.
- Niech będzie..Wiem czym jest ta sprawa i nawet mi miło że Kryształowe Dziecko z eskortą syna Boga Szybkości odwiedzili mnie osobiście. - Powiedziała i kiwnęła ręką na jednego ze swoich sługusów aby przyprowadził Wężowca. Po chwili przyszedł z Orochimaru.
- To osoby chcą z Tobą porozmawiać.
- Witam Naruto widząc się w swoim ciele jest dla mnie zagadką, szczególnie że jesteś tu ze mną. - Odezwał się.
- Tylko że ja żyje a Ty już nie.
- Więc co tu robisz?. - Zdziwił się.
- Potrzebujemy Twojej krwi. - Odezwałem się.
- Jest tu także Kryształowe Dziecko..Hmm interesujące, a do czego jest wam potrzebna moja krew, co?. - Zmarszczył brwi.
- W Twojej krwi jest serum wybudzające więc po prostu daj trochę krwi i spadamy. - Powiedział Naruto-san.
- A to ciekawe więc chcecie kogoś wybudzić, tylko pytanie jest kogo?. - Powiedział.
- To nie Twoja sprawa. - Powiedziałem chłodno.
- W sumie to mógłbym wam dać tylko że jestem tu jako dusza a nie ciało więc nie pomogę. - Wyjaśnił.
- To gdzie jest Twoje ciało?. - Zdziwiłem się.
- Zważając na moje uczynki to pewnie w piekle. - Powiedział. - Ale na waszym miejscu bym tam nie szedł. - Uprzedził nas.
- Nie mamy wyboru. - Powiedziałem. - Dziękuje Ci Yominokuni za pomoc, pójdziemy już. - Dodałem.
- Miło było was gościć, spotkamy się ponownie...kiedyś.. - Powiedziała po czym użyliśmy kuli, które przeniosły nas do Wysokich Równin Nieba.
- I co udało się?!. - Zapytała niecierpliwa Sakura.
- Niestety nie, ponieważ w Yomi jest tylko dusza Orochimaru zaś jego ciało jest w piekle. - Wyjaśniłem.
- No to życzę wam powodzenia. - Powiedział Raiden.
- I co teraz?. - Spytała.
- A jak myślisz?. Wyruszamy do piekła. - Oznajmiłem.
- Wiesz, że w piekle mieści się siedziba najgorszych demonów jakie istnieją nazwani zostali Akatsuki. - Powiedziała Panienka.
- Teraz już wiem ale nic mnie nie powstrzyma. - Powiedziałem.
- Nie wiem czy damy radę.. - Oznajmiła. - Tam władze sprawuje Wszechmocny Pain najpotężniejszy ze wszystkich demonów.
- Nie pękaj. - Rzekłem.
- No wiesz chciałabym jeszcze pożyć. - Powiedziała.
- Damy radę nie poddam się, wracajmy do Zamku. - Powiedziałem po czym spojrzałem jednoznacznie na Raiden'a który wysłał nas do Zamku Ziemi.

Zamek Ziemi.

Opowiedzieliśmy Lady Tsunade o wizycie w Yomi i o nasz planach. Ona również nie była uchylna co do naszego pomysłu.
- Jeśli dojdzie do konfrontacji z samym Pain'em to może być to wasza ostatnia walka. - Zauważyła Tsunade.
- Zdaje sobie z tego sprawę więc pójdę sam.
- Co to to nie!. Nie pójdziesz sam!. - Powiedział Nanadaime.
- Dokładnie!. - Zgodziła się Sakura.
- Ale..
- Nie ma ale!. - Przerwała mi Panienka. - Jak już masz iść to nie sam.
- No dobrze to jak tam się dostać?. - Spytałem.
- To nie będzie łatwe ale dacie radę. Musicie się udać do Lasu Duchów i tam znaleźć przejście do piekła. - Wyjaśniła nam Lady Tsunade.
- Jak znajdziemy to przejście?. - Spytałem.
- To będzie brama "wbudowana" w skały. - Wyjaśniła.
- Dobrze ruszamy!. - Powiedziałem po czym pognaliśmy do koni i ruszyliśmy z kopyta.

Las Duchów.
Kilkanaście godzin później.
Brama do Piekła.

- No to jesteśmy.. - Oznajmiła Panienka.
- Teraz jak przejść przez tą bramę?. - Zapytał Naruto-san.
- Nie mam zielonego pojęcia.. - Rzekłem.
- Ale ja mam.. - Powiedziała Karin podbiegając na koniu a za nią pojawił się Jiraiya.
- Karin?. Sensei?. Co tu robicie?. - Zdziwił sie Nanadaime.
- Tsunade poinformowała mnie co planujecie więc od razu ruszyliśmy. - Odezwał się Jiraiya.
- A więc jak je otworzyć?. - Spytałem niecierpliwie.
- Musicie zwrócić na siebie uwagę wtedy wyjdą strażnicy bramy i będziecie musieli ich pokonać. - Wyjaśniła.
- Jak ich zwabić?.
- Pokaż coś co ich zainteresuje. - Powiedział spokojnie.
- Już się robi. - Powiedziałem uaktywniając Boskie Oczy po czym użyłem mocy tych oczu aby uderzyć falą grawitacji zwaną uderzeniem Tensei. Po tym uderzeniu długo nie czekaliśmy. Frota zaczęły się otwierać a z otwartej bramy wyszło pięciu strażników. Są ogromni i zrobieni ze skał.
- Nie mówiłaś, że będą tacy ogromni.
- Musiałam pominąć ten fakt. - Powiedziała niewinnie Karin. - To są tak zwani Tytani tylko potężni wojownicy mogą ich rozwalić aby się nie poskładali do kupy. - Dodała.
- Dobra, Naruto-san zajmijmy się nimi. - Zaproponowałem.
- Wszyscy musimy się nimi zająć. - Powiedziała Karin.
- To nawet lepiej. - Powiedział Naruto wchodząc w formę mocy powierzonej mu prze ojca. Panienka Sakura przyjęła formę Czarnego Kruka a ja ruszyłem jako pierwszy do ataku. Każdy walczył z jednym lecz Karin nie dawała sobie rady więc Naruto-san jej pomagał w walce. Mi najszybciej się udało pokonać Tytana, ale to dlatego że posiadałem Boskie Oczy. Gdy skończyłem przejąłem Tytana z którym zmagała się Karin z pomocą Naruto. Więc blondyn skupił się na jednym pokonał go. Później Jiraiya, następnie Panienka a na końcu ponownie ja. Pokonani Tytani to już tylko sterta kamieni.
- Okej idziemy. - Powiedziałem.
- My zostaniemy tu w razie co. - Powiedział Jiraiya a my ruszyliśmy. Panienka i Nanadaime wrócili do macierzystych form a ja zdezaktywowałem Boskie Oczy. Szliśmy ogromnym tunelem po czym poczuliśmy jak byśmy przeszli przez jakiś portal i już byliśmy w Piekle. Było tu okropnie i przerażająco. Pełno demonów chodziło sobie swobodnie. Każdy z nich zwrócił uwagę na nas.
- To gdzie są grobowce?. - Spytałem.
- Tam!. - Zauważyła Panienka Sakura i od razu ruszyliśmy. Szliśmy a gdy byliśmy kilkanaście metrów od celu nagle ktoś się pojawił przed nami.
- Co wy tu robicie?!. - Powiedział z podniesionym głosem demon.
- No nie!. Tylko nie Ty!. - Zdenerwowałem się.
- A kogo my tu mamy. - Powiedział z uśmieszkiem.
- Znowu Ty Kisame?. - Powiedział zirytowana Panienka.
- Nasze ostatnie spotkanie nie poszło po mojej myśli ale wyczuwam że teraz nie masz w sobie demona więc nasz walka będzie wyglądać zupełnie inaczej. - Wyjaśnił. - A żeby nie przeszkadzali nam Twoim przyjaciele zajmę ich czymś. - Dodał po czym gwizdnął a jego sługusy powierzone mu przez samego Pain'a zaatakowały Panienkę i Nanadaime.
- A więc teraz pokaż mi czy stałeś się silniejszy niż poprzednim razem!. - Krzyknął po czym ruszył na mnie. Ja również ruszyłem po czym tak jak kiedyś wbiliśmy się w siebie z potężną siłą, tak silną że ziemia pod nami zaczęła się niszczyć. Od razu zadawaliśmy sobie serię uderzeń. Ta walka przypominała nasze poprzednie starcie tylko że teraz uderzał z jeszcze większą siłą i precyzją. Ja nie byłem mu dłużny i również uderzałem jednak jego ciosy ponownie były silniejsze tak jak było kiedyś. Zaczął mnie okładać seriami bokserskimi i kopnięciami. Nie byłem w stanie się obronić ale w końcu doszedłem do głosu. Uderzaliśmy siebie wzajemnie na zmianę jego ciosy były silniejsze od moich więc szybko musiałem zakończyć tą wymianę lecz on wpadł na ten sam pomysł i użył bardzo silnej i szybkiej serii ciosów. Powaliły mnie one a on mocnym kopnięciem wbił mnie w ścianę zrobioną ze skał, to znaczy miał taki zamiar ale przebiłem się przez nią. Stało się tak ponieważ jego kopnięcie było przerażająco silne. O wiele silniejsze niż kiedyś. Jednak udało mi się szybko pozbierać ale gdy wstałem on już był obok i chciał mnie uderzyć z pięści. Szybko użyłem spowolnienia czasu.
- Nie tym razem!. - Krzyknął po czym nawet nie wiem jak to sie stało ale oberwałem tak mocno, że na chwile nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Od razu dobiegł do mnie i w locie miażdżył mnie potężnymi ciosami a na koniec złapał mnie za nogę i rzucił mną jak zabawką prosto w kolejne ściany skalne. Ponownie pojawił się obok mnie i uderzał tak że z każdym uderzeniem wbijałem się w skałę. Udało mi się wyciągnąć rękę i zatrzymać jego ogromną pięść ale on to wykorzystał i machnął ręką a ja wyleciałem ku górze. Wyskoczył do mnie i uderzył z kopa więc ponownie znalazłem się na ziemi. Wylądował obok mnie.
- Chyba stałeś się słabszy lub ja jeszcze silniejszy, tak czy siak zaraz wysilę Cię do Krainy Ciemności!. - Powiedział.
- Już tam byłem. - Powiedziałem cicho ale usłyszał to. Szybko nogą podciąłem go aby upadł. Wstałem i "usiadłem" na nim i zacząłem go okładać ale zepchnął mnie po czym odskoczyłem.
- Podobało Ci się tam?. Mam nadzieje, że tak bo zaraz tam trafisz z powrotem!. - Krzyknął po czym ruszył na mnie a ja na niego. Ponownie wbiliśmy się w siebie ale on mnie zdominował i seriami uderzeni ponownie mnie miażdżył.
- Nazywają mnie zero-ogoniastym zaraz pokażę Ci dlaczego!!. - Poinformował mnie po czym zmienił się w swoją pełną demoniczną formę. Teraz był jak maszyna do wyprowadzania ciosów. Nie byłem wstanie nic zrobić. Dominował całkowicie w walce. Jego styl walki był niesamowity, w sposób jaki wyprowadzał ataki był niemożliwy do skopiowania. Doskonale się to obserwowało ale dla mnie to nie były dobre wieści. Gdy dał mi na chwile odsapnąć wbił mnie w ziemie.
- Dlatego mnie tak nazywają!. - Powiedział po czym wbił swoją rękę w moje plecy i podniósł mnie z ziemi. - Jakieś ostatnie słowo?. - Spytał więc mu odpowiedziałem. - P-pierdol się. - Powiedziawszy to aktywowały się moje Boskie Oczy. Moc przytłoczyła Kisame po czym odrzuciła go ode mnie pozostawiając dziurę na wylot. Padłem na ziemie ale byłem przytomny. Dałem radę się podnieść.
- Niemożliwe, że Ty posiadasz te oczy!. - Krzyknął.
- Gówno mnie to obchodzi. - Powiedziałem wysuwając rękę w kierunku Hoshigaki'ego następnie użyłem potencjału Boskich Oczu i złapałem go w moc grawitacyjną zwaną Shinsei Tensei. Zacząłem zgniatać go od środka i z zewnątrz wtedy pojawił się Pain.
- Dość!. - Krzyknął aż zatrzęsło się wszystko. Wylądował przed Kisame więc moja moc przestała na niego działać. Po pojawieniu się Nagato demony z którymi walczyli Sakura i Naruto odlecieli i w swoich najsilniejszych formach podeszli do mnie.
- Co jest powodem waszej obecności tu?. - Zapytał Rudo-włosy.
- Przyszliśmy po krew Orochimaru. - Odezwał się Nanadaime.
- Nie wiem do czego jest wam ta krew ale tu jej nie dostaniecie!. - Oznajmił stanowczo. - Znikajcie!. - Krzyknął wyciągając ręce po czym niewidzialna fala uderzyła w nas co spowodowało że lecieliśmy prosto do wyjścia z Piekła. I tak się stało wylecieliśmy a brama się zamknęła.
- Co jest?!. - Zdziwił się Jiraiya widząc jak wylecieliśmy z bramy po czym wbiliśmy się w drzewa. Razem z Karin podbiegł do nas i widząc mnie w takim stanie bez słowa zabrał nas wszystkich i ruszyliśmy do Zamku Ziemi.

Zamek Ziemi.
Następny dzień.
Pokój szpitalny.

- Już mi lepiej. - Powiedziałem.
- To dobrze, ale co teraz?. - Spytała Lady Tsunade.
- Jak to co?. Muszę tam wrócić.. - Powiedziałem niechętnie.
- Chcesz zginąć tak?. - Spytała mnie Panienka Sakura.
- Potrzebna mi jest ta krew..
- Znajdziemy inny sposób.. - Powiedziała Lady Tsunade.
- Nie ma innego... - Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi po czym wszedł jeden z ochroniarzy.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale przybyła pewna Kobieta i szuka Pana Shinji'ego. - Odezwał się więc wstałem.
- Leż. - Powiedziała Tsunade. - Przyprowadź ją. - Powiedziała po czym po chwili przyprowadzili tą kobietę.
- To Ty..Guren. - Powiedziałem patrząc na nią.
- Tak, mam coś czego szukałeś. - Powiedziała podając mi fiolkę z krwią.
- Czy to krew Orochimaru?. - Spytałem.
- Tak...
- Jak to zdobyłaś?. - Zdziwiłem się.
- To ostatnia fiolka jaka ostała się w siedzibie. - Oznajmiła i już chciała wychodzić.
- Dlaczego mi pomogłaś?. - Spytałem zatrzymując ją.
- Ponieważ łączy nas Domena Kryształu, tylko Ty i ja nią władamy. Tylko dlatego. - Powiedziała po czym zmieniła się w kryształ i zapadła się pod ziemie.
- Ona też jest Kryształowym dzieckiem?!?!. - Zdziwiła się Lady Tsunade.
- Nie... - Zamyśliłem się. - Ona jest kolejnym eksperymentem Orochimaru tylko tym razem najlepszym i udanym. - Powiedziałem po czym wstałem. - Muszę podać to Sakurishi. - Dodałem po czym udałem się do pokoju w którym się znajduje. Zatrzymałem się przed drzwiami.
- Zaczekajcie tu, zawołam was dobrze?. - Skierowałem pytanie do Naruto, Sakury i Lady Tsunade. kiwnęli głową po czym wszedłem do środka zamykając drzwi. Ręce mi drżały. Podszedłem do leżącej tak spokojnie Sakurishi. Stanąłem przed łóżkiem patrząc na nią. Podszedłem bliżej i nalałem do jej ust krwi i czekałem na efekty. Leżała dalej nie ruchomo, nic się nie zmieniło.
- Co się dzieje?. - Powiedziałem na głos gdy nagle zauważyłem jak jej palec u lewej ręki się poruszył, następnie cała dłoń. wyczułem jej oddech. Powoli zaczęła otwierać oczy, jeszcze nie zauważyła że ja stoję tuż obok niej.
- S-Sakurishi...nareszcie. - Powiedziałem ze łzami w oczach po czym spłynęły mi po policzkach i "rzuciłem" się na nią aby ją przytulić.
- C.....Co....S.....Się....stało?. - Jej anielski głos zabrzmiał w moich uszach co sprawiło, że jeszcze bardziej płakałem ze szczęścia. Powiedziała to takim mega zaspanym głosem. Miłym i spokojnym.
- S....Shin....Shinji?. - Spytała. Odchyliłem się aby spojrzeć w jej przepiękne szafirowe oczy.
- Tak to ja. - Odpowiedziałem.
- Dlaczego płaczesz?. - Spytała. Jej głos był jak ukojenie, uspokajał mnie mogłem go słuchać całymi dniami.
- Ze szczęścia. - Odpowiedziałem.
- A z czego się tak cieszysz, że aż się popłakałeś..?
- Z tego, że się obudziłaś i że tu jesteś...Naprawdę tu jesteś... - Powiedziałem a łzy dalej spływały mi po policzkach.
- Gdzie my jesteśmy?. - Spytała dalej zaspanym głosem, anielskim głosem.
- Aktualnie w Zamku Ziemi.
- A więc wszystko co mi się śniło to nie był sen ja naprawdę wszystko słyszałam. - Po wypowiedzeniu tych słów nie wiedziałem co się dzieje. - Co Ci się stało?. - Zapytała głaszcząc mnie po ranie, którą zrobił mi Kisame.
- Robiłem wszystko aby Cię obudzić...
- Naprawdę?. - Spytała obejmując mnie z tyłu za szyje po czym przyciągnęła mnie do siebie tak blisko że nasze usta już się prawię zetknęły.
- Wiem o wszystkim Shinji. - Szeptała do mojego ucha. - Słyszałam wszystko podczas snu, ja też zawsze odwzajemniałam to uczucie jakim mnie darzysz...Nawet teraz po takim czasie.. - Wyszeptała po czym pocałowała mnie. To było coś czego nie da się opisać. Zapomnieliśmy się, wpadliśmy w wir namiętności. Całowaliśmy się jak oszaleli. Jednak po jakimś czasie oboje się opamiętaliśmy.
- Sakurishi. - Shinji. - Wypowiedzieliśmy swoje imiona w tym samym momencie.
- Bardzo się ciesze, że przeżyłeś masakrę Takahiro. - Powiedziała. - Tęskniłam cały ten czas.
- Ja również tęskniłem i to nawet bardziej od Ciebie.
- Ale już nie musimy tęsknić...Jestem tu i zawszę będę przy Tobie. - Zapewniła.
- Ja także będę zawsze przy Tobie nigdy Cię już nie opuszczę. - Zapewniłem. - Musisz poznać kilka osób. - Powiedziałem dalej będąc w jej objęciach a ona w moich.
- Wiem, możesz ich wpuścić.. - Powiedziała puszczając mnie. Wstałem po czym podszedłem do drzwi łapiąc za klamkę otworzyłem drzwi.
- Możecie wejść. - Powiedziałem następnie Lady Tsunade, Panienka Sakura i Naruto-san weszli do pomieszczenia. Zamknąłem za nimi drzwi i podszedłem do mojej "śpiącej królewny".
- Chciałbym Ci przedstawić moich przyjaciół. To jest Lady Tsunade władczyni Zamku, dalej to Panienka Sakura strażniczka Zamku następnie Naruto-san strażnik Zamku Wiatru. - Przedstawiłem.
- A to jest Takahiro Sakurishi. - Przedstawiłem wszystkich.
- Miło mi Cię poznać. - Powiedziała Sakura.
- Miło mi. - Powiedziała Lady Tsunade.
- Nareszcie nie śpisz, wyspałaś się. - Odezwał się Nanadaime.
- Heh. - Zaśmiała się. Jej uśmiech to coś wspaniałego. - Mi również miło was poznać i tak wyspałam się. - Powiedziała Sakurishi z uśmiechem na twarzy.

Yominokuni:

Sakurishi Takahiro:

Miniaturka " Powrót do Przeszłości. "

Osada Ognia.
Sytuacja tuż przed Masakrą Takahiro.
Posiadłość Rodziny Sakurishi.

- Dlaczego Tata mnie zabrał? - Spytała Sakurishi. - Bawiłam się z Shinji'm.
- Wiem przepraszam ale razem z mamą musimy zabrać Cię z tego miejsca.
- Dlaczego?.
- Ponieważ jest tu niebezpiecznie. - Wyjaśnił Ojciec.
- Przecież tu jest nasz domu?.
- Znajdziemy nowy. - Powiedziała mama.
Krzyk*Krzyk*Krzyk - Rozległ się wszędzie w Osadzie. Ród Takahiro został zaatakowany.
- Szybo zabierz ode mnie Sakurishi i ruszaj dogonię was. - Powiedział Tata Sakurishi.
- Tylko uważaj na siebie. - Powiedziała mama i ruszyła. Wtedy wyskoczyło kilku przeciwników na ojca. Walczył dzielnie ale było ich zbyt wielu i poległ. Mama biegła z małą Sakurishi na rękach ale dogonili ją. Sakurishi upadła na ziemie wraz z matką, którą chwile po upadku trafił miecz. Przebił ją na wylot. Mała dziewczynka patrzyła jak mam kona po czym podbiegł jeden z atakujących i wybił matce miecz w głowę.
- Spokojnie mała nie będzie bolało.. - Przestraszona dziewczynka zamknęła oczy po czym usłyszała jak coś pada na ziemie. Otworzyła oczy i przed sobą zobaczyła mężczyznę.
- Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy. Jestem tu aby Cię uratować. - Rzekł. - Proszę podaj rękę i chodź ze mną. - Powiedział spokojnym, miłym głosem mężczyzna.
- K-kim p-pan j-jest?.. - Powiedziała wystraszona Sakurishi.
- Nie musisz się mnie obawiać. Nazywam się Orochimaru i przybywam po sieroty, które straciły rodziców tak jak Ty. Do Ciebie należy decyzja czy ze mną pójdziesz. - Skończywszy zdanie wpadło kilkunastu wrogów, którymi w błyskawiczny sposób zajął się Wężowiec. - Widzisz jestem tu aby Cię uratować.
- Nauczy mnie Pan walczyć?.
- Oczywiście, chodź ze mną. - Powtórzył po czym mała Sakurishi zaufała Orochimaru i podała mu rękę a on pomógł jej wstać. Po tym pojawił się Kabuto.
- Orochimaru-sama piekielny domen zaczął siać zamęt i chaos w osadzie zabija jak leci wszystkich musimy się zwijać. - Wyjaśnił. Tym demonem byłem ja jako dziecko.
- Dobrze. Powiedz mi jak się nazywasz. - Powiedział Orochimaru-sama.
- S-Sakurishi.. - Powiedziała nie pewnie patrząc na Kabuto.
- Sakurishi nie obawiaj się Kabuto on jest ze mną. - Powiedziawszy to pomógł małej Sakurishi wejść do karety po czym Wężowiec i Kabuto również weszli i ruszyli.

Dwanaście lat później.
Główna baza Orochimaru-sama.
Sala treningowa.

- No Orochimaru-sama jestem pod wrażeniem, takie umiejętności walki w takim wieku jest Pan najlepszym nauczycielem. - Powiedział zachwycony Kabuto.
- Dziękuje Kabuto. Wiesz trenuję ją od samego początku to dwanaście lat nauki a więc można było się spodziewać takich efektów.
- Orochimaru. - Odezwał się mroczny głos.
- O Sasuke jesteś już. - Powiedział.
- Misja zakończona. - Powiedział zlewając wszystko jak zawsze.
- Dobrze, teraz chciałbym abyś potrenował z Sakurishi. - Powiedział Wężowiec.
- Nie mam czasu na takie bzdury.. - Zirytował się.
- Wiem ale to zajmie chwilę.
- Dobra niech będzie. - Powiedział po czym ruszył wraz z Orochimaru do trenującej Sakurishi.
- Sakurishi proszę podejdź. - Odezwał się do dziewczyny, która od razu podeszła.
- Chciałbym abyś zapoznała się z moim najlepszym wojownikiem to jest Sasuke Uchiha. - Przedstawił.
- Miło mi poznać kogoś znanego, nazywam się Sakurishi Takahiro. - Powiedział.
- Część. - Powiedział Uchiha olewając ją. - Takahiro..Hmm, to ciekawe. - Pomyślał Uchiha.
- Chciałbym abyście przeprowadzili trening. - Powiedział Orochimaru po czym zajęli stanowiska przyjęli pozycję i zaczęli trening. Sasuke na początku testował umiejętności Takahiro aby sprawdzić czy jest godna aby tu być. Gdy już stwierdził, że jest bardzo utalentowana tak jak i on zaczął walczyć na poważnie i po chwili było po walce. Sakurishi przegrała ale walka z Uchihą dała jej wiele.
- Dziękuje, że mogłam trenować z Tobą Sasuke-san. - Powiedział.
- Mi też było miło, ale pora już na mnie. - Powiedział i odszedł.
- Dobrze się spisałaś. - Powiedział Wężowiec.
- Przecież przegrałam. - Oznajmiła smutno.
- To nic, Sasuke jest na innym poziomie to był test, który zdałaś. Teraz zajmiemy się Twoją formą. - Powiedział po czym zaczęli trening.

Dwa lata później.

- Wysłał Pan Sakurishi na tak trudną misję?. - Zdziwił się Kabuto.
- Spokojnie jak jej się uda to będzie to znak że jest już prawię gotowa. - Oznajmił.
- Jak Pan uważa ale myślę, że nie poradzi sobie z nosiciele Bijuu. - Wyraził swoje stanowisko.
- Więcej wiary, Kabuto..

Gdzieś w górach niedaleko Zamku Błyskawicy.

- Myślisz, że zdołasz odebrać mojego Bijuu?!. - Podniósł głos nosiciel.
- Zaraz inaczej będziesz mówił. - Powiedziała wyciągając dwa średnie sztylety i ruszyła na nosiciela trzy-ogoniastego. Walka się rozpoczęła, Sakurishi atakowała sztyletami zaś nosiciel dziwnie zbudowanym kijem dość grubym. Walka była trudna bardzo trudna ale Takahiro dawała sobie radę. Kilka minut walczyli w walce wręcz ale później nosiciel o imieniu Yagura zaczął używać domeny nabytej przez demona czyli wody. Sakurishi przez chwile dawała radę bez używania mocy ale gdy było już zbyt ciężko zaczęła używać domeny.
- Domena Światła: Promień zniszczenia!. - Powiedziała po czym trafiła bezpośrednio w ramię Yagury. Szybko się otrząsnął po tym ataku i sam zaatakował. Sakurishi oberwała i wyleciała z gór do lasu który był na dole. Wleciała w korony drzew i poobijała się o gałęzie po czym wleciała w ziemie dość mocno. Wrzasnęła po czym straciła przytomność na chwilę. Yagura w tym czasie schodził z góry w miejsce upadku dziewczyny aby upewnić się że nie żyje. Chwilę później Sakurishi zaczęła odzyskiwać przytomność ale wtedy pojawił się nosiciel.
- Jednak przeżyłaś. - Powiedział Yagura po czym ułożył palce jak broń i już chciał wystrzelić w nią wodny pocisk ale nagle ktoś zaatakował nosiciela. To był dość duży biały wilk, który na plecach miał ognisty dysk. Ugryzł Yagurę w ramię po czym zaczął nim rzucać jak zabawką. Następnie rzucił nim w drzewo.
- Ty psie!. - Krzyknął Yagura po czym zaczął wystrzeliwać wodne pociski ale wilk robił żwawe uniki po czym uderzył w Yagurę głową a dysk z ogniem zetknął się z Yagurą stawiając go w płomieniach. Nosiciel szybko się ugasił za pomocą domeny Wody i ponownie zaatakował jednak uniki wilka były za szybkie dla trzy-ogoniastego. Za pomocą pazurów ranił Yagurę. Jednak to nie było wystarczające aby go pokonać. Powoli zaczął zmieniać formę na formę demona ale za każdym razem gdy chciał do tego dojść wilk udaremniał przemianę.
- Jest za szybki dla mnie. - Powiedział sobie w głowie Yagura po czym zaczął strzelać w wilka z dwóch rąk ale ten i tak był szybszy jednakże musiał się schować za drzewami. Zatrzymał się za jednym z grubych drzew i zmienił się w ludzka postać. Wtedy wspiął się po drzewie i skacząc bezszelestnie po gałęziach pojawił sie za nosicielem, szybko złożył łuk i naciągnął strzałę wcelowując we wroga po czym wystrzelił i trafił w Yagurę. Strzała była nasączona miksturą, która sprawia że trafiony zasypia więc nosiciel udał sie spać. Wilk w postaci ludzkiej skoczył z drzewa i bezszelestnie wylądował obok Sakurishi, która przyglądała się ich walce.
- Kim jesteś?. - Odezwała się.
- Nazywam się Ninigi ale pozwól, że zabiorę Cię stąd i wtedy pogadamy, dobrze?. - Spytał. Takahiro kiwnęła głową na znak że się zgadza. Białowłosy wziął dziewczynę na barana ponieważ widział że jest ranna i będzie spowalniać jego tempo. Z Sakurishi na barana ruszył w bardzo szybkim biegu w nieznane. Biegł z nią na plecach kilkanaście minut po czym wyskoczył w górę i skakał po gałęziach - jak ninja - skakał tak przez sporą odległość aż w końcu zatrzymał się na ogromnej gałęzi ogromnego drzewa. Wtedy doszedł do pnia i dotknął ręką a następnie wrota się otworzyły a on razem z dziewczyną wszedł do środka drzewa. Gdy już tam byli a drzwi się za nimi zamknęły, świece się zapaliły, Sakurishi szybkim ruchem oczu rozejrzała się po otoczeniu to mężczyzna położył ją na łóżku.
- Mieszkasz tu?. - Spytała ale białowłosy się nie odezwał tylko podszedł do ogromnego regału na którym stało pełno butelek z dziwnymi cieczami. Wziął jedną z nich po czym wrócił do dziewczyny.
- Proszę wypij to..
- Co to takiego?.
- To mikstura lecząca. Pozwoli Ci dojść do siebie. - Oznajmił po czym wydudliła całą butelkę a mężczyzna zajął się lekkimi ranami. Zaczął zakładać opatrunki, plastry i bandaże.
- Mieszkasz tu?. - Spytała ponownie.
- Tak. - Powiedział.
- A kim właściwie jesteś?.
- Łowcą, a Ty?. - Rzekł.
- Łowcą? Łowcą czego?. - Zdziwiła się. - Masz też postać wilka?. - Powiedziała. - Ja nazywam się Sakurishi.
- Tak potrafię przybrać formę wilka i jestem Łowcą wszystkiego co żyje. - Wyjaśnił.
- Posiadasz formę wilka czyli kim jesteś?.
- Okami.
- A co to znaczy?.
- Okami to człowiek, który może przyjmować formę wilka. Dzięki temu ma się wyostrzony węch, wzrok i słuch. Do tego zdobywa się nadludzką siłę, zwinność i szybkość i inne umiejętność. Władam także domeną ognia. - Wyjaśnił.
- Rozumiem. A powiesz mi dlaczego mi pomogłeś?. - Zapytała zdziwiona.
- Tak wiem, Łowca kojarzy się z kimś bez uczuć i skrupułów ale nie ja. Jestem Łowcą ale zabijam i atakuje tylko tych złych. Mam również uczucia. Byłem nie opodal gdy usłyszałem trzask o ziemie i niszczenie gałęzi. Szczerze to instynktownie Ci pomogłem. - Wyjaśnił.
- Czyli jesteś Dobrym Łowcą, tak?.
- Można tak powiedzieć. - Rzekł.
- Powiedz mi dlaczego mieszkasz i żyjesz w lesie?.
- Ponieważ tu jest cisza i spokój zazwyczaj a do tego tak jak mówiłem Łowca nie kojarzy się z czymś dobrym i wiele osób wolałoby aby mnie nie było.
- To dlaczego jesteś?.
- Ponieważ mam misję do wykonania. - Wyjaśnił.
- Jaką misję?. - Podniosła jedną brew na znak zdziwienia.
- Muszę zabijać osoby, które stają się mścicielami taka jest moja główna rola. - Wyjaśnił. - Gotowe. - Dodał gdy skończył opatrywać jej rany.
- Dziękuje za wszystko. - Powiedziała ciepło. - Niestety nie mogę tu zostać na dłużej muszę wracać.
- Mam pytanie do Ciebie.
- To pytaj.
- Dlaczego wyczuwam w Tobie zapach mściciela?. - Zmarszczył brwi. - Nie potrafię określić czy to Twój zapach czy kogoś z Twojego otoczenia. - Wyjaśnił.
- To na pewno nie mój zapach nie jestem mścicielem ale być może, że ktoś z mojego otoczenia nim jest ale mi nic o tym nie wiadomo nie znam się na tym. - Wyjaśniła podchodząc do drzwi. - Otworzysz?.
- Rozumiem. - Powiedział pstrykając palcami po czym drzwi lekko sie wysunęły do środka a następnie przesunęły w prawo.
- Dziękuje za ratunek i opatrzenie mi ran. - Powiedziała Sakurishi po czym wyszła a następnie zeskoczyła z gałęzi na ziemie i ruszyła w stronę bazy Orochimaru-sama. Kilka godzin później dotarła na miejsce i była już w gabinecie Wężowca.
- Zawiodłaś mnie, myślałem że zrobie z Ciebie silną wojowniczkę ale niestety nie podołałaś. - Rzekł Orochimaru-sama.
- Proszę daj mi szansę poprawię się. - Mówiła.
- Zabrać ją. - Powiedział Wężowiec zlewając co mówi i na obrotowym krześle odwrócił się a demony Wężowca zabrali Sakurishi do lochów i uśpili.

Nie daleko bazy Orochimaru.

- A więc jesteś pomocnicą Orochimaru?. Myślałem, że nasza znajomość się rozwinie ale widzę że nic z tego skoro i tak stracił Cię na następny eksperyment, nawet nie mam po co Cię ratować.. - Powiedział Łowca przyglądając się jak demony zakuwają dziewczynę w łańcuchy i zamykają ogromną klatkę.
- Szukasz tu czegoś?.. - Odezwał się mrocznym głosem Uchiha opierając się o drzewo. Łowca się obrócił i spojrzał na przemienionego Sasuke w formę demona. Spojrzał prosto w jego demoniczne oczy.
- To jego zapach wtedy wyczułem od Sakurishi. - Pomyślał Łowca. - Nie.. - Powiedział wyczuwając potęgę Sasuke.
- To zjeżdżaj za nim się rozmyślę.. - Powiedział obojętnie.
- Gdybyśmy byli w innym miejscu inaczej by to wyglądało.. - Zagroził po czym zeskoczył z drzew i chwile później znikł z horyzontu.
- Dlaczego go nie zabiłeś?. - Spytał Mr.Diablo.
- Ponieważ wiem kim jest.. - Odpowiedział i wzleciał w powietrze po czym leciał w stronę bazy.


Łowca Ninigi:
Forma Okami(Wilka) Łowcy:

czwartek, 22 października 2015

Rozdział 16 "Pobudka."

Ruiny Południowego Bastionu Demonów.

- Dobra wszystko spakowane Shinji i Sakurishi zapakowani. Złapcie mnie. - Powiedział Nanadaime po czym Sakura i Karin złapały go a on użył artefaktu, który dostał od Raiden'a i już znaleźliśmy się tam gdzie chcieli.

Zamek Ziemi.

- Co wy tu nagle robicie?. - Zdziwiła się Lady Tsunade widząc nas wszystkich łącznie z końmi w jej gabinecie.
- Musimy porozmawiać dużo się wydarzyło. - Powiedział Naruto.

*

- Teraz wszystko już wiem, martwiłam się jak nie dawaliście znaku życia. - Powiedziała Lady Tsunade wiedząc już o naszych wszystkich przygodach.
- Kim jest to kryształowe dziecko?. - Spytała Panienka Sakura.
- Kryształowe dziecko to dziecko, które może nauczyć się wszystkich domen jakie istnieją i nawet tych które jeszcze nie powstały. Wrodzona domena tego dziecka to kryształ jednak w przypadku Shinji'ego jest inaczej. Jest on Kryształowym dzieckiem ale wrodzona domena jest inna. Rola takiego dziecka to zapanowanie nad chaosem między Zamkami i innymi Wioskami, osadami itp. Takie dziecko rodzi się raz na kilkadziesiąt lat. Jeszcze nikt nie doszedł co ile się rodzi. To jest kolejna reinkarnacja pierwszego kryształowego dziecka. - Wyjaśniła Tsunade.
- Może zaczniesz go leczyć?. - Spytała Sakura.
- Nie muszę..
- Ale on jest w krytycznym stanie?. - Zdziwiła się Panienka widząc że Lady Tsunade nie chce mnie uleczyć.
- Wiem ale nie muszę ponieważ on sam musi dojść do siebie. Właśnie stracił demona, to cud że kryształowe dziecko miało demona w sobie i nie umarło. Shinji miał aż dwa to już w ogóle dziwne że on żyje. Lód sprawi że mu się polepszy tak jak kryształ to że ja go uleczę nic nie da. - Wyjaśniła wszystko po czym wstała. - Zanieście ją i jego do pokoju w którym wcześniej był Shinji. Teraz jedyne co możemy zrobić to czekać aż się obudzi.

                                                                              ***

Miesiąc później.
Zamek Ziemi.

Powoli zacząłem słyszeć jakieś nie wyraźne dźwięki. Coraz szybciej biło mi serce, dźwięk powoli się wyostrzał. Czucie także wróciło, zacząłem otwierać oczy ale światło było zbyt mocne jeszcze dla mnie. Wszystko było zamazane ale powoli sie wszystko normowało aż w końcu widziałem gdzie jestem. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że wiem gdzie jestem tylko jak tu się znalazłem?. - Sakurishi!. - Krzyknąłem na głos i wstałem do pozycji siedzącej rozglądając się zauważyłem jak leży na osobnym łóżku cała i zdrowa. - Całe szczęście, że nic jej nie jest. - Dodałem po czym spuściłem nogi i zetknęły się z zimną podłogą. Przetarłem oczy po czym przetarłem całą twarz. Odczuwałem słaby ale umiarkowany ból całego ciała, to nie było miłe. Wstałem z łóżka i podszedłem do Sakurishi.
- Spokojnie nie długo się obudzisz. - Powiedziałem po czym potarłem ją po policzku palcem. - Coś jest nie tak...nie wyczuwam w sobie obecności Mr.Dark'a. No tak przecież Sasuke mi go odebrał..właśnie przecież byliśmy w dziwnym miejscu a Sasuke...zwiał. - Pomyślałem po czym ktoś chwycił za klamkę i wszedł do pomieszczenia. Okazało się że to Panienka Sakura.
- Cześć. - Odezwałem się po czym nagle Sakura rzuciła się na mnie przytulając mnie.
- Już myślałam, że się nie obudzisz!. - Wrzasnęła na mnie uradowana.
- Długo byłem nieprzytomny?.
- Z jakiś miesiąc co najmniej. - Oznajmiła.
- Aż tak długo?. - Zdziwiłem się.
- Dobrze, że już wstałeś, chodź ze mną powiemy o tym Lady Tsunade. - Powiedziała po czym złapałam mnie za przedramię i ciągnęła więc byłem zmuszony iść. Doszliśmy pod gabinet i weszliśmy do środka.
- Lady Tsunade zobacz kto się obudził. - Oznajmiła Panienka Haruno.
- Shinji dobrze widzieć Cie ponownie z nami. - Powiedziała podchodząc.
- Ja też się cieszę. - Powiedziałem. - A gdzie jest Nanadaime?. - Spytałem rozglądając się.
- Wrócił wraz z Karin do swojego Zamku. - Poinformowała mnie Tsunade.
- Ale wrócą?. - Spytałem.
- Wróci sam Naruto. - Wyjaśniła.
- Shinji, wiemy gdzie jest główna baza Gada. - Oznajmiła mi Panienka.
- Świetna wiadomość. - Uradowałem się. - Za ile Naruto-san wróci?. - Spytałem.
- Za kilka dni powinien się tu zjawić. - Powiedziała Lady Tsunade zastanawiając się.
- Trzeba ruszać jak najszybciej. - Rzekłem. - Nie mogę czekać na Nanadaime więc ruszę sam, Sakuro powiedz mi gdzie się znajduje ta baza. - Powiedziałem.
- Zrobiliśmy mapę ale nie wiem czy to dobry pomysł abyś sam wyruszył. Straciłeś demona, którego miałeś od urodzenia jesteś osłabiony. Twój organizm nie przyzwyczaił się jeszcze do tego. - Wyjaśniła.
- Dziękuje, że się o mnie troszczysz ale poradzę sobie naprawdę. Pokażesz mi tą mapę?.
- Dobrze, ale proszę Cię poczekajmy na Naruto. - Poprosiła. No nie mogłem jej odmówić.
- Może masz rację, że powinienem zregenerować siły. Ale tylko dwa dni. - Oznajmiłem.
- Dobrze. Dziękuje. - Powiedziała.
- Witajcie wszyscy, Shinji jak dobrze Cię widzieć aktywnego. - Powiedział znajomy głos w progu. Odwróciłem się.
- Cześć Naruto!. - Uradowałem się.
- A więc to jest ten Shinji o którym tyle słyszałem. - Powiedział nieznajomy głos mężczyzny o dziwnym wyglądzie.
- Jiraiya dawno się nie widzieliśmy. - Powiedziała Lady Tsunade witając się przytuleniem z dziwnym mężczyzną.
- Witam jestem Takahiro Shinji. - Przedstawiłem się wyciągając rękę. Jiraiya uścisnął mi dłoń.
- Ja jestem Jiraiya i jestem Władcą Zamku Wiatru i nauczycielem tego urwisa. - Wskazał na Naruto i zaśmiał się. Ja również się zaśmiałem.
- Słyszałem o Tobie wiele i słyszałem, że jesteś bardzo silny ale potrzebujesz treningu, czyż się mylę?
- Nie to sama prawda, ale nie mam czasu na trening. - Oznajmiłem.
- To go znajdź jutro zaczynamy bo dziś się obudziłeś, nieprawdaż?. - Zapytał Jiraiya.
- Widzę, że nie mam co dyskutować.
- Dobrze, że o tym wiesz. Widzimy się jutro. - Powiedział i wyszedł wraz z Lady Tsunade z jej gabinetu.
- On tak zawsze?. - Skierowałem pytanie do Nanadaime.
- W sumie to tak ale bez obaw. Wie co robi.
- Ale ja nie mam czasu musze uratować Sakurishi. - Powiedziałem.
- A my Sasuke spokojnie damy radę ale bez treningu nie uratujesz nawet siebie. - Powiedział.
- No dobra. - Oznajmiłem.
- Jest już późno, lepiej idź spać bo Jiraiya nie da Ci długo pospać. - Oznajmiła Sakura.
- Rozumiem. Do zobaczenia i dobranoc. - Powiedziałem po czym udałem się do swojego pokoju. Chwilę później już w nim byłem i patrzyłem na leżącą nie ruchomo Sakurishi.
- Jeszcze trochę i się obudzisz. - Obiecałem po czym położyłem się i chwile potem już spałem.

Następny dzień.
Godzina Siódma rano.
Sala treningowa.

- Czego chce mnie pan uczyć?. - Spytałem zainteresowany.
- Na początek kontroli. - Powiedział.
- Kontroli czego?.
- Domeny Ognia, Błyskawic i Lodu. - Powiedział.
- Ogniem potrafię władać i lodem również gorzej z błyskawicami. - Wyjaśniłem.
- Dobrze skoro tak uważasz skupimy się na Błyskawicach. - Powiedział po czym zaczął mi tłumaczyć i pokazywać co mam robić.
Kilka dni później potrafiłem już dobrze władać Błyskawicami, może nie tak dobrze co ogniem lub lodem ale było dobrze.
- Czego dziś się mam nauczyć?. - Spytałem zainteresowany.
- Tsunade na pewno nie powiedziała Ci co jeszcze w Tobie wyczuła oprócz dwóch demonów czyż nie?.
- A co jeszcze wyczuła?.
- Ujmę to szybko i prosto...Boskie moce. - Powiedział. - Oczy już masz ale jest coś jeszcze.
- Co takiego?. - Zapytałem.
- Oczne moce to jedno a moce fizyczne i całej reszty to drugie. - Wyjaśnił. - Najpierw poduczę Cię jak uruchamiać te oczy i jak używać ich potencjału. - Dodał po czym ponownie zaczął wszystko tłumaczyć od A do Z. Po kilku dniach gdy pojąłem wszystko co powinienem zaczęliśmy trening praktyczny co było już trudniejsze. Uaktywnianie tych oczu było trudne i kłopotliwe ale z dnia na dzień robiłem to lepiej. Ponownie minęło kilka dni i już uruchamianie ocznych mocy była dla mnie pestką.
- Gdy my tak trenujemy to co inni robią?. - Zapytałem podczas przerwy w treningu.
- Jak myślisz? Próbują odnaleźć jakiś trop Sasuke. - Odpowiedział. - Zaczynamy. - Dodał po czym zaczęliśmy dalej trenować. Następne dni mojego treningu mijały bardzo szybko, poprawiłem sztuki walki, siłę, wytrzymałość, Domeny ognia, błyskawic i lodu, uruchamianie i zdezaktywowanie oczu jaki używanie mocy moich oczu. Poprawiłem się i to bardzo. Jiraiya jest świetnym nauczycielem.
- Dobrze nauczyłem Cię wszystkiego co było możliwe na tym stopniu teraz jesteś gotowy na dalszą drogę swojej wędrówki . - Oznajmił.
- Dziękuje za trening podszkolił mnie pan i to bardzo. Dziękuje za wszystko. - Powiedziałem.
- Spokojnie jeszcze sie zobaczymy nie raz, nie mów do mnie jakbyś się żegnał. - Powiedział śmiejąc się.
- Dobrze. - Oznajmiłem.
- Okej czas aby wrócił do siebie. - Powiedział poklepując mnie po plecach po czym rozpłynął się w powietrzu. Nagle na salę wbiegł Nanadaime.
- Idziesz z nami czy będziesz tak stał?. - Zapytał.
- Gdzie?.
- Już zapomniałeś, że po treningu mamy odwiedzić drugiego Gada w swojej bazie? - Przypomniał mi.
- No tak, dobra idę po rzeczy i lecimy. - Powiedziałem.
- Nie musisz Sakura już Cię spakowała. - Oznajmił więc od razu ruszyliśmy przed zamek.
- Gotowi?. - Spytała Panienka.
- Tak. - Powiedziałem po czym wskoczyliśmy na konie i ruszyliśmy w drogę.

Kryjówka Sasuke.
Nieznane.

-  Jak się czujesz?. - Spytał Jugo.
- Znakomicie.. - Odpowiedział Chłodno Uchiha.
- A jak z mocami?.
- Zapanowałem nad tą drugą..Możemy zaczynać. - Powiedział Sasuke.
- Dobrze, przyszykować karetę?.
- Tak. - Powiedział Sasuke po czym wstał i ruszył. Gdy kareta była gotowa ruszyli w nieznanym kierunku. Dość długo jechali aż w końcu kareta się zatrzymała.
- Jesteśmy na miejscu. - Odezwał sie Jugo.
- Dobrze. - Powiedział po czym Jugo otworzył drzwi i razem wysiedli. Następnie weszli do dziwnych podziemi. Szli wąskim korytarzem aż doszli do drewnianych słabych drzwi. Przekroczyli próg.
- Witam ponownie Kabuto. - Odezwał się Sasuke do ledwo żywego związanego i powieszonego na ścianie Kabuto. Nie mógł się nawet odezwać.
- Nic nie mów. - Zadrwił Uchiha. - Gdzie jest mój brat?.
- Ogień.. - Ledwo wydusił.
- W Zamku Ognia..Rozumiem, tylko że go tam nie ma!. - Krzyknął i uderzył z pięści w Kabuto który wypluł dużo krwi.
- Czarny Ogień.. - Wymamrotał.
- Hmm, Świątynia Uchiha?. Również go tam nie ma!. - Ponownie krzyknął i uderzył.
- Świat Ognia.. - To były jego ostatnie słowa, zemdlał.
- I to rozumiem. - Powiedział z chidori w ręce po czym przebił serce a następnie czaszkę Kabuto.
- Idziemy. - Powiedział Uchiha i wrócił wraz z Jugo do karety i odjechali.

W tym samym czasie Las Śmierci nie daleko głównej bazy Orochimaru.

- Jesteśmy już nie daleko. - Powiedział Naruto-san.
- Czekajcie..coś wyczułam. - Powiedziała Sakura. - To Sasuke, był tu nie dawno. Wyczuwa, że był już w bazie Orochimaru.
- Przyspieszmy!. - Powiedziałem więc tak zrobiliśmy. Kilka chwili i już byliśmy na miejscu. Weszliśmy do bazy po czym szliśmy tym samym korytarzem co wcześniej Uchiha. Doszliśmy do pewnego pomieszczenia i zastaliśmy tam zabitego Kabuto.
- Cholera!! Był tu przed nami. - Zdenerwowałem się, gdy już mieliśmy wychodzić nagle Kabuto zaczął coś mamrotać.
- On jeszcze żyje ?!. - Zdziwiłem się.
- Posłuchaj jak wybudzić ze sny osoby, które były następne do eksperymentu?!. - Powiedziałem szybko.
- Dwa sposoby...najcenniejsza rzecz dać do ręki bądź serum... - Powiedział po czym padł sztywno.
- Udało się. - Uradowałem się. - Ale jakie to serum...
- Skup się może na najcenniejszej rzeczy co?. - Zaproponowała Sakura.
- Minęło tyle czasu nie wiem co uważa za najcenniejszą rzecz.. - Powiedziałem.
- Może Karin będzie wiedziała co to za serum?. - Zaproponowała Panienka.
- Przecież mówiła że na ten temat nic nie wie. - Przypomniał Nanadaime.
- Niby tak ale warto spróbować. - Powiedziałem po czym ruszyłem do wyjścia. Naruto i Sakura byli tuż za mną. Szliśmy korytarzem i już byliśmy niedaleko wyjścia gdy nagle drzwi obok zaczęły się dziwnie ruszać. Postanowiłem tam wejść no i się opłaciło.
- Kim jesteś? - Spytałem zdziwiony.
- ... - Nic nie odpowiedziała.
- Spokojnie nic Ci nie zrobimy, powiedz kim jesteś. - Mówiłem do osłupiałej kobiety.
- Guren. - Odezwała się w końcu ale gdy tylko podszedłem bliżej nagle z ziemi wyrosły kolce zrobione z...zrobione z kryształów. Gdy to zobaczyliśmy rozejrzałem się po pomieszczeniu i dostrzegłem że cały był w kryształach.
- Co jest?! Spokojnie nie chce zrobić Ci krzywdy, nikt nie chce. - Zapewniałem więc kolce lekko się schowały.
- Czego tu szukacie?. - Spytała.
- Serum do wybudzania...
- Wiem do czego nie ma go tu. - Przerwała mi.
- A powiesz gdzie jest?. - Spytałem.
- W krwi Orochimaru-sama. - Oznajmiła spokojnie.
- A gdzie jest ciało Orochimaru?. - Kolce się powiększyły.
- W miejscu nie osiągalnym dla śmiertelników.
- Dobrze co to za miejsce?.
- Yomi. - Powiedziała.
- Kim byłaś dla Orochimaru?. - Spytał Naruto.
- Najlepszym udanym eksperymentem i lewą ręką. - Wyjaśniła.
- To stąd panujesz nad kryształem?.
- Tak.. - Powiedziała krótko. - Odejdźcie.
- Dobrze dziękujemy że nam to powiedziałaś. - Powiedziałem i powoli wyszliśmy z pomieszczenia. drzwi od razu zmieniły się w kryształ.
- Spadamy do Zamku. - Powiedział Nanadaime więc wskoczyliśmy na konie i ruszyliśmy.

Guren:

Rozdział 15 "Podróżnicy."

Ruiny Południowego Bastiony Demonów.
Następny dzień.

- Za chwile ruszamy do Zamku Błyskawic, zajmiesz się tu wszystkim i nią?. - Spytał przejęty Nanadaime.
- Oczywiście, możesz na mnie polegać. - Zapewniła Karin.
- Naruto idziemy chodź!. - Krzyknąłem z podwórza.
- Idę już!. - Odpowiedział. - Mam nadzieje, że mogę Ci zaufać. - Powiedział po czym ruszył do mnie, Panienki Sakury i Boga Gromu.
- Podczas tej teleportacji możecie poczuć lekkie mrowienie ciała. Będzie to spowodowane błyskawicami. - Uprzedził nas po czym bez dalszej konwersacji uderzył nas błyskawice z nieba. Nic nam nie zrobiły tylko nas przeniosły od razu pod sam Zamek Błyskawic.

Zamek Błyskawic.

Gdy byliśmy już na miejscu strażnicy dziwnie się na nas spojrzeli po czym bez słowa wpuścili nas do zamku. Zrobili to ponieważ rozpoznali Raiden'a. Ruszyliśmy, przodem szedł Raiden wraz z Naruto a zaraz za nimi ja i Panienka. Dotarliśmy przed spore i masywne drzwi, które zaczęły się same otwierać. Przekroczyliśmy próg i zauważyliśmy, że na fotelu siedział wygodnie sam władca Zamku wraz ze swoją Prawą Ręką i Strażnikiem Zamku. Gdy spojrzałem na wojownika kogoś mi przypominał i miałem wrażenie, że już go kiedyś widziałem. No tak on mi przypomina Shimę a w zasadzie Saku, może są spokrewnieni..
- Czym zawdzięczam wizytę samego Pana Gromu z eskortą Strażnika Zamku Wiatru i Strażniczkę Zamku Ziemi?. - Odezwał się Władca Zamku Błyskawic.
- Chciałbym abyś pozwolił nam użyć lustra przejścia. - Powiedział bez owijania w bawełnę Raiden.
- Dość nietypowa prośba jak na Boga.. - Zauważył Darui(Prawa ręka Władcy).
- Niestety sam nie mogę się tam teleportować bo moje przejście zostało zablokowane przez Boga Piorunów. - Wyjaśnił.
- Pozwolę na to ale pod jednym warunkiem. - Powiedział.
- Jakim?. - Spytał Blondyn.
- Gdy już będziecie na miejscu przez was wyznaczonym zabijecie Boga Piorunów. - Wyjaśnił Władca Zamku Błyskawic.
- Nie będę się nawet pytał jaki w tym jest Twój cel po prostu zgadzamy się na to. - Powiedział Raiden.
- Kakashi otwórz portal. - Powiedział.
- Jedna chwila.. - Powiedział Lord Hatake podchodząc do nas. - Przypominasz mi kogoś.. - Powiedział patrząc na mnie.
- Pan też mi kogoś przypomina. - Oznajmiłem.
- Jak się nazywasz?. - Spytał.
- Takahiro Shinji..
- Tak jak myślałem to Ty jesteś tym dzieckiem, którego uratowałem dawno temu. Byłeś z pewną dziewczyną. - Wyjaśnił okoliczności naszego wcześniejszego spotkania.
- Teraz już sobie przypominam..To Pan jest Lordem Hatake, który rozmawiał również z moim Ojcem. - Powiedziałem.
- Takahiro?. A to dobre, to wy jeszcze istniejecie?. - Zaśmiał się zdziwiony Władca Zamku.
- Co w tym śmiesznego?. - Spytałem zirytowany.
- Nie miałem nic złego na myśli jestem po prostu zdziwiony, że komuś się udało przeżyć Masakrę Takahiro. - Użył nieprzyjemnego terminu.
- A jednak..
- Posłuchaj mnie, mój syn Hatake Saku znalazł Cię kiedyś i wychowywał czy to prawda?. - Spytał wyraźnie smutny Lord.
- Tak..to był Pana syn?!. - Zdziwiłem się.
- Tak..Wiesz gdzie on się podziewa?. - Spytał.
- Przykro mi to mówić ale popełnił samobójstwo w lochach Zamku Ognia..
- Co takiego?..Dlaczego on się tam znalazł?. - Spytał.
- Sam chciałbym wiedzieć..Napisał list, że zrobił coś czego Zamek Ognia mu nie wybaczy i by nigdy go nie wypuścili więc postanowił się zabić.. - Wyjaśniłem.
- Dziękuje, że mi to powiedziałeś.. - Powiedział smutny Lord Hatake po czym odsłonił lustro i użył Domeny Błyskawic aby otworzyć portal.
- Możecie ruszać ale pojedynczo. - Oznajmił. Bez zbędnych pytań Bóg Gromu wskoczył do portalu, następnie wskoczyła Panienka potem Naruto-san a na końcu i ja wskoczyłem. Przekraczając portal szybko lecąc wylądowałem na ziemi ledwo utrzymując się na nogach.
- Szybka jazda.. - Rzekłem po czym krajobraz, który spostrzegłem zatkał mnie. Było tu tak pięknie.. - I tu żyje Bóg Ognia - Przeszło mi przez myśl po czym ruszyliśmy dalej. Po długiej wyprawie dotarliśmy pod Fortecę Boga Ognia.
- Kto pierwszy?. - Spytał Raiden.
- Idź przodem. - Powiedziałem do niego po czym ruszył. Szliśmy szerokim i długim korytarzem. Wszędzie wisiały pochodnie a wizerunek Fortecy nie był już tak piękny jak krajobraz na zewnątrz. Kilka minut szliśmy aż doszliśmy do ogromnych drzwi ze stali.
- Bramo Otwórz się, rozkazuje Bóg Gromu. - Wypowiedziawszy te słowa Brama zaczęła się otwierać a ciepło wydobyło się zza bramy. Buchało ciepłem. Temperatura był ogromnie wysoka. Weszliśmy jak do piekła. Szliśmy kawałek po czym po całym miejscu rozległ się mroczny głos. - Czego tu szukacie!. - Był naprawdę straszny.
- Przybyliśmy porozmawiać o pewnym śmiertelniku.
- Nie mam czasu na takie bzdury. - Wyjaśnił.
- Chodzi o Uchiha Sasuke. - Nagle z ognia powstała jakaś osoba. - Nazywam się Kagutsuchi i jestem Panem tego miejsca, dlaczego przyszliście porozmawiać akurat o tym śmiertelniku.? - Spytał.
- Jesteśmy jego przyjaciółmi i przyszliśmy zabrać go stąd. - Odezwał sie Nanadaime.
- On jest już stracony, możecie wracać do swojego świata.
- Oddasz go po dobroci albo weźmiemy go siłą!. - Krzyknął na Boga Naruto-san.
- Jak śmiesz unosić na mnie głos?. Jeżeli zaraz nie odejdziecie przestane być miłosierny. - Oznajmił.
- Jeżeli zaraz go nam nie oddasz to inaczej się z Tobą rozprawię!. - Mówił dalej Nanadaime z uniesionym głosem.
- Zaczynasz mnie denerwować marny człowieczku, wiem kim jesteś ale to Cię nie usprawiedliwia do dobrych manier..Skoro Tata Cię tego nie nauczył to ja to załatwię. - Oznajmił. - Albo mam lepszy pomysł, zagramy w grę jak ja przejdziecie pomyślnie to porozmawiamy o Sasuke. - Dodał.
- Co to za gra?. - Zapytała Panienka Sakura.
- Gra o nazwie walcz albo zginiesz.. - Powiedział podwójnym głosem po czym rozpłynął się w ogniu. - Aby było zabawniej sam wybiorę wojownika a reszta nie będzie mogła się wtrącić. - Dodał po czym Ja, Raiden i Nanadaime staliśmy za barierą a Panienka Sakura była na arenie.
- Co to ma być?. - Zdziwiła się Panienka Haruno.
- Zaraz przybędzie Twoja przeciwniczka. - Powiedział Bóg Ognia po czym pojawiła się kałuża a z niej zaczęła wyrastać Postać Kobiety.
- Pozwól że przedstawię Ci Benzaiten Bogini Wody. - Rzekł Kagutsuchi.
- Czeka mnie mocne wyzwanie. - W trakcie mówienia Panienka Sakura ulegała dziwnej transformacji w formę demona. Nie spodziewałem się, że i ona jest w połowie demonem lub ma w sobie demona. Jej przepiana dobiegła końca. Jej włosy zmieniły kolor z różowego na czarny, strój również uległ zmianie również o czarnym kolorze a z pleców wyrosły jej czarne skrzydła dość sporych rozmiarów a do tego pojawił się w jej ręce miecz. Bogini wody tylko się przyglądała tak jak i my aż Sakura przyjmie pełną formę, gdy tak się stało Panienka bez zawahania ruszyła na Benzaiten, która stała i czekała aż ona się zbliży.

Pełna Forma Sakury w Czarnym Kruku:

Benzaiten Bogini Wody:


Ta bardzo wyrównana walka dobiegła końca po dwóch godzinach zmagań. Sakura wyszła zwycięsko z tego pojedynku jednak z trudem jej się to udało. Jest strasznie wyczerpana i poraniona. Odmieniła się w ludzką postać po czym bariera znikła a my pognaliśmy do niej.
- Nie rób tego.. - Ostrzegła mnie widząc że chce użyć Domeny Lodu aby ją uleczyć. Zrobiła to abym nie zdradził kim jestem.
- Dobrze ku mojemu zaskoczeniu dała mała radę. A więc wyższy level. - Powiedział Kagutsuchi po czym dziwna siła odepchnęła mnie, Panienkę i Boga Gromu a na polu bitwy został Naruto. - Teraz pojawi się ktoś mega brutalny uważaj.. - Rzekł po czym ktoś z potężną siłą wleciał na arenę, dym zaczął opadać a istota wstawać. - Poznaj Hachiman'a Boga Wojny. - Dodał po czym dym całkowicie opadł i mogliśmy zobaczyć potęgę Hachiman'a.
- Widzę, że i mnie czeka mocne wyzwanie. - W trakcie mówienia Naruto zmieniał swoją formę na formę Kitsune. Walka rozpoczęła się, oboje wlecieli w siebie z przepotężną siłą niszcząca siła fal uderzeniowych niszczyła całą arenę.

Hachiman Bóg Wojny:

Pełna Forma Kitsune Naruto-sana:

Walka Boga z Naruto trwała jak w nieskończoność. Oboje byli tak potężni, że trudno było wyłonić zwycięzce ale nagle zauważyłem że po trzech godzinach Nanadaime kończy się Chikara potrzebna do walki a po Bogu nie było widać aby miał przestać walczyć. Gdy Naruto słabł z minuty na minute Bóg przejął całą walkę i miażdżył Blondyna. Było widać, że ma już dość ale nie poddawał się i walczył dalej choć mega obrywał. W pewnym momencie Hachiman pojawił sie tuż za plecami Nanadaime i przebił go mieczem. Blondyn w tym momencie miał dość. Wszyscy myśleliśmy że jest już po walce i sam Bóg Ognia tak myślał ale nagle potężna siła odepchnęła Hachiman'a. Naruto okryła złota moc a jego forma zmieniała się ponownie. Wszystkie razy znikł. Po zakończeniu transformacji Naruto wyglądał zupełnie inaczej niż przedtem.
- Właśnie rozmawiałem z ojcem dowiedziałem się wszystkiego a teraz powierzył mi połowę swojej mocy, zaraz Ci ją pokażę. - Rzekł odmieniony Nanadaime po czym ruszył na Boga Wojny ale tym razem to Naruto miał pełną kontrole nad walką.
- Domena Wiatru: Wzmocniony Rasengan(Ten cios widać na poniższym zdjęciu). - Po wypowiedzeniu tych słów na ręce Naruto pojawiła się kula wiatru ale nie tylko była jakaś dziwna. Biło od niej boską potęgą. Nanadaime wleciał w Boga i uderzył go co sprawiło że było po walce. Naruto wrócił do macierzystej formy po czym padł na kolana ze zmęczenia i pod wpływem tej mocy przekazanej przez ojca.

Forma Naruto po przekazaniu mu mocy przez Ojca:

- Widzę, że tatuś przyczynił się do tej walki ale wygrana to wygrana. - Rzekł Kagutsuchi. - Dobrze, ostatnia osoba do pokonania. - Powiedział po czym piorun uderzył w ziemie i pokazał się Bóg Piorunów. W tym samym momencie ja, Naruto i Panienka Sakura zostaliśmy po za barierą. Teraz czas na walkę Boga Gromu z Bogiem Piorunów.
- Cześć tato. - Odezwał sie Raiden.
- Co tu robisz? Wygnałem Cię z tego miejsca!. - Wkurzył się Raijin.
- Nie da się mnie wypędzić z domu ojcze za to Ciebie czeka śmierć. - Powiedział Raiden po czym zaczęła się walka. Bardzo brutalna walka Bogów. Po kilku godzinach walki odsunęli się od siebie.
- Zaraz będzie po Tobie. - Powiedział Raijin po czym zmienił formę na pełną formę Boga Piorunów.
- To po Tobie zniknie ślad!. - Powiedział Raiden po czym również zmienił formę na pełną formę Boga Gromu. Te formy były bardzo do siebie podobne wręcz takie same ale walka na takim poziomie to wspaniałe widowisko.

Pełna forma Boga Piorunów:

Pełna forma Boga Gromu:

Walczyli ze sobą jeszcze z dwie godziny po czym Raiden przebił serce Boga Piorunów po czym użył mocy Gromu i wysłał go do Krainy Ciemności. Było po walce.
- A więc syn okazał się silniejszy i bardziej brutalny od ojca?. - Oznajmił pytająco.
- Powiedziałeś, że to ostatnia walka, a więc oddaj Sasuke!. - Krzyknął Naruto-san.
- Powiedziałem, że to ostatnia osoba do pokonania, nic nie mówiłem że to ostatnia walka. - Rzekł.
- Jaja sobie robisz?!. - Wkurzył się Nanadaime.
- Dobrze a jeśli powiem że mam coś Twojego co zostało Ci odebrane wieki temu?. - Wtrąciła się Panienka Sakura.
- Co masz na myśli kobietko?. - Spytał z widocznym zainteresowaniem.
- Posiadam pewien zwój. - Powiedziała.
- Nie mów nic więcej.. - Zamyślił się. - Ehh...Oddaj mi to a ja wam oddam Uchihę. - Powiedział.
- Skąd mam mieć pewność, że go oddasz?
- To że jestem tak brutalnym Bogiem nie znaczy że nie potrafię dotrzymać słowa, jestem sprawiedliwy. - Zapewnił. Sakura chwile się wahała ale w końcu z nie pewnością wyjęła zwój.
- Dobra decyzja. - Powiedział pstrykając palcami i pojawił się skuty Sasuke. Jest nieprzytomny.
- Masz!. - Powiedziała i rzuciła zwój do rąk Boga Ognia.
- Dziękuje, a teraz wyślę was wszystkich do Krainy Ciemności. - Powiedział śmiejąc się złowieszczo.
- Mówiłeś, że jesteś uczciwy i sprawiedliwy!. - Krzyknąłem.
- Kłamałem.. - Powiedział chłodno co mnie tak wkurzyło że coś we mnie pękło i wystawiłem obie ręce w kierunku Kagutsuchi'ego i potężna zamieć śnieżna uderzała w Boga.
- A co to ma być?!. - Wkurzył się zasłaniając twarz. - To Ty jesteś Ostatnim Władcą Lodu, interesujące ale Lód nigdy nie pokona Ognia!. - Krzyknął po czym podmuch ognia mierzył się z moim podmuchem lodu. Przepychaliśmy się mocami ale jego w końcu miał przewagę i zacząłem przegrywać w naszej przepychance.
- Nie dam się!!!. - Wykrzyczałem po czym nagle ogień został pochłonięty przez kryształ, który "zamrażał" go. Następnie moc kryształu zaczęła "zamrażać" Boga Ognia.
- Ty jesteś tym dzieckiem....Kryształowym Dzieckiem!!. - Krzyknął Kagutsuchi po czym został cały pochłonięty przez moc kryształu. Gdy było po wszystkim opadłem z sił a Raiden wyskoczył i zniszczył kryształ na kilkanaście kawałków zabijając Boga Ognia.
- Właśnie pokonałeś jednego z najsilniejszych Bogów.. - Oznajmił mi Raiden.
- Zabierajmy się stąd za nim zapadnie tu chaos. - Powiedział Nanadaime po czym wziął Sasuke a Bóg Gromu teleportował nas do Ruin Południowego Bastionu. Był w stanie to zrobić ponieważ po śmierci ojca zostało wszystko odblokowane. Raiden wysłał wiadomość do Władcy Zamku Błyskawic o śmierci Raijin'a.

Ruiny Południowego Bastiony Demonów.

- Już wróciliście i widzę, że się wam udało. - Zauważyła Karin a Nanadaime opowiedział jej o wszystkim. Podczas opowiadania na końcu gdy już Naruto-san kończył powoli rozbudzał się Uchiha.
- Budzi się. - Oznajmiła Sakura. Sasuke otwierał po woli oczy aż w końcu pokazał swoje spojrzenie, pełne mroku. Po obudzeniu zorientował się co się dzieje i szybko odskoczył.
- Co ja tu robię i co wy tu robicie?. - Zapytał skołowany.
- Sasuke już koniec..Opamiętaj się, uratowaliśmy Ci życie. Zabraliśmy Cię od Boga Ognia. - Wyjaśnił Naruto.
- Daliście mu radę?. - Zdziwił się a Naruto opowiedział mu o wszystkich zdarzeniach oprócz mojej mocy.
- To jak pokonaliście Kagutsuchi'ego?. - Spytał.
- Ja go pokonałem. - Wtrąciłem się.
- Rozumiem, czyli jesteś gotowy.. - Powiedział cichym głosem Uchiha gdy nagle ziemia zaczęła się trząść, wszystko drżało i zamazywało się. Po chwili nagle byliśmy w innym miejscu.
- Co się dzieje?!. - Spytałem zdenerwowany.
- Jesteśmy w miejscu gdzie zapieczętowano w nas Bliźniacze Demony Dwóch Zakonów. - Wyjaśnił.
- O nie!. - Powiedział Nanadaime i chciał powstrzymać Sasuke ale nagle łańcuchy wyleciały ze ścian i związały wszystkich oprócz mnie.
- Nie rób tego Sasuke!. - Krzyknął Nanadaime. Normalnie każdy z nich by się sam uwolnił ale byli wyczerpani walkami z Bogami. Ja też byłem wyczerpany ale nie okazywałem tego.
- Uwolnij ich natychmiast. - Powiedziałem gdy nagle za mną pojawił się Jugo i złapał mnie tak że nie mogłem się ruszyć.
- Witajcie. - Odezwał się.
- Puszczaj!.
- Co nie masz siły? Słabo. - Rzekł Jugo.
- Widzisz drogi Shinji, aby mieć władze absolutną i przeprowadzić rewolucje na skale światową potrzebuje drugą połówkę układanki. - Zaczął. - Bez Mr.Dark'a nie mogę posiąść poziomu porównywalnego z Boską mocą a więc zabiorę Ci go. - Powiedział. - To nic osobistego, normalnie by nie bolało ale kazałem Ci się odwalić od Sakury nie posłuchałeś!. - Dodał po czym wbił we mnie swoje chidori.
- Ghaghgahaghaahgahghgahgahgahaghagah!!!!!. - Zacząłem wyć z bólu.
- Przestań!!!! Sasuke!!!. - Krzyknęła Panienka ale nie posłuchał wręcz sprawiło to że jeszcze bardziej bolało. Chwile mnie maltretował po czym wyjął rękę i wbił w siebie. Go to nie bolało. Wyrwał mi siłą moc demona i wczepił ją sobie. Pozbawił mnie demona a z nadmiaru bólu zemdlałem.
- Jugo idziemy muszę odpocząć i przyzwyczaić się do nowego gościa w moim ciele. - Powiedział po czym Jugo mnie puścił a ja poleciałem na ziemie jak martwy a oni się zmyli. Naruto i reszta próbowała się wydostać ale nie dali rady. Wtedy Karin uwolniła jedną rękę.
- Domena Wiatru: Sierp. - Powiedziała uwalniając ręce Naruto.
- Domena Wiatru: Rasengan. - Dodał po czym kulą Wiatru zniszczył swoje łańcuchy. Uwolnił Karin a ona uwolniła resztę. Po kilkunastu minutach doszli do siebie.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy?. - Spytał Naruto-san.
- Czekaj.. - Powiedziała Karin wpatrując się w jakieś znaki na ścianach. - Przecież to jest główna Baza Orochimaru-sama!. - Rzekła donośnie.
- Co za zbieg okoliczności..Sakura co z Shinji'm?. - Spytał.
- Żyje ale jest w tak krytycznym stanie, że nie wiem czy przeżyje..Musimy zabrać go do Lady Tsunade ona zdoła mu pomóc. - Powiedziała.
- Dobra zabieramy się stąd, Karin gdzie może być wyjście?. - Spytał Naruto.
- Mogę nas teleportować. - Powiedział Raiden.
- Tym razem nie, musimy zapamiętać gdzie jest to miejsce aby potem tu przyjść. - Wyjaśnił.
- Dobrze to jak się nie przydam już to wracam do Wysokich Równin aby zapanować nad chaosem jaki wywołaliśmy. Macie tu błyskawice, przeniesie każdego kto ją trzyma gdziekolwiek chce ale tylko raz. - Wyjaśnił po czym wręczył ją Naruto. - Taką samą używał Twój ojciec. - Powiedział po czym znikł.
- Dlaczego ja nie zapytałem czy on go znał, szlak. - Powiedział do siebie Naruto-san po czym wziął mnie na barana i ruszyli aby wyjść z tego miejsca. Gdy wyszli na powierzchnie zapamiętali to miejsce.
- Przecież to jest nie daleko Południowego Bastionu. - Spostrzegła Karin.
- To dobrze jak już znasz ten teren. Prowadź do Bastionu musimy zabrać Sakurishi. - Rzekł Nanadaime po czym ruszyli.

środa, 21 października 2015

Miniaturka " Retrospekcja. "

Osada Ognia, sektor Takahiro.
Dom Głowy Rodu Takahiro.

- Tato! Mogę iść z Tobą, proszę. - Odezwałem się.
- Shinji chciałbym Cię zabrać bardzo ale...ale nie mogę. - Powiedział tata po czym położył rękę na mojej głowie a następnie wyszedł z domu.
- Kiedyś tata zabierze Cię ze sobą. - Pocieszała mnie mama.
- Wiem, ale chciałem iść już teraz..
- Idź na dwór czeka tam na Ciebie Sakurishi. - Powiedziała mama.
- Super!. - Ucieszyłem się i od razu pognałem przed dom gdzie stała moja najlepsza przyjaciółka. Zamknąłem za sobą drzwi i przytuliłem dziewczynę.
- Cieszę się że przyszłaś. - Powiedziałem.
- Ja też, dziś moja kolej na wybranie zabawy i gdzie pójdziemy więc chodź. - Powiedziała i ruszyła biegiem.

Główny Bohater jako Dziecko, Shinji Takahiro:

Najlepsza przyjaciółka głównego bohatera, Sakurishi Takahiro:

Sakurishi biegła w stronę zakazanych dla nas miejsc ale nic nie mogłem powiedzieć ponieważ była kawałek przede mną. Po chwili wbiegaliśmy na dość wysoką górę. Gdy po kilkunastu minutach wbiegliśmy już na samą górę mogłem się odezwać.
- Ej, przecież nie wolno nam tu przychodzić.
- Wiem ale moja zabawa to łamanie zasad. - Oznajmiła.
- A więc co dalej?. - Spytałem ciekawy.
- Teraz, hmmm... - Zamyśliła się. - Bawimy się w berka, Ty gonisz. - Powiedziała po czym zaczęła uciekać coraz bardziej zagłębiając się w zakazane tereny, coraz bardziej oddalaliśmy się od osady. Gdy już prawię ją złapałem osunęły się skały a Sakurishi spadała razem z nimi w dół. Od razu rzuciłem się na ratunek i w ostatniej chwili złapałem ją za ramię i trzymałem nad przepaścią.
- Sakurishi nie puszczaj mnie!. - Krzyknąłem przerażony. Moje ciało drżało ze strachu ale zachowałem zimną krew i wciągnąłem przyjaciółkę.
- Shinji...Dziękuje..Uratowałeś mi życie. - Powiedziała również drżąc z przerażenia. Wtuliliśmy się w siebie i chwile siedzieliśmy tak na ziemie w ciszy ale nagle ktoś nam przerwał.
- Nie jesteście za mali na takie miłosne sceny?. - Usłyszeliśmy nieznany głos jakiegoś mężczyzny.
- Kim Pan jest?. - Spytałem.
- A nikim ważnym. - Odpowiedział zlewając nas i ruszył dalej przed siebie mijając nas.
- Niech Pan odpowie. - Odezwała się Sakurishi a mężczyzna się zatrzymał i odwrócił lekko głowę.
- Na waszym miejscu nie rozmawiałbym z nieznajomym z białą bronią. - Powiedział groźnie. - Do tego nie kręciłbym się sam w takich miejscach w takim wieku. - Dodawszy ruszył dwa kroki dalej.
- Ale wydaje się Pan miły. - Powiedziałem zdziwiony a on ponownie się zatrzymał.
- Po czym to rozpoznałeś?. - Spytał łapiąc za rękojeść. Przełknąłem ślinę i zacząłem się powoli go obawiać.
- Wyczułem to.. - Powiedziałem nie pewnie i nagle mężczyzna ruszył z ogromną prędkością na mnie i Sakurishi. Oboje przytuliliśmy się mocniej i zamknęliśmy oczy w przerażeniu. Jednak usłyszałem jak zderza się miecz o miecz. Otworzyłem oczy i spojrzałem za siebie a ten nieznajomy mężczyzna obronił mnie i Sakurishi przed kilkoma innymi kolesiami.
- Na co czekasz?!. - Uniósł głos patrząc na mnie. - Uciekajcie!. - Dodał ale nie byłem w stanie się ruszyć podobnie jak Sakurishi. Sparaliżował nas strach. Atakujący nas od razu zaczęli atakować nieznajomego, który znakomicie radził sobie w walce z czterema osobami na raz. Jednym słowem pogrom. Niszczył ich jak chciał. Ze względu na nas nie zabił ich od razu lecz tylko obezwładnił za pomocą błyskawic. To było niesamowite, jeszcze nie widziałem innej mocy w akcji oprócz Ognia. Białowłosy mężczyzna gdy obezwładnił wrogów podszedł do nas chowając miecz do kabury po czym kucnął przed nami.
- Sparaliżował was strach..To nic, ale następnym razem nie przyglądaj się co się dzieje lecz działaj. Gdyby mnie tu nie było oni już by was wysłali do Krainy Ciemności. - Rzekł. - Zapamiętaj moje słowa. - Dodał po czym wstał i po chwili zniknął z horyzontu.
- Co tu się stało.. - Powiedziała Sakurishi ale jej nie odpowiedziałem. Pomogłem jej wstać po czym szybkim krokiem wróciliśmy do osady. Gdy wkroczyliśmy na teren osady od razu moja mama i rodzice Sakurishi podbiegli do nas i zganili za opuszczenie osady. Przytulili nas ciesząc się że nic nam nie jest ale musieliśmy wrócić do domów. Kilka godzin później oglądałem przez okno co się dzieje i zauważyłem jak ten sam mężczyzna co wcześniej nas uratował rozmawiał z moim ojcem przed domem. Od razu ruszyłem aby się dowiedzieć kim jest.
- Tato, jesteś już. - Odezwałem się.
- Cześć Shinji. - Powiedział. - Przedstawiam Ci mojego syna Shinji'ego. - Przedstawił mnie mężczyźnie.
- Miło mi poznać. - Powiedział kucając i wyciągając do mnie dłoń. Po uściśnięciu sobie dłoni wstał.
- Dobra muszę już wracać do Zamku Błyskawic. - Oznajmił mojemu ojcu.
- Do zobaczenia Lordzie Hatake. - Powiedział mój ojciec po czym mężczyzna wskoczył na biało-srebrnego konia i ruszył.
- Kim był ten Pan?. - Spytałem.
- Moim przyjacielem, Shinji dowiedziałem się że byłeś po za osadą, wytłumacz mi to.
- Bawiłem się z Sakurishi..Przepraszam zapomnieliśmy się.
- Mieliście szczęście, że Lord was napotkał inaczej by to się skończyło...ale nie ma co wspominać mam nadzieje, że to Cię czegoś nauczyło?.
- Tak.. - Powiedziałem szybko po czym razem z ojcem ruszyłem do domu.

Następny dzień.

Pierwsze co zrobiłem po obudzeniu się to wziąłem kąpiel po czym zszedłem na dół do kuchni aby zjeść śniadanie. Gdy skończyliśmy jeść ojciec wyszedł z domu.
- Idę pobawić się z Sakurishi. - Powiedziałem pędząc do drzwi.
- Dobrze tylko nie wychodzicie po za osadę!. - Uniosła się mama po czym wyszedłem.
- Cześć. - Powiedziałem witając się przytuleniem z Sakurishi. - Teraz moja kolej. - Oznajmiłem.
- A więc co dziś będziemy robić?.
- Dziś idziemy do naszego miejsca aby schować najcenniejsze dla nas rzeczy. Zakopiemy je pod drzewem. - Powiedziałem.
- Dobrze. - Zgodziła się po czym ruszyliśmy. Gdy byliśmy na miejscu wykopaliśmy dół.
- Co chcesz tu zakopać?. - Spytała.
- Pewien list ale dowiesz się jaki gdy jako dorośli przyjdziemy tu kiedyś i odkopiemy nasze skarby. - Powiedziałem po czym wrzuciłem zapakowany list do dołu. - A Ty?. - Spytałem.
- Prezent, który kiedyś dostałam na urodziny ale także dowiesz się gdy będziemy już dorośli. - Powiedziała po czym wrzuciła zapakowany prezent. Następnie zakopaliśmy dół i poklepaliśmy aby nie wyglądało aby tam coś było. Nagle przyszedł ojciec Sakurishi i przeprosił ale musiał ją zabrać. Gdy odeszli stwierdziłem że ja tu zostanę i spróbuje wygenerować ogień z moich dłoń tak jak tata. Po kilku godzinach udało mi się więc czym prędzej chciałem pokazać to mojemu ojcu. Szukałem go wszędzie ale nigdzie go nie było więc czym prędzej pognałem do mamy.
- Mamo, mamo zobacz!. - Krzyknąłem podbiegając do mojej matki z kulą ognia w ręce. Gdy matka spostrzegła co się dzieje szybko uderzyła mnie w dłoń aby ogień znikł.
- To bolało...dlaczego to zrobiłaś. - Spytałem.
- Zakazałam Ci używać tego czegoś, jeszcze ktoś to zobaczy i Cię zabiorą. - Wyjaśniła.
Eksplozja*Eksplozja*Eksplozja
- Uciekaj do domu synku!. Krzyknęła mama po czym skoczył ktoś i przebił moją mamę mieczem.
- Mamo!!!!!!!!! - Coś się we mnie zagotowało, moja skóra zaczęła się topić po czym okryła mnie lekko ciemniejsza, oczy zmieniły się na całe czarne a włosy zmieniły kolor na biały. Gdy transformacja dobiegła końca na rękach pojawił się ogień po czym ruszyłem do ataku. Zabijałem wszystkich jak leci, nie obchodziło mnie już nic. Byłem jak w transie zabijania. Gdy użyłem mojej domeny Ognia na wysokim poziomie zabiłem i zniszczyłem wszystko co stało mi na drodze. Ciosu jakiego wtedy użyłem nasi nazwę Domena Ognia Pożar.

W tym samym czasie, gdzieś w ruinach Osady Ognia.

- Kabuto zabierz te ciała do bazy ja wezmę tę ocalałą dziewczynkę. - Oznajmił Orochimaru.
- Hai. - Powiedział Kabuto po czym wykonał polecenie i razem z Orochimaru zmyli się z ruin.

Następny dzień.

- Hej mały, nic Ci nie jest?. - Spytał się mnie nieznajomy mężczyzna. Podniosłem głowę i spojrzałem na niego. Był dziwnie ubrany i miał niecharakterystyczny kolor włosów - Biały - wyglądał przyjaźnie ale byłem zbyt zmęczony aby z nim porozmawiać.
- Nazywam się Shima, zabiorę Cię stąd. - Powiedział po czym tak się stało.

Kilka dni później.
Zamek Ziemi.

- Przepraszam Wielmożna ale mój staż jako Twój szpieg dobiegł końca. - Wyjaśnił Shima.
- A mogę znać powód Twojej rezygnacji?. - Spytała Lady Tsunade.
- Znalazłem pewnego pięcio latka i postanowiłem całkowicie się nim zająć. - Oznajmił.
- To trochę nie w Twoim stylu ale dobrze i tak wykonałeś tyle powierzonych misji co nikt inny ale mam ostatnia misję, dałbyś radę ją wykonać?. - Spytała.
- Zależy co to jest?.
- Gdy stwierdzisz, że ten pięcio latek kiedyś będzie w stanie się zając sam sobą chciałabym abyś wtargnął do Zamku Ognia i zabrał stamtąd pewien zwój. - Wyjaśniła.
- Dobrze, a co to takiego?. - Spytał zaciekawiony.
- Ten zwój zawiera piekielny pentagram, który należał kiedyś do Boga Ognia. Zawarte są w nim wyjaśnienia jak pokonać Boski Ognisty Łuk. Bóg Gromu wykradł go i bardzo dawno temu przekazał moim przodkom aby strzegli go. Jednak Zamek Ognia przejął ten zwój. W tym zwoju są też zawarte instrukcje jak stworzyć bliźniaczy Łuk. - Wyjaśniła.
- Oczywiście jak tylko skończę misję z pięcio latkiem od razu się tym zajmę. - Powiedział po czym wrócił do siebie.

wtorek, 20 października 2015

Rozdział 14 "Takamagahara."

Dwa dni później.
Południowy Bastion Demonów.

- Co tu się wydarzyło?. - Spytał Nanadaime gdy wszyscy razem kierowaliśmy się przez ruiny aż do głównego wejścia do Bastionu. Rozglądaliśmy się uważnie, od razu było widać że odbyła się tu walka ale po takich zniszczeniach było wiadomo że nie walczyły tu zwykłe istoty lecz te z wyższych sfer. Doszliśmy do ledwo trzymających się stalowych drzwi. Przekroczyliśmy ich próg, wszędzie leżały głazy a budynki to była ruina. Ogólnie wszystko było zniszczone. Szliśmy dalej uważnie przyglądając się wszystkiemu. Szukaliśmy jakiś wskazówek ale nic nie dało sie znaleźć, jednakże udało mi się dostrzec jak kilkanaście demonów leży na ziemi nie ruchomo. Wszystkie były martwe i w opłakanym stanie. Jednak z jednej osoby wydobywała się aura życia, a więc podeszliśmy do tej osoby. Panienka po głębszym wpatrywaniu się w nieruchome ciało rozpoznała tę osobę. - To Karin.. - Odezwała się więc razem z Blondynem podnieśliśmy gruzy pod którymi do połowy znajdowała się demonica. Sakura chwyciła ją za ręce po czym przeciągnęła kawałek dalej. Podeszliśmy do niej.
- Żyje?. - Spytał Naruto-san.
- Niestety tak.. - Powiedziała wyraźnie nie zadowolona Panienka Haruno.
- Trzeba ją uleczyć aby opowiedziała nam co tu się stało. - Powiedziałem.
- Ona i tak nic by wam nie powiedziała.. - Odezwał się znajomy głos. Odwróciliśmy się w stronę usłyszanego głosu. Był to posłaniec Sasuke, Jugo który siedział oparty o kawałek ściany. Było widać że jest bardzo mocno ranny i nie jest w stanie nic nam zrobić, jest on bowiem ledwo żywy. Cały w głębokich ranach i we krwi leżał jak "pachołek".
- Czy Ty przypadkiem nie jesteś posłańcem Sasuke?. - Odezwał się Nanadaime.
- Dlaczego?. - Zdziwiłem się.
- Ponieważ nie mam pojęcia czy Sasuke-sama jeszcze żyje.. - Powiedział.
- Nie kłam, my wiemy że żyje.. - Zdenerwował się Uzumaki.
- Teraz już nie chodzi o te plotki, że niby Uchiha nie żyje teraz na prawdę może nie żyć..
- Wyjaśnij nam to. - Powiedziałem podchodząc bliżej wraz z Panienką i Blondynem.
- Co tu się wydarzyło?. - Spytała Panienka.
- Wraz z Sasuke przybyliśmy tu aby zabrać stąd Suigetsu, jest on pewnym silnym demonem jednak wcześniej Uchiha wybrał się do Wysokiej Równiny Niebios aby skraść pewną broń, udało się mu to ale właściciel broni się wkurzył i wysłał za Sasuke Boga Piorunów no i doszło do konfrontacji między nimi to dlatego wszystko jest zniszczone...Ich walka....Ich walka była niesamowita ale Uchiha przegrał a Bóg odebrał broń i zabrał ze sobą Uchihe. - Wyjaśnił nam co tu się mniej więcej stało.
- Jak Sasuke się dostał do Wysokiej Równiny Niebios?!. - Zdenerwowała się Panienka.
- Jak to zabrał? Po co?. - Odezwał się Nanadaime.
- Pokonał Dwunastu Strażników Bramy Niebios i przeszedł przez Most między Światami.. - Wyjaśnił Demon. - Nie wiem, przypuszczam że Bóg Ognia chciał skonfrontować to zdarzenie z Uchihą. - Dodał.
- Czyli ten idiota zabrał Homusubi'ego?!?!. - Aż zabrakło mi tchu mówiąc to..
- Tak..
- Co to jest?. - Spytał Naruto-san.
- Gdy zgłębiałem informacje na temat Domeny Ognia natknąłem się na najsilniejszą stworzoną broń czyli właśnie Homusubi inaczej Ognisty Łuk ze strzałami Boga Ognia Kagutsuchi'ego. - Wyjaśniłem w skrócie.
- No nieźle..Ale Sasuke się wpakował w niezłe bagno. - Powiedział Blondyn. - Musimy po niego iść. - Dodał po chwili zastanowienia.
- Ty tak na serio?. Chcesz wybrać się do Wysokiej Równiny Niebios i skonfrontować się z Kagutsuchi'm.?!?!. - Powiedziałem zdumiony.
- Tak, trzeba pomóc Sasuke..Mrok tak go zaślepił, trzeba go uratować. - Oznajmił Uzumaki.
- Życzę wam powodzenia, jeżeli Raijin był tak potężny a jest wysłannikiem Boga Ognia to on sam zmiecie was w sekundę, nie widzieliście potęgi Boga Piorunów.. - Powiedział ze śmiechem. Wyśmiał nas.
- Nie obchodzi mnie to.. - Powiedział Nanadaime.
- Uspokójmy się i przemyślmy to. - Przerwałem mu.
- Nie będę czekał aż Bóg Ognia zabije Sasuke.. - Oznajmił chłodno w moją stronę.
- Witajcie. - Powiedział nieznajomy, dziwny koleś który nagle pojawił się na kawałku ściany na której opierał się Jugo.
- Kim jesteś?!. - Odezwałem się.
- Spokojnie mam pokojowe intencje. - Powiedział. - Nazywam się Raiden i jestem Bogiem Gromu. - Wyjaśnił.
- Co Bóg Gromu robi w takim miejscu?. - Spytała Panienka Sakura.
- Dobre pytanie, ale nie o to chodzi. Słyszałem że Kagutsuchi wysłał Boga Piorunów i zabrał wam przyjaciela, możemy sobie wzajemnie pomóc. - Powiedział.
- W jaki sposób?. - Spytał Nanadaime.
- Powoli, teraz czas abyście i wy się przedstawili. - Oznajmił.
- Nazywam się Haruno Sakura, należę do Zamku Ziemi i jestem tam strażniczką.
- Ja jestem Uzumaki Naruto, należę do Zamku Wiatru, jestem tam strażnikiem i mówią na mnie Nanadaime.
- A ja nazywam się Takahiro Shinji i nie należę do żadnego Zamku, ale mój ród kiedyś należał do Zamku Ognia. Jestem ostatnim żyjącym członkiem rodu Takahiro.
- A ten tutaj?. - Wskazał na Jugo.
- Jestem Jugo.. - Powiedział krótko. - Ale na mnie już pora.. - Dodał cicho po czym naglę znikł.
- On nie był z nami. - Sprostował Naruto-san.
- Okej.
- A teraz powiedz jak mamy sobie pomóc. - Powiedziałem.
- A więc wy chcecie dostać się do Takamagahara a ja mogę was tam szybko zabrać i doprowadzić do waszego przyjaciela i nawet pomóc wam go odbić ale jest haczyk. - Wyjaśnił.
- Jaki?.
- Zanim wam pomogę to wy pomożecie mi odzyskać odebrany mi miecz. - Wyjaśnił.
- Jaką mamy pewność, że Ty się wywiążesz z tego co mówisz?. - Spytała Panienka.
- Jestem Sprawiedliwym i Dobrym Bogiem nie chce być znienawidzony przez ludzi i inne istoty. - Wyjaśnił.
- Dobrze a dlaczego ten miecz jest taki ważny?. - Spytałem.
- Ponieważ jest on bronią Boga Gromu bez niego moje moce są ograniczone. - Wyjaśnił.
- No dobrze pomożemy Ci i mam nadzieje, że można Ci zaufać, Raiden. - Powiedział Blondyn.
- Mądra decyzja Nanadaime. - Powiedział.
- A teraz wyjaśnij co to jest Takamagahara?. - Spytał Naruto-san.
- To pierwotna nazwa Wysokich Równin Niebios. - Powiedział szybko.
- Okej, kto odebrał Ci ten miecz?. - Spytałem.
- Pewien potężny Wojownik, mówią na niego Blood Black Mirror. - Osłupiałem po tych słowach.
- No nie tylko nie on, świat jest taki duży ale musiał ukraści go akurat on.. - Powiedziałem zirytowany.
- Znasz go?.
- Tak przybył do Zamku Ziemi jakiś czas temu po mnie i skonfrontowałem się z nim na moją nie korzyść można tak to nazwać. - Wyjaśniłem.
- To nie istotne.
- A właściwie Ty jesteś Bogiem to dlaczego sam go nie odbierzesz na pewno jesteś przepotężny jak na Bóstwo przystało. - Zauważyła Panienka Sakura.
- Ten kto jest w stanie władać mym mieczem dostaje ograniczoną władzę nad Gromem i chodzi o to że on sam w sobie jest silnym wojownikiem a z moim mieczem teraz lekko przewyższa moje zdolność. Miecz jest tak skonstruowany, że tylko godne osoby mogą nim władać a on najwyraźniej jest na bardzo wysokim poziomie, na tyle wysokim aby nim władać. Gdy nie mam miecza ograniczają mnie bariery światów. - Wyjaśnił.
- Dobrze to ruszajmy jak najszybciej po ten miecz. - Powiedział Nanadaime a Raiden zeskoczył i wylądował przed nami.
- Złapcie mnie teleportuje nas do okolic przebywania mojego miecza. - Powiedział więc tak zrobiliśmy i pojawiliśmy się niedaleko Zamku Błyskawic.

Raiden Bóg Gromu:

- Wyczuwam mój miecz w tamtych okolicach. - Odezwał się Raiden wskazując miejsce pobytu miecza. Ruszyliśmy do małego baraku bo wiem Raiden właśnie tam wyczuł obecność miecza. Gdy byliśmy blisko z budynku wyszedł nasz poszukiwany złodziej.
- Tak myślałem, że jeszcze się spotkamy..Shinji. - Powiedział uśmiechając się. - Tym razem jestem bardziej przygotowany.
- Właśnie widzę złodzieju. - Powiedziałem szyderczo.
- Uważaj na słowa Takahiro!. - Krzyknął.
- Bo co ukradniesz mi ubrania?. - Zadrwiłem z Mirror'a.
- Bóg Gromu musiał prosić o pomoc zwykłe istoty aby odebrać swoją własność, żałosne. - Olał to co powiedziałem kierując słowa do Raiden'a.
- Oni akurat nie są zwykłymi istotami. - Powiedział.
- Zostawcie to mi. - Powiedziałem po czym wystartowałem do walki. Biegnąc na Krwawego przeciwnika złapałem za rękojeść mojego miecza a gdy byłem dość blisko wykonałem ruch mieczem. On jednak zblokował mój atak mieczem Gromu.
- Sam Bóg Gromu nie może się teraz ze mną równać a myślisz że Ty dasz radę?. - Zadrwił po czym zaatakował, broniłem się jak mogłem ale moc Miecza Gromu jest zbyt potężna i przełamał moją obronę. Przez chwilę przeją kontrolę nad walką ale szybko odzyskałem połowę kontroli i stwierdziłem że zacznę używać Domeny Błyskawic aby wspomóc mój miecz. To mi pomogło lecz w dalszym ciągu on był o wiele lepszy. Po chwili miażdżył mnie i Naruto-san już chciał wkroczyć ale dałem mu znak aby tego nie robił. Na szczęście się posłuchał lecz z trudem, pomogła w tym Panienka. Powstrzymała go pewnie dlatego abym to ja nic nie zrobił gdy spotkamy Sasuke. Ważne, że dał mi działać samemu. Walka trwała i była na bardzo wysokim poziomie. W naszej pierwszej walce miał nade mną przewagę i tym razem też tak jest ale tym razem pokonam go nie ma innej opcji. Zbyt często używałem Domeny Błyskawic co naruszyło Pieczęć Lady Tsunade ale na szczęście jeszcze się trzyma ale myślę, że w tym tempie nie wytrzyma.
- Shinji wyczułem w Tobie jeszcze inną domenę niż Błyskawice użyj Domeny Ognia!. - Krzyknął do mnie Raiden.
- Nie mogę już używać Ognia, utraciłem tą domenę!. - Odkrzyknąłem.
- Tak Ci się tylko wydaje! Nie da się utracić wcześniej władanej Domeny! Tylko skup się na Ogniu w Tobie. - Po tych słowach stwierdziłem, że nie mam nic innego do zrobienia. Broniąc się starałem się skupić i odnaleźć wewnętrzny Ogień i udało się mi. Od razu potężny podmuch Ognia sponiewierał mojego oponenta. Odskoczył po czym zrobił zamach mieczem i tym razem to ja poczułem wyższość mocy Gromu. Ten cios był przepotężny ale dam radę walczyć dalej. Ruszyłem i zacząłem używać Domeny Ognia i Błyskawic jednocześnie co dało mi chwilową przewagę nad wrogiem ale szybko zrozumiał styl walki i dopasował się do mnie i ponownie atakował. Walka trwała już dobrą godzinę a on nawet nie piał przyspieszonego tempa oddychania. Po mnie było już widać zmęczenie ale walczyłem dalej. Raiden już zrobił krok do przodu widząc moje zmęczenie.
- Stój!. - Krzyknąłem. - Poradzę sobie. - Dodałem więc się zatrzymał a ja walczyłem dalej. Jestem już wykończony tym że używam dwóch domen jednocześnie i to nie swoich wrodzonych tylko nabytych. Pot spływał po moim czole ale nie poddam się tak łatwo. Nie mogę z nim drugi raz przegrać, gdyby nie miał tego miecza było by o wiele łatwiej. Mi już powoli brakowało Chikary do wyprowadzania ciosów i Mirror to wykorzystał i trzasnął mnie mocą Gromu ale tak mocno że aż zamgliło mi się przed oczami. Ten cios mnie mega osłabił a on wcale nie zamierzał czekać i ponownie uderzył mocą Gromu co zwaliło mnie z nóg jednak nagle mój demon się odezwał i już zmieniałem formę jednak Mirror uderzył jeszcze raz we mnie Gromem co spowodowało, że zablokował demona..już jest raczej po mnie...ale nagle coś poczułem...ponownie coś się zmieniło we mnie, po zablokowaniu mocy demona poczułem coś innego silniejszego. Czułem potężny przypływ energii, rozrywało mnie od środka..magiczna aura oplotła moje ciało, oczy z czarniały. Moc wydobyła się ze mnie niszcząc teren wokół mnie. Cząstki ziemi i wszystkiego wokół "tańczyło" na około mnie. Moc była tak silna, że przeraziła nawet Boga Gromu. Nikt nie wiedział co się właśnie stało nawet ja nie wiedziałem. Wszystko się zatrzymało
- To Ty....Ty jesteś tym dzieckiem...Kryształowym Dzieckiem...dzieckiem, które zostało poczęte aby zapanować nad wszechogarniającym chaosem....Chaosem, który został zapoczątkowany przez Demiurgów Izanagi i Izanami...To oni są powodem, przyczyną i skutkiem powstania chaosu...Chaosu, który niszczy świat...Świat na którym żyjesz...Musisz coś zrobić...Zrobić coś co naprawi ten chaos..Życie to książka i są w niej tysiące stron, które musisz przeczytać i naprawić...Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy...Chcesz odpuścić? Ale jednak coś Ci nie pozwala, coś z Twojej dalekiej przeszłości gdy byłeś jeszcze dzieckiem..To coś nadal żyje ale tylko TY możesz jeszcze to uratować...Jeśli nie zdążysz to to zginie i przepadnie na zawsze..Coś co Kochasz od dziecka...Odpowiedz sobie na pytanie, jeśli martwi nie mogą się żywić, to dlaczego żywi się martwią?...Prawda jest straszna ale nie wiedza jeszcze gorsza...odważny nigdy się nie poddaje...Czasem ból służy większemu dobru...Ludzie boją się śmierci, bo odczuwają lęk przed nieznanym.....To czy przeżyjesz czy umrzesz zależy od CIEBIE, musisz obudzić w sobie wolę walki!!.
- Chcę...Chcę walczyć...Nie umrę..Nie mogę...Muszę dać radę i odnaleźć to coś...ale potrzebuje pomocy...oczekuje jej od CIEBIE.! - Rzekłem.
- Niszczenie jest znacznie łatwiejsze od tworzenia...
- Zawsze szedłem swoją drogą i nie zawsze była ona łatwa i tym razem też tak będzie!.
- Dlaczego...dlaczego chcesz iść przez nieznane...Nie lepiej jest przegrać jak sprawa i tak jest przegrana?.. - Rzekł głos w mojej głowie.
- Żadna sprawa nie jest przegrana, jeśli choć jeden głupiec o nią walczy!. - Rzekłem.
- A więc niech się stanie, Twoja Wiara powstała, Nadzieja nigdy nie zgaśnie a Miłość stała się jeszcze silniejsza....Twoja siła, moc i potęga wzrosła!!. -
Po wysłuchaniu tego głosu zacząłem słyszeć szumy, następnie coraz wyraźniejsze dźwięki aż w końcu powrócił słuch wyostrzony niż wcześniej. Po chwili widziałem zamazany obraz następnie wyostrzony i lepszy niż wcześniej. Moja siła fizyczna i wytrzymałość wzrosła a zmęczenie zniknęło. Narodziłem się na nowo, czułem to...czułem przepływającą moc przez moje żyły i całe moje ciało. Stanąłem na nogi, mój przeciwnik wpatrywał sie wie nie z zaciekawieniem. Wyczuł moją zmianę tak jak moi przyjaciele. Spojrzałem na niego nowymi oczami....Oczami jakich nikt nigdy nie połączył w jedno...Te Boskie oczy wbiły się w mojego oponenta, który na samo ich spojrzenie został sparaliżowany. Odłamki skał i ziemi szalały dalej wokół mnie pogrążone w chaosie. Zrobiłem jeden krok w kierunku mojego wroga, następnie kolejny i kolejny aż dotarłem do niego. Stanąłem na przeciw niego, wpatrywałem się głęboko w jego oczy.
- Nie zasługujesz na taką broń...Nie zasługujesz na życie w tym świecie więc wyślę Cię gdzieś gdzie pasujesz.. - Powiedziałem potrójnym mrocznym głosem. Własnym i dwoma innymi, mój głos wydobył się z moich ust i zaparł dech w piersi wszystkim co go usłyszeli. Mój przeciwnik zamarł a ja odebrałem mu miecz i wbiłem go w ziemie. Następnie złapałem Mirror'a za szyje i uniosłem ku górze. Nawet nie pisnął. Wpatrując się w niego zacząłem materializować jego ciało w cząsteczki atomowe a następnie rozbiłem go na niewidoczne cząsteczki wysyłając go do Krainy Ciemności zwanej inaczej Yomi*. Po wszystkim moc ze mnie zeszła i schowała się gdzieś we mnie, oczy wróciły do normalności a ja straciłem kontakt z rzeczywistością..Zemdlałem...
*Yomi - jest miejscem, do którego muszą się udać po śmierci wszyscy, niezależnie od pochodzenia.
Boskie Oczy Yin i Yang Shinji'ego:


Kilka godzin później.
Ruiny Południowego Bastionu Demonów.

- Naruto, Shinji się budzi. - Powiedziała Panienka Sakura siedząca obok mnie. Nanadaime od razu podszedł do łóżka na którym leżałem.
- Co....Co sie stało?. - Odezwałem sie otwierając oczy.
- Sami byśmy chcieli wiedzieć..To znaczy mam pewną hipotezę. - Powiedział Naruto.
- Chwila.. - Wstałem do pozycji siedzącej. - Ktoś jeszcze przeżył po walce Sasuke z Bogiem Piorunów. - Poderwałem się i ruszyłem biegiem do świątyni, która była obok. Za mną oczywiście pognali Naruto, Sakura i Raiden. Wbiegłem do świątyni niszcząc ogromne drzwi. Następnie zbiegłem po schodach do lochów. Tam byli przetrzymywane następne osoby do eksperymentów. Biegłem wzdłuż klatek aż do końca. Na końcu była ogromna klatka a w niej zapięta na kilkanaście ogromnych łańcuchów pewna dziewczyna. Była nie przytomna, rozwaliłem drzwi od klatki wchodząc do niej i podchodząc ostrożnie do kobiety. Przed klatką zatrzymali się moi przyjaciele nie wiedząc o co chodzi.
- Shinji, kim jest ta kobieta?. - Spytał mnie Nanadaime jednakże nie odezwałem się ani słowem. Przyglądałem się dziewczynie przykutej do łańcuchów. Złapałem za łańcuchy i niszczyłem je po kolei aż uwolniłem nieprzytomną dziewczynę. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem do wyjścia mijając przyjaciół bez słowa. Poszli za mną aż wyszliśmy ze świątyni i weszliśmy z powrotem do budynku w którym leżałem. Położyłem kobietę na łóżku, na którym wcześniej ja leżałem i przyglądałem się jej pięknej twarzy. Przyjaciele zatrzymali się tuż za mną.
- Wyjaśnisz nam co się dzieje i kim ona jest?. - Spytała Panienka.
- To ktoś z mojej przeszłości.. - Odezwałem się po chwili ciszy po czym opowiedziałem im o rozmowie w mojej głowie z głosem..
- A więc to jest to o czym mówił ten głos?. - Zapytał Naruto-san.
- Tak.. - Powiedziałem cichym głosem.
- Kim ona jest?. - Spytała Panienka.
- Nazywa się Takahiro Sakurishi...i jest moją przyjaciółką z dzieciństwa..darzyłem ją uczuciem silniejszym niż można sobie wyobrazić i teraz wszystko wróciło..To moja miłość nikt inny się dla mnie nie liczy tak jak jej życie...Ona musi żyć..Już prawię się pogodziłem, że jej nie ma...a teraz patrze na nią i nie dowierzam, że to ona...Zmieniła się ale wtedy byliśmy dziećmi..
- Myślałem, że jesteś jedynym żywym członkiem rodu Takahiro, to nie jest Twoja rodzina?. - Spytał Raiden.
- Ja też tak myślałem...Tak mamy to samo nazwisko ale nie jesteśmy spokrewnieni..Nie jest moją siostrą ani daleką kuzynką.. - Wyjaśniłem.
- Rozumiem.
- Nie mogę uwierzyć, że ona tu jest...na pewno wiele musiała wycierpieć i przeżyć w takim miejscu... - Powiedziałem.
- Nie.. - Powiedziała dziewczyna stojąca w drzwiach. Nasze spojrzenia powędrowały na nią.
- Karin?. - Zdziwiła się Panienka Sakura.
- Kopę lat.. - Powiedziała do Sakury i Nanadaime.
- Nie wiem czy miło Cię widzieć ale dobrze, że żyjesz kuzynko. - Odezwał się Naruto-san.
- Co mam rozumieć przez Twoje wcześniejsze "nie"?. - Spytałem skupiony na Sakurishi.
- To, że ona jeszcze nie była gotowa na eksperymenty Orochimaru i została schowana na później..gdy już będzie gotowa.. - Podszedłem do niej i złapałem ją za szyje. Naruto od razu wkroczył i złapał mnie za ramię w razie co.
- Powiedz...ktoś ją tknął?!. - Powiedziałem mrocznym głosem.
- N...nie...nikt...jej....nie ruszył.. - Wydusiła z siebie Karin. Ledwo mogła wydobyć słowa tak mocną ją trzymałem. Jak byłem już pewny że nic jej się nie stało puściłem ją.
- Dlaczego ona jest ciągle nieprzytomna?. - Zapytałem rozzłoszczony.
- Ponieważ wpadła w sen pod wpływem szoku. - Wyjaśniła.
- A co takiego się stało?. - Spytałem.
- Orochimaru-sama nie chciał aby jego następne istoty do eksperymentów były świadome co tu się dzieje więc robił tak aby wpadały w sen.
- Ile już tak śpi?.
- Z prawie rok. - Powiedziała. - Ale dostawała pokarm dożylnie i opiekowaliśmy się nią jak każdym aby nie umarła. - Wyjaśniła.
- Jak ją obudzić?. - Spytałem.
- Nie wiem, to może wiedzieć sam Orochimaru-sama albo jego prawa ręka. - Powiedziała.
- Czyli kto?.
- Yakushi Kabuto.. - Powiedziała Karin.
- Gdzie on jest?. - Zadawałem kolejne pytania.
- Myślę, że po śmierci Pana Orochimaru ukrył się w głównej siedzibie samego Orochimaru..ale od razu powiem, że nie mam pojęcia gdzie ona sie znajduje..wiedzą to tylko trzy osoby.. - Powiedział.
- Mianowicie?. - Spytał Naruto.
- Sam Orochimaru-sama, Kabuto-san i ktoś kogo wszyscy znają czyli Sasuke. - Wyjaśniła.
- Nie wierze..Jedyna osoba, która jest w stanie mi pomóc to musi być on i to jeszcze teraz jak znajduje się w Wysokiej Równinie Niebios..Cholera!. - Krzyknąłem.
- Spokojnie..Pomożemy Sasuke to on pomoże nam. - Powiedziała Panienka Sakura.
- Skąd ta pewność?. - Spytałem.
- Zostaw to mi. - Oznajmił Nanadaime.
- Dobrze, Karin został tu ktoś jeszcze żywy?. - Spytałem.
- Tylko ja, wy i ona. - Zapewniła.
- Dobrze, zatrzymamy się tu na chwile. - Powiedziałem. - Ale gdy ruszymy to Ty zajmiesz się Sakurishi, jak coś się jej stanie to będziesz miała do czynienia ze mną a tego raczej byś nie chciała. - Powiedziałem mrocznym i złowieszczym głosem.
- Spokojnie jak Orochimaru-sama zginął jestem wolna i mogę nareszcie wrócić do Zamku Wiatru i do mojego kuzyna. - Powiedziała. - W sumie to tylko on mi został, pomogę wam. - Dodała.
- Dziękuje. - Powiedziałem.