Cześć.
Na początek się przedstawię, nazywam się Shinji Takahiro, pochodzę z potężnego rodu Takahiro, który jest daleką odnogą rodu Uchiha. Mój ród nie jest aż tak znany jak Uchihowie jednakże kilka innych rodów się nas obawiają. Mam dwadzieścia lat, czarne długie włosy i czarne oczy. Mieszkam w małej osadzie od kilku lat, nie należę do żadnego Zamku choć kiedyś mój ród należał do Zamku Ognia, aktualnie jestem ostatnią żyjącą osobą z rodu Takahiro. Zastanawiacie się co takie się stało, że tak jest? Zaraz się wszystkiego dowiecie. W tym świecie są ludzie normalni i ludzie nadzwyczajni czyli Żywiołaki. Nie każdy może być Żywiołakiem ponieważ aby nim być trzeba się urodzić z Chikarą mocą Żywiołów dzięki której jesteśmy w stanie używać swoich domen. Oczywiście ja również jestem Żywiołakiem jednak każdy Żywiołak ma predyspozycje do władania tylko jedną Domeną ale gdy Żywiołak jest bardzo silny może kontrolować dwa. Zdarzają się nawet wyjątki i potrafią kontrolować trzy domeny ale to naprawdę rzadkość. Ja aktualnie odkryłem w sobie domenę Ognia i ciężko trenowałem aby szlifować swoją moc i opłaciło się, stałem się dość silnym Żywiołakiem.
Piętnaście lat wcześniej.
- Mamo, mamo zobacz!. - Krzyknąłem podbiegając do mojej matki z kulą ognia w ręce. Gdy matka spostrzegła co się dzieje szybko uderzyła mnie w dłoń aby ogień znikł.
- To bolało...dlaczego to zrobiłaś?. - Spytałem.
- Zakazałam Ci używać tego czegoś, jeszcze ktoś to zobaczy i Cię zabiorą. - Wyjaśniła.
*Eksplozja*Eksplozja*Eksplozja*
- Uciekaj do domu synku!. Krzyknęła mama po czym skoczył ktoś i przebił moją mamę mieczem.
- Mamo!!!!!!!!! - Coś się we mnie zagotowało, moja skóra zaczęła się topić po czym okryła mnie lekko ciemniejsza, oczy zmieniły się na całe czarne a włosy zmieniły kolor na biały. Gdy transformacja dobiegła końca na rękach pojawił się ogień po czym ruszyłem do ataku. Zabijałem wszystkich jak leci, nie obchodziło mnie już nic. Byłem jak w transie zabijania. Gdy użyłem mojej domeny Ognia na wysokim poziomie zabiłem i zniszczyłem wszystko co stało mi na drodze. Ciosu jakiego wtedy użyłem nasi nazwę Domena Ognia: Pożar.
Teraźniejszość.
- Został mi tylko ten miecz....Miecz, którego używała moja mama. - Powiedziałem do siebie siedząc po turecku w małym pokoju.
- Shinji. - Zawołał mnie Shiba* więc wstałem po czym schowałem miecz do kabury a następnie wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do miejsca pobytu mojego wybawiciela.
Shiba* to osoba, która przygarnęła mnie do siebie podczas gdy ja nie miałem gdzie się podziać jako pięcio latek. Można powiedzieć, że to on mnie wychował na tego kim teraz jestem i zawdzięczam mu wszystko. Traktuje go jak ojca a on mnie jak syna.
- Słucham, Shiba-san?. - Odezwałem się klękając na jednym klanie.
- Wstań. - Odezwał się. - Dziś wyruszam do innej osady tu zakończyłem swoją pracę, ale nie martw się zostawiam Ci to mieszkanie do użytku. - Wyjaśnił.
- Ale jak to?. - Zdziwiłem się.
- Zostawiam Cię tu samego ale nie martw się znasz wszystkich w osadzie. Będziesz pracował dla mojego brata. Będziesz mu pomagał. - Objaśnił.
- Dobrze. - Zmarszczyłem brwi. - A gdzie się dokładnie wybierasz Shiba-san?. - Spytałem.
- Na północ niedaleko Zamku Wiatru. - Oznajmił.
- Dobrze tak więc mam nadzieje do szybkiego zobaczenia. - Powiedziałem robiąc ukłon on zrobił to samo.
- Do zobaczenia. - Powiedział po czym wyszliśmy razem z budynku a następnie Shiba wsiadł do powozu po czym dał syknął i ruszył.
- Uważaj na siebie. - Odezwałem sie do siebie po czym zamknąłem drzwi wejściowe do już mojego mieszkania a następnie udałem się do baru nie daleko.
Och, zapowiada się bardzo interesująco. Shinji wydaje się inteligentną i ciekawą postacią. Ma przykrą przeszłość, ale to chyba tyczy się każdego, kto jest w jakimś stopniu powiązany z klanem Uchiha. Ogólnie przedstawienie postaci mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)