piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 2 "Namiętna Znajomość."

- Co tak piękna kobieta robi sama o tej porze w takim miejscu?. - Spytałem podnosząc brew do góry na znak zdziwienia.
- Hmm, zwiedzam. - Odpowiedziała krótko po chwili namysłu.
- A dokąd zmierzasz Pani Haruno?.
- Idę w stronę dalszej Wioski. - Oznajmiła miło.
- Ja również idę w tamtym kierunku, wybiera się pani może w tym momencie czy też z samego rana?. - Spytałem zaciekawiony jej odpowiedzią.
- Podróż w tym momencie była by nie rozsądnym pomysłem nie uważasz Panie Takahiro. - Powiedziała patrząc cały czas na mnie. Jej oczy...nie mogłem oderwać wzroku.
- Ma Pani rację, więc zatrzymała się Pani gdzieś tu?.
- Owszem.
- A czy mógłbym towarzyszyć Pani w jutrzejszej wyprawie do tamtej wioski?. - Spytałem zaciekawiony.
- Myślę, że nie da Pan rady wstać tak wcześnie a do tego mój koni jest bardzo szybki. - Wyjaśniła.
- Dlaczego uważa Pani, że nie wstanę?.
- Wygląda mi Pan na śpiocha. - Zaśmiała się lekko zasłaniając buzię.
- Może i ma Pani rację ale chciałbym wyruszyć z Panią, o której się spotkamy?. - Spytałem.
- Czwarta w tym samym miejscu. - Oznajmiła odwracając się i zakładając kaptur. - Mam nadzieje, że będzie Pan punktualnie. - Dodała i ruszyła.
- Będę na pewno. - Rzuciłem po czym udałem się do Hotelu i pognałem do pokoju. Gdy przekręciłem kluczyk w zamku otworzyłem drzwi po czym przekroczyłem próg wchodząc do pomieszczenia. Rozejrzałem się. - Ładny wystrój. - Pomyślałem i zamknąłem drzwi. Ruszyłem do przodu i rozgościłem się na dużej białej sofie. - Za pięć godzin muszę wstać. - Zauważyłem więc przebrałem się i od razu poszedłem spać.

Następny dzień.
Godzina trzecia dwadzieścia.

Moje oczy nagle się otworzyły co sprawiło, że się obudziłem. Spojrzałem na ogromny zegar powieszony na ścianie. - Mam mało czasu. - Przeszło mi przez myśl więc podniosłem się i ruszyłem żwawym krokiem do łazienki. Chwile odświeżenia po czym udałem się do salonu w której jest również kuchnia. Upichciłem szybkie śniadanie po czym usiadłem do stołu. Po piętnastu minutach mój talerz wiał pustką więc go umyłem. Spakowałem się szybko i spojrzałem ponownie na zegar. wybiła właśnie trzecia pięćdziesiąt więc wziąłem rzeczy i pognałem na dół odmeldować się i zapłacić. Podszedłem do sporego blatu.
- Oto klucze ile się należy?.
- 65 Ryo. - Odezwał się gburowaty mężczyzna. Zapłaciłem i ruszyłem do mojego konia. Wyprowadziłem go z boksu po czym go osiodłałem. Zawiesiłem rzeczy na nim po czym dosiadłem go i udałem się w wyznaczone miejsce. Gdy się zatrzymałem w miejscu, w którym powinna już być Panienka Sakura zastałem tylko list. - "Jeśli chcesz mi towarzyszyć lepiej się pośpiesz. Ja już ruszyłam a im dłużej czytasz ten list to ja bardziej się oddalam." - Zgniotłem list i wsunąłem do kieszeni po czym natychmiast wsiadłem na Jinpachi'ego i ruszyłem jak z procy. Po kilku minutach byłem już na głównej drodze ale nigdzie nie widziałem Panny Haruno. Kilkanaście minut później po ciągłym biegu przyspieszonym cwałem mój koni opadał z sił. Postanowiłem, że połączę się z nim na chwilę aby jeszcze bardziej przyspieszyć. - Domena Ognia: Połączenie Ere. - Powiedziałem w myśli po czym ogień "przytulił moje ciało". Okrył mnie całego ale nie bolało mnie to, mój koni tak samo był okryty płomieniami i go również nic nie bolało. Gdy połączenie dobiegło końca od razu Jinpachi odzyskał siły i ruszył jeszcze szybciej niż wcześniej. Z oddali zauważyłem jak ktoś żwawo jedzie na koni. Poznałem po płaszczu to była Panienka Sakura. Przyspieszyłem jeszcze bardziej a gdy byłem już bardzo blisko zdezaktywowałem połączenie więc ogień znikł z naszych ciał.
- Dzień dobry. - Odezwałem się i widziałem, że jest zdumiona tym że ją tak szybko dogoniłem.
- No, no widzę że nie tylko mój koni jest świetnym biegaczem. - Zauważyła. - Myślałam, że dłużej zajmie Panu dogonienie mnie.
- Udało mi się. - Oznajmiłem. - Dlaczego Pani nie poczekała?.
- Stwierdziłam, że tak będzie zabawniej.
- Ciekawa myśl. - Zastanowiłem sie chwilę. - A właściwie po co Pani zmierza do tej Wioski?. - Spytałem z ciekawości.
- Szczerze, to nie Pana interes, ale że polubiłam Pana mogę powiedzieć. - Wyjaśniła. - Muszę kupić bardzo rzadkie zioła, które występują tylko w tym miejscu.
- Rozumiem, jest Pani lekarzem?. - Spytałem ze zdziwieniem.
- Nie do końca. - Powiedziała, zmarszczyłem brwi.
- A można wiedzieć w takim razie czym Pani się zajmuje?.
*Wybuch* *Wybuch* *Wybuch* *Wybuch*
- Niech Pani uważa!. - Krzyknąłem po czym skoczyłem na jej konia i wziąłem ją na ręce po czym skoczyłem do tyłu. Nasze konie od razu skręciły na boki lecz upadły na grzbiety. Po wyskoku zatrzymałem się na dwóch nogach trzymając Pannę na rękach.
- Możesz mnie odstawić. - Powiedziała stanowczo więc się posłuchałem i ją odstawiłem.
- Co tu się stało?. - Zapytałem retorycznie po czym z dymu zaczął się wyłaniać cień jakiejś postaci po czym i sama postać się wynurzała.
- A to kto?.
- Nie mam pojęcia. - Oznajmiła ale wyczułem w jej głosie kłamstwo. Nie wiem czemu skłamała ale pewnie zaraz się dowiem.
- Nareszcie Cię znalazłem.. - Odezwała się postać, która wyszła z dymu.
- To jednak go znasz. - Powiedziałem po czym dostrzegłem twarz napastnika. Miał rude włosy i był ubrany w ciemno granatowy płaszcz i długie czarne sandały.
- Tak znam.. - Powiedziała niechętnie.
- Dostałem rozkaz, wybacz. - Odezwał sie rudo włosy.
- Kim jesteś?!.
- Mówią na mnie Jugo demon zniszczenia. - Przedstawił się.
- Na imię mi Shinji Takahiro i nie pozwolę na to co chcesz zrobić Pani Sakurze.
- Nie masz tu nic do gadania. - Odezwał się złośliwie po czym wolnym krokiem ruszył w stronę Panienki. Od razu stanąłem w jej obronie i ruszyłem na niego łapiąc za rękojeść mojego miecza po czym przygotowywałem się do uderzenia dolnego swoim mieczem.

- Przeszkadzasz mi.. - Zirytował się rudy ale ja już byłem na przeciwko niego i chciałem go uderzyć jednak złapał mój miecz tak po prostu ręką.
- Jak?. - Zdziwiłem się gdy zauważyłem że nawet krew mu nie leci. - Przecież to nie możliwe. - Powiedziałem sobie w głowie po czym rudowłosy przyciągnął mnie do siebie po czym uderzył drugą ręką w brzuch, bardzo silne było to uderzenie. Następnie uderzył mnie z kopa, odleciałem od niego a on rzucił moim mieczem na bok i ruszył dalej na Panienkę.
- Niech go szlak.. - Powiedziałem do siebie. - Nie mogę użyć mocy bo ona to zobaczy, ale chyba nie mam wyboru. - Pomyślałem po czym się pozbierałem z ziemi do pozycji stojącej następnie złożyłem ręce razem jak do modlitwy. - Domena Ognia: Niszczycielska Kula Ognia. - Wypowiedziałem te słowa w myślach po czym wystrzeliłem podmuch ognia z moich ust, który zamienił się w kulę. Napastnik się nie spodziewał takiego obrotu sprawy i przyjął na siebie atak, jednakże wydostał się z kuli i skoczył na bok. Dostał ale nic mu to w sumie nie zrobiło.
- A więc trafiłem na Ere Ognia, co?. - Podniósł jedną brew. - Dobrze więc, nie chciałem mieć człowieka na sumieniu ale jak jesteś Ere to zmienia postać rzeczy. - Dodał po czym błyskawicznie ruszył na mnie i zaczął mnie okładać jednakże ja się broniłem ale też i atakowałem. Byłem wyszkolony w walce wręcz więc dawałem sobie radę póki co.
- Silny z ciebie Ere. - Zauważył. - Domena Mroku: Fala Uderzeń. - Dodał po czym niewidoczne pięści uderzały mnie wielokrotnie a ostatni cios odrzucił mnie od niego.
- Domena Ognia: Pocisk!. - Powiedziałem po czym strzała Ognia wbiła się w Jugo.
- To zabolało. - Oznajmił po czym jakaś niewidzialna siła zniszczyła moją strzałę. - Domena Ziemi: Cmentarz. - Powiedział po czym wokół mnie powstały duże bloki skał. - Trumna. - Rzucił po czym się zamknęło wszystko. Nie wiedziałem co się dzieje za tymi blokami ale słyszałem odgłosy walki nagle bloki zaczęły pękać aż w końcu zostałem uwolniony. Szybko wyszedłem i zauważyłem jak Panienka Sakura walczy z Jugo.
- Domena Ziemi. - Włócznia Boga Ziemi!. - Krzyknęła po czym zaczęła atakować dalej z włócznią w ręku. - A więc ona też jest Ere.. - Zauważyłem po czym zastanawiałem się jakiego ataku użyć.
- Domena Mroku: Zniszczenie. - Powiedział Jugo po czym nagle ziemia zaczęła się rozwalać, powstawały tornada a błyskawice uderzały co jakiś czas w ziemie.
- Domena Ognia: Łańcuchy. - Powiedziałem po czym związałem Jugo tym samym niszcząc jego atak. Panienka Sakura w tym czasie wyskoczyła wysoko w górę po czym leciała prosto na rudego.
- Domena Mroku: Shinigami!. - Krzyknął po czym rozwalił moje łańcuchy i zaczął się zmieniać. Czułem że to coś więcej niż Ere. Jego transformacja nie trwała długo więc zdążył zatrzymać atak Panienki. To znaczy ona trafiła w niego lecz on stał i nic mu to nie zrobiło. Ona się lekko zdziwiła po czym oberwała mocnym uderzeniem z łokcia.
- Zpaskudniałeś. - Zauważyłem lecz ten potwór nie miał zamiaru się odgryźć tylko od razu ruszył do ataku. Gdy był blisko chciał mnie trafić lecz nagle znowu czas zwolnił dla innych. Obszedłem Jugo i stanąłem za nim po czym zrobiłem obrót i kopnąłem go prosto w plecy. Odleciał, czas wrócił do normalności.
- Twarde ciało.. - Zauważyłem odczuwając ból w stopie.
- Czyżby to było to o czym myślę.. - Myśli Jugo. Pozbierał się po moim ataku natomiast ja od razu udałem się do Panienki.
- Pani Sakuro, wszystko dobrze?.
- Tak i mów mi normalnie Sakura. - Oznajmiła stanowczo po czym wstała. - Mamy potem do pogadania. - Syknęła.
- Bardzo ciekawą osobę poznałaś Sakuro. - Odezwał sie Rudy. - Jeszcze się spotkamy, to była tylko wiadomość od Sasuke. - Dodał po czym wyskoczył bardzo wysoko w górę i znikł. Po wszystkim podbiegłem do swojego konia i pomogłem mu wstać. Sakura zrobiła to samo.
- Co to było?. - Spytałem ostro.
- To był Jugo pionek mojego dawnego "kolegi". - Odezwała się.
- Silny był. - Przyznałem. - Ale czego on chciał?.
- Chce aby spotkała się z Sasuke...No wiesz.. - Powiedziała niepewnie.
- Chyba rozumiem..Ale czemu ten cały Sasuke sam do Ciebie nie przyjdzie?.
- Ponieważ nie może. Dostał zakaz zbliżania się do mnie no chyba że ja sama przyjdę to wtedy może być blisko mnie a tak to nie bo umrze. - Wyjaśniła.
- Porozmawiamy na spokojnie w Wiosce teraz ruszajmy. - Oznajmiłem stanowczo po czym wskoczyłem na Jinpachi'ego tak samo Sakura swojego konia. - To dobry pomysł. - Przyznała szybko po czym już byliśmy w drodze. Przez cały czas aż do Wioski nie gadaliśmy ze sobą, atmosfera była napięta.

W tym samym czasie, gdzieś u podnóża gór.

- Sakura zaprzyjaźniła się z bardzo ciekawym osobnikiem nie mówiłeś, że ma w sobie Domenę Czasu. - Odezwał się Jugo.
- Wiem, albo to Domena Czasu albo bliźniaczy demon dwóch Zakonów. - Wyjaśnił Sasuke siedząc na ogromnym fotelu. - Zostaw mnie samego.
- Dobrze.

Kilka godzin później.

Wraz z Sakurą dotarliśmy do Wioski. Zeszliśmy z koni i prowadziliśmy je. Zatrzymaliśmy się obok baru gdzie przywiązaliśmy konie obok wodopoju po czym wkroczyliśmy do baru. Tam zajęliśmy miejsce po czym kelner do nas podszedł. Ja zamówiłem dwa kieliszki sake a ona szklankę wody. Po chwili otrzymaliśmy zamówienia. Dalej siedzieliśmy w ciszy tylko się sobie przyglądając. W końcu nie wytrzymałem. - Wytłumacz mi to.. - Odezwałem się.
- No cóż, dawno temu ja i Sasuke...No coś nas łączyło ale wydarzyło się coś i on się zmienił więc się rozstaliśmy ale on nie rozumie, że zrobił mi krzywdę i nie chce już go znać. Ciągle przysyła kogoś żeby mnie namówić do spotkania. - Wyjaśniła.
- Namówić? Atakując Cię?. - Zmarszczyłem brwi.
- Sasuke uważa, że siłą można zdziałać wszystko więc każe im mnie atakować ale nie zabijać.. - Powiedziała skruszona. Przysunąłem się do niej po czym objąłem ją.
- Dopiero się poznaliśmy. - Oznajmiła i wiedziałem, że mam zabrać rękę.
- Skąd pochodzisz?.
- Mieszkam w Zamku Ziemi, a pochodzę z małej nie istotnej wioski. - Wytłumaczyła zwięźle.
- Jesteś Ere i używasz domeny Ziemi to było jasne w sumie a co tam robisz?.
- Ehem..Jestem Strażniczką. - Powiedziała niepewnie. Od razu się odsunąłem dla bezpieczeństwa.
- Zaskoczyłaś mnie.. To dlaczego nie załatwiłaś tego Jugo, przecież strażnik jest mega silny czyż nie?. - Zauważyłem.
- Nie wiem czy zauważyłeś ale Juko jest Ere i Shinigami'm[Demon.] w jednym. - Powiedziała.
- Widziałem i?
- Połączenie Ere z Shinigami'm jest bardzo potężne i nie jest go łatwo pokonać nawet dla strażnika, po za tym Jugo to wysłannik Uchihy. - Wyjaśniła.
- Uchihy?!. - Zmarszczyłem brwi. - Czyli Sasuke należy do Uchiha?. - Spytałem.
- Dokładnie.
- To mam z nim coś wspólnego.
- Dlaczego?. - Podniosła brew i zacisnęła wargi.
- Ponieważ Takahiro jest odnogą Uchiha. - Wyjaśniłem.
- Ale to nie to samo więc nie masz czym się martwić. - Uspokoiła mnie.
- Długo nie oddalałem się z mojej osady to dużo nie wiem ale mam nadzieje, że mi opowiesz?. - Zapytałem.
- Nie sądzę, wezmę to co mam stąd zabrać i wracam do Zamku.
- Szkoda.. - Oznajmiłem.
- A tak w ogóle to gdzie zmierzasz?. - Zapytała mnie Haruno.
- Idę do Zamku Ognia.
- No tak używasz przecież Domeny Ognia. - Przypomniała.
- No tak ale nie w tym celu tam idę co myślisz. Zamek Ognia przetrzymuje mojego można powiedzieć Ojca i idę go uratować.
- Rozumiem, mam nadzieje że Ci się uda. - Powiedziała wstając.
- Idziesz?. - Zdziwiłem się.
- Tak. - Odpowiedziała podchodząc do mnie po czym nachyliła się do mojego ucha. - Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. - Wyszeptała po czym musnęła mój policzek swoimi ustami. Zalicza się to do cmoka. podniosła się po czym wyszła z budynku zakładając kaptur następnie odwiązała konia i ruszyła wcześniej klepiąc mojego. Zniknęła z pola widzenia więc szybkim ruchem ręki wypiłem drugi kieliszek po czym zapłaciłem za wszystko i udałem się do konia. Odwiązałem go po czym prowadziłem go przez uliczki wioski. Szukałem jakiegoś Hotelu ale nigdzie nic nie było. Błąkałem się po wiosce aż w końcu dostrzegłem Sakurę, która chyba już miała to czego chciała bo wracała już w stronę Zamku Ziemi. Dzięki nie zauważyłem Hotel, do którego od razu ruszyłem. najpierw wprowadziłem Jinpachi'ego do boksu po czym ściągnąłem z niego rzeczy i siodło a następnie z torbami udałem się do środka aby się zameldować. Gdy to zrobiłem udałem się do apartamentu.

1 komentarz:

  1. Och, rany. Zapierający dech w piersiach rozdział! Doprawdy, nie spodziewałam się tak dobrej notki! Mile mnie zaskakujesz, z każdym kolejnym rozdziałem :)
    "- Dlaczego Pani nie poczekała?.
    - Stwierdziłam, że tak będzie zabawniej." - ahahah, dobre :D Sakura, mistrzyni subtelnego flirtu ^^ no bo jaka kobieta nie lubi, gdy mężczyzna za nią goni?
    Podejście Sasuke właściwie mnie nie dziwi. Uchiha lubią dostawać to, czego chcą lub biorą to siłą (a przynajmniej większość). Zastanawiam się, czemu tak bardzo mu zależy? Mam na myśli... Czy rzeczywiście pragnie, by do niego przybyła czy po prostu czegoś od niej chce (mam na myśli jakieś rzeczy bądź sprawy materialne)?
    Jestem mocno zaintrygowana :D
    Czekam na next! ^^
    Sayo~~

    OdpowiedzUsuń