piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 3 "Tragedia w Zamku."

Następny dzień.
Godzina dziewiąta rano.

Obudziłem się ale nie dlatego że już się wyspałem tylko dlatego, że odczułem ból po walce z tym kolesiem wczoraj. Już dawno nie walczyłem tak na poważnie z takim przeciwnikiem. Osunąłem się z łóżka tak że moje stopy dotykały zimnych paneli. Wstałem wyciągnąłem się po czym podszedłem do okna aby otworzyć okno. - Co to?. - Pomyślałem po czym wziąłem list.
- " Dziękuje, że wczoraj zachowałeś się tak brawurowo przecież nie musiałeś. Podejrzewam, że jak wstaniesz to będziesz odczuwał ból tak więc połknij tą tabletkę, będzie o wiele lepiej. Sakura." - Po przeczytaniu listu od Haruno wziąłem tabletkę i posłuchałem się kobiety. Połknąłem tabletkę po czym położyłem list na stoliku nocnym i ruszyłem w kierunku łazienki. Wszedłem pod prysznic. Dwadzieścia pięć minut później wyszedłem z kabiny. Zajęło mi to tak długo ponieważ medytowałem aby zregenerować się trochę. Po założeniu rzeczy udałem się do hotelowej restauracji zjeść śniadanie. Wzrok ludzi, którzy już tam byli nie był zbyt miły ale miałem to gdzieś ponieważ byłem głodny. Podszedłem do bufetu i wziąłem co chciałem. Usiadłem do wolnego stolika i w ciszy konsumowałem posiłek. Słyszałem wiele słów na mój temat ale sie tym nie przejąłem. Było widać, że tu wszyscy się znają a nowi nie mają tu łatwo. Zauważyłem, że w tych dwóch wioskach przejezdni nie są mile widziani. Po dziesięciu minutach zjadłem więc wstałem i udałem się z powrotem do apartamentu. Dotarłem do wybranego celu, spakowałem rzeczy i zarzuciłem torby na ramiona. Po schodach zszedłem po czym stanąłem przed blatem.
- Oddaje klucze. - Odezwałem się.
- Dziękuje, mam nadzieje że podobało się panu u nas. - Powiedziała panienka. - 70 Ryo się należy. - Dodała więc zapłaciłem. - Im dalej od domu tym drożej - Zauważyłem po czym wyszedłem z budynku i udałem się do boksu Jinpachi'ego. Osiodłałem go i zawiesiłem bagaże a następnie dosiadłem i ruszyłem spokojnym stępem. Chwile później mogłem jechać kłosem a dalej galopem. W końcu byłem już na głównej drodze więc ruszyłem cwałem. Długo nie minąłem sie z nikim więc zmarszczyłem brwi. Niepokoi mnie ta cisza i ten brak ludzi. Wjechałem w końcu do lasu. Był dość gęsty więc nie mogłem jechać cwałem musiało wystarczyć mi jechanie kłosem. Mijałem przedziwne drzewa i krzewy ale dalej nikogo nie napotkałem. Wkurzało mnie to że jadę tak sam ale nic nie mogłem na to poradzić co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. - Co tu tak cicho.. - Odezwał się mój głos w głowie. Zatrzymałem się i zeskoczyłem z konia. Rozejrzałem się dokładnie po czym zacząłem nasłuchiwać czy jest ktoś w pobliżu. Nagle usłyszałem damski krzyk więc od razu wskoczyłem na Jinpachi'ego i ruszyłem za odgłosem. Kilka chwil później byłem już tam skąd wydobył się krzyk. Zauważyłem że ogromny niedźwiedź próbuje dorwać dziewczynę. Ona jednak schowała się w szczelinie ale niedźwiedź zaraz ją dopadnie pazurami. Zszedłem z konia i ruszyłem na własnych nogach biegiem. W biegu złapałem rękojeść po czym dwoma szybkimi cięciami zraniłem niedźwiedzia. On jednak wkurzył się jeszcze bardziej i chciał trafić mnie pazurami, udało mi się odskoczyć a następnie wykonać uderzenie prostego miecza i przebiłem go. On jednak się wiercił więc nie trafiłem w serce lecz obok a niedźwiedź miał teraz okazję zaatakować i tak zrobił. Trzasnął mnie i uderzyłem w drzewo.
- Domena Ognia: Płonący Miecz. - Powiedziałem po czym mój miecz zaczął płonąć a co za tym idzie niedźwiedź również. Gdy się spalił żywcem wyjąłem swój miecz po czym chustą wytarłem z krwi następnie włożyłem do kabury i ruszyłem do szczeliny. Gdy stanąłem na przeciwko odezwałem sie - Możesz już wyjść. - Dziewczyna niepewnie wychyliła głowę a gdy zauważyła, że jest bezpiecznie wyszła cała.
- Nazywam się Takahiro Shinji, a Ty?.
- I-Ino.. - Powiedziała po cichu ledwie słyszalnie. Jest zdenerwowana i skołowana całą sytuacją.
- Co tu robisz sama?. Ten las jest raczej nie bezpieczny.
- W-wiem a-ale chciałam nazbierać k-kwiatów.. - Dalej w jej głosie wyczuwałem strach.
- Dobrze jak chcesz to możesz teraz je zerwać a później zawiozę Cię do domu?. - Zaproponowałem.
- D-dziękuje. - Odpowiedziała szybko po czym zerwała kilka kwiatów. - Już. - Powiedziała.
- Dobrze pomogę Ci wejść na konia. - Oznajmiłem po czym złapałem ją w pasie i podrzuciłem tak że wylądowała na siodle. - To gdzie jedziemy?.
- W prawo i cały czas prosto. - Powiedziała dalej zawstydzona moją osobą. Wskoczyłem na konia po czym ruszyliśmy. To nie było mi po drodze ale miałbym ją na sumieniu. Nie wyczuwam od niej Chikary więc raczej nie jest Żywiołakiem. Kilka minut później na naszej drodze widziałem małą chatkę, na szczęście nie stała w lesie tylko kawałek za nim. Chwile później wjechaliśmy na podwórko.
- T-to tu. - Odezwała się po czym chciała zejść więc jej pomogłem. - Dziękuje. - Powtórzyła.
- Nie ma sprawy Ino. - Powiedziałem. - Narazie. - Rzuciłem wskakując na konia po czym ruszyłem w miejsce gdzie spotkałem Ino. Stamtąd bo wiem musze ruszyć dalej od Zamku Ognia. Nagle poczułem siarkę, a wraz z nią bijące ciepło. Odwróciłem się do tyłu i zauważyłem jak lina zaczęła płonąć. Była przywiązana do drzew tak że sięgała do gospodarstwa Ino. - Dlaczego zawsze muszę się w coś wpakować. - Oznajmiłem po czym ruszyłem za płonącą liną. Wyprzedziłem ogień i w ostatnim momencie przeciąłem ją tak aby nie dotarła do domu dziewczyny.
- Co tu robisz i kim jesteś?!. - Odezwał się mężczyzna stojący na tarasie.
- Nazywam się Shinji i uratowałem Twoje gospodarstwo. - Wyjaśniłem po czym usłyszałem jak ktoś strzela w moim kierunku. Czas zwolnił, przyjrzałem się pocisk był metr ode mnie. Szybko wyciągnąłem miecz do góry po czym szybkim machnięciem rozwaliłem pocisk. Czas wrócił do normalność.
- Jak to możliwe że on zniszczył pocisk. - Myśl mężczyzny za mną. - Dziękuje. - Odezwał się gdy nagle kilku bandytów wyszło z ukrycia i zaczęli strzelać całymi seriami.
- Eh.. - Westchnąłem po czym czas znowu zwolnił. Zeskoczyłem z mojego rumaka i rozwaliłem wszystko pociski w mgnieniu oka. Napastnicy byli zszokowani tym co zrobiłem ale nie przestali znowu zaczęli strzelać. Znowu czas zwolnił dla wszystkiego oprócz mnie. Szybko zniszczyłem pociski aby nic nikomu nie zrobiły po czym szybko ruszyłem na bandytów i kilkoma cięciami zniszczyłem ich bronie po czym stanąłem za nimi wszystkim.
- Ale jak?. - To nie możliwe?. - Jak on to zrobił?. - Mówili jeden przez drugiego.
- Wypad stąd. - Powiedziałem stanowczo po czym zaczęli uciekać. Gdy zniknęli z pola mojego widzenia podszedłem do mojego konia.
- To było niesamowite. - Zaczepił mnie mężczyzna. - Jak to zrobiłeś?. - Spytał zachwycony moja osobą.
- Jestem wojownikiem. - Powiedziałem. - Proszę się mną nie zachwycać. - Oznajmiłem zauważając Ino. - Cześć Ino. - Dodałem po czym wskoczyłem na konia i powoli zacząłem się oddalać.
- Skąd znasz moją córkę?!. - Krzyknął.
- Niech sam pan się jej spyta!. - Podniosłem głos aby mnie usłyszał po czym wjechałem w las i tyle mnie widzieli. Ruszyłem do miejsca spotkania Ino po czym ruszyłem dalej drogą do Zamku Ognia.

Cztery godziny później wjechałem na tereny Zamku Ognia. Moje oczy doznały szoku, w sumie to inaczej sobie wyobrażałem to miejsce ale i tak mi się podobało. Nie wiedziałem gdzie dokładnie mam się udać i od czego zacząć ale teraz o tym nie myślałem. W głowie mam tylko widok domu mojego rodu. Chciałem zobaczyć gdzie jest posiadłość Takahiro. Popytałem ludzi każdy był zdziwiony że o to pytam ale mnie pokierowali. Gdy dotarłem w wyznaczone miejsce wkurzyłem się tym co zobaczyłem. Nie było tu już posiadłości tylko jakieś ruiny. - Co to ma być.. - Pomyślałem po czym wszedłem na ruiny. Rozglądałem się po nich dobrą godzinę ale nie znalazłem nic ciekawego. Za to ktoś mnie znalazł.
- Co tu robisz?. - Odezwał się samuraj.
- Chciałem się rozejrzeć.
- Nie umiesz czytać?. Zakaz wstępu. - Oznajmił.
- Umiem. - Powiedziałem.
- Nie ważne pójdziesz ze mną. - Powiedział po czym złapał mnie za ramię.
- Na pewno nie. - Powiedziałem po czym szarpnąłem ręką aby się uwolnić po czym uderzyłem go dwoma kopniakami i z pięści w twarz. On ma zbroje na sobie więc aż tak go nie zabolało.
- Ty gnojku!. - Wkurzył się i wyjął miecz po czym ruszył na mnie. ja również wyciągnąłem miecz i zaczęła się walka na miecze. On walczył bardzo dobrze ale ja okazałem się lepszy i udało mi sie go rozbroić po czym uderzyłem go rękojeścią mojego miecza. Uderzenie było na tyle mocne aby stracił przytomność. Szybko uciekłem z tych ruin aby nikt mnie z nim nie zobaczył. wiedziałem, że jak się obudzi to będą mnie szukać więc muszę szybko znaleźć Shimę i stąd spadać. Zacząłem się rozglądać po Zamku po czym podszedłem bliżej ogromnej budowli. Stwierdziłem, że nie wejdę tam nie zauważony choć nagle coś przykuło moją uwagę. To otwarte małe okno do piwnicy. Szybko tam podszedłem. - Ledwo się zmieszczę. - Zauważyłem po czym wślizgnąłem się do środka. Tam gdzie wszedłem było ciemno, na szczęście małe światło wpadające przez małe okno dała mi jakieś pole widzenia. Wymacałem klamkę po czym otworzyłem drzwi. wyszedłem na korytarz po czym ruszyłem przed siebie. Szukałem i szukałem ale nie wiedziałem gdzie mam szukać nagle zauważyłem innym samurai, którzy szli w moją stronę więc wskoczyłem w pierwsze drzwi po czym wszedłem na schody. Zamknąłem drzwi i zacząłem schodzić na dół. Szedłem kilka minut po czym znalazłem się w lochach. To było wejście dla samurai, więźniów wprowadza się inną drogą. Dobrze, że znalazłem tą, tu będą klucze. Szedłem dalej po czym wszedłem do jakiegoś gabinetu, miałem fart nikogo tu nie zastałem. Rozejrzałem się po czym zauważyłem pęk kluczy podszedłem do nich i zabrałem je następnie ruszyłem dalej. Szedłem i szedłem aż doszedłem do cel. Na szczęście przed wejściem do pomieszczenia z celami stało biurko a na nim księga. Zacząłem szukać mojego ojca w tym zeszycie i udało mi się znaleźć. - Seria "A", cela 31. - Przeczytałem po czym ruszyłem. Stanąłem przed celą i zacząłem szukać klucza jednak okazało się, że to żaden z nich. - Zawsze mam pod górkę. - Zauważyłem po czym wyjąłem miecz z kabury. - Tenro* Kaken. - Wypowiedziałem w głowie te słowa po czym ogień oplótł mój miecz i stał się ognistym mieczem. Wbiłem go po czym otworzyłem drzwi jak sardynki. Zajrzałem do środka ale to co zobaczyłem było dla mnie okropne.
*Tenro, nazwa mojego miecza.
- O-Ojcze... - Wydusiłem po czym podszedłem do ciała Shimy. Przez chwile płakałem i przytulałem go ale zaraz po tym pozbierałem się i zauważyłem list. Charakter pisma zgadza się z charakterem pisma więc napisał to sam Shima. - Ten kto przeczyta ten list niech wie, że miałem dość siedzenia tu i popełniłem samobójstwo, i tak nigdy by mnie nie wypuścili za to co zrobiłem więc to się musiało skończyć w ten sposób..." - Przeczytałem list ze łzami w oczach. - Co Ty takiego zrobiłeś?!. - Zapytałem. - Przecież nie byłeś złym człowiekiem.. - Dodałem do siebie po czym schowałem list. Podniosłem ciało Shimy po czym zabrałem go. Udało mi się wyjść z Zamku i od razu poszedłem do ruin Takahiro. Tam chciałem pochować Shimę. Wiedziałem, że to niebezpieczne ale nie obchodziło mnie to. Kilka minut później byłem na miejscu. Nikogo nie było. Nie miałem zamiaru kopać wiec użyłem mocy aby stworzyć dół. Udało się, nie chciałem tego robić ale przeszukałem ojca miał ze sobą nożyk, schowany bardzo rzetelnie aby nikt go nie znalazł ale ja za bardzo go znałem aby to przeoczyć. Wziąłem ten nożyk po czym położyłem Shimę w dół po czym zacząłem sypać piach. Gdy już całego go zasypałem przesunąłem głaz zasłaniając prowizoryczny grób. Gdy już wszystko zrobiłem jak najszybciej chciałem wrócić do mojej osady. Jednak robiło się już ciemno więc postanowiłem się z tym wszystkim przespać. Udałem się po konia po czym poszedłem do Hotelu. Zameldowałem się i wszedłem z torbami do góry. Tak jak zawsze mój koni spał w boksie. Wszedłem do pokoju po czym rzuciłem rzeczy i walnąłem się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Godzina trzecia nad ranem. Obudziłem się nawet nie wiem czemu. Wstałem przetarłem oczy i udałem się do łazienki. Po chwili wyszedłem z niej i udałem się na balkon. Wynająłem pokój na piątym piętrze więc miałem całkiem dobry widok na dzielnice Zamku. Rozglądałem się uważnie w poszukiwaniu czegoś ciekawego lecz nic nie zauważyłem. Chwile tak jeszcze stałem po czym wszedłem do środka zamykając drzwi na balkon. Podszedłem do barku i nalałem sobie do szklanki trochę Whisky. Wypiłem ciecz duszkiem i odłożyłem szklankę na miejsce. - Mocne. - Pomyślałem po czym usiadłem na łóżku bawiąc się nożykiem Shimy. Chwile się nim bawiłem po czym włożyłem go do plecaka obok łóżka i położyłem się. Chwile później zasnąłem.

1 komentarz:

  1. Sakura od razu mu się spodobała, ale Ino już nie? Hehe, cóż, kwestia gustu ^^ I ten moment, gdy jej ojciec pytał skąd ją zna, hahah xD
    Boskie :3
    Szkoda mi Shimy, samobójstwo to głupia rzecz. I samolubna. Ale cóż, jego wybór :)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń