Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś.
Witam jest to fanfick o anime "Naruto". Historia odbywa się w magicznym świecie gdzie różne Żywiołaki rządzą różnymi miejscami. Relacje po miedzy bohaterami "Naruto" będą zmienione na rzecz mojego opowiadania a główny bohater będzie dodany przeze mnie i normalnie nie występuje w tym anime. Zapraszam do czytania.
czwartek, 12 listopada 2015
Informacja
Witam wszystkich. Tak jak mówiłem, stworzyłem nowy blog a oto i on KLIK, zapraszam do czytania Prolog się już pojawił a Pierwszy Rozdział już niebawem :D Pozdrawiam Troy Tibah.
Epilog "Wojna."
Następny dzień.
Biuro Tsunade.
Sakura wpadła do gabinetu jak poparzona aż brakowało jej tchu na to aby powiedzieć nam co się stało. Po chwili jednak złapała oddech i sie odezwała.
- Sasuke wyczuł coś strasznego, podejrzewa że są to członkowie Akatsuki. Zaczęło się. - Przedstawiła sytuację więc Tsunade wysłała wiadomości do innych władców, że już się zaczęło.
- Niech Sasuke nas prowadzi!. - Powiedziała Lady Tsunade.
Godzinę później.
Cała armia jaką zbudowaliśmy szła w szyku do miejsca gdzie są piekielni wysłannicy wraz z samym diabłem. Na czele marszu szedłem ja, Sakurishi, Hinata, Naruto, Sasuke, Sakura, Ninigi, Jiraiya i Tsunade. Oczywiście Uchiha prowadził nas w wyznaczone miejsce. Chwile później zatrzymaliśmy się a następnie przyglądaliśmy się jak Członkowie Akatsuki, silniejsi, pewniejsi, bardziej demoniczni, dumniejsi i w swoich najsilniejszych formach stoją i czekają aż rozpęta się piekło.
- Jeszcze macie czas aby się wycofać!. - Krzyknął Pain gdy nagle inne Zamki dotarły do nas i wszyscy razem utworzyliśmy armię.
- Widzisz ile nas jest?!. Was jest tylko ośmiu.
- Ośmiu?. A nie powinno ich być więcej?. - Zdziwiłem się i zacząłem patrzeć kogo brakuje.
- To złudzenie. - Oznajmił Pain po czym splótł ręce razem. - Niech statua powstanie, pokaż się im przepotężny posągu Gedo Mazo!. - Dodał po czym z ziemi zaczął wychodzić demoniczny posąg. Biło od niego mocą Bijuu.
- Słuchajcie wszyscy to jest posąg, który ma w sobie Ogoniaste Bestie i ich moc. Jest bardzo silny to z niego powstanie Dziesięcioogoniasty także musimy szybko go zniszczyć. - Wyjaśnił Naruto po czym Tobi wyskoczył z szeregu i wylądował na głowie Gedo.
- No to teraz się zacznie. - Odezwał się Tobi.
- O czym Ty bredzisz?. Złaś z posągu!. - Rzekł Nagato gdy nagle z ziemi wyszedł Czarny Zetsu, który szybkim ruchem wyrwał oczy Pain'a i wszedł ponownie w ziemie i wyszedł koło Tobi'ego przekazując mu je. Pain padł na ziemie.
- Co Ty wyprawiasz?!. - Wkurzył się Nagato a reszta Akatsuki nie wiedziała co się dzieje.
- Już nie jesteście mi potrzebni. - Powiedział Tobi po czym splótł ręce i nagle pojawił się mały posąg. Wyglądał podobnie do Tobi'ego lecz maska i strój trochę się różniły. Nagle ten niby posąg wstał i okazało się że to jest prawdziwa istota.
- Masz moje oczy?!. - Odezwał się.
- Oczywiście. - Rzekł Tobi przekazując mu ów oczy. Każdy z nas się temu przyglądał i nikt nie wiedział co się dzieje. Podobnie jak Akatsuki. Drugi zamaskowany mężczyzna gdy już odzyskał swoje oczy ułożył rękę w jakiś znak po czym Gedo Mazo otworzyło wszystkie oczy a było ich dziesięć, następnie zrobiło krok do nas. Cała ziemia się zatrzęsła a podłoże pod stopą posągu pękało.
- Jak dam znak do ataku, każdy rusza na posąg. - Powiedziała Tsunade gdy nagle członkowie Akatsuki ruszyli do ataku. Zaatakowali posąg, nawet sam Pain nie widząc zaatakował.
- Sharingan. - Powiedział Tobi po czym spojrzał swoim dziwnym okiem na członków Aka a Ci zostali sparaliżowani. Nikt z nich nie był w stanie się ruszyć.
- C-Co to ma być?. - Spytał zdziwiony Kisame i nagle Pain tylko udawał że nie może się ruszyć. Tobi używa ocznych mocy i każdy kto spojrzy mu prosto w oczy zostanie sparaliżowany jeśli on tego zechce. Oczywiście Pain stracił oczy więc na niego to nie zadziałało. Ruszył na niego lecz Tobi zablokował go bardzo szybko i łatwo. Reszta Akatsuki próbowała się wyrwać spod kontroli lecz Tobi ponownie na nich spojrzał.
- Mangekyou. - Rzekł po czym całe Aka zaczęło krzyczeć z bólu i spalali się od zewnątrz na popiół. - Na Ciebie to nie zadziała ale mam coś specjalnego dla Ciebie. - Dodał po czym wyjął z ręki czarny magiczny pręt i wbił w Nagato, który również się spalił na popiół. - Teraz pora na was!. - Powiedział Tobi, który zeskoczył z Gedo Mazo w sam środek naszej zbudowanej armii i zaczął siać zamęt. Jego styl walki był bardzo zbliżony do tego co Sasuke lecz on walczył o wiele lepiej od niego.
- Ruszamy na posąg!. - Krzyknęła Tsunade po czym Zamek Ziemi ruszył na posąg a Ci co walczyli z Tobi'm nie mieli jak ruszyć z innymi. Gdy Tobi zauważył co planujemy wyskoczył i pojawił się przed armią.
- A wy dokąd?. - Spytał a ja wyszedłem z szeregu i chciałem go uderzyć. Ponownie mi się to nie udało tak jak wtedy i przeleciałem przez jego ciało.
- Zawsze mnie to śmieszy. - Powiedział materializując się do oka po czym zmaterializował się obok drugiego zamaskowanego mężczyzny na głowie Gedo Mazo.
- Marne jeszcze żyjące jednostki!. Wysłuchajcie mojego głosu i przyłączcie się do mnie bowiem ja jestem ten, który zbawi ten świat!. Nazywam się Ōtsutsuki Indra!. - Oznajmił i wszystkim zaparło dech w piersiach.
- Ō-Ōtsutsuki I-Indra.. - Odezwała się Lady Tsunade cała przerażona.
- Kim on jest?. - Spytał Naruto.
- Ōtsutsuki Indra bądź Uchiha Indra jest protoplastą Rodu Uchiha..Demon w czystej postaci. - Powiedział krótko Sasuke. - Ale to niemożliwe żeby on przeżył tyle czasu. - Dodał zdziwiony.
- Dobrze nie chcecie się przyłączyć więc wybraliście śmierć. Zniszczę ten świat i stworze własny, nowy i lepszy. - Powiedział po czym Gedo Mazu się wyprostował.
- Wow, co Ty robisz?. - Zdziwił się Tobi.
- Wprowadzam nasz plan w życie. - Wyjaśnił Indra.
- Ja myślałem że chcesz aby oni Ci się poddali, nic nie mówiłeś o zniszczeniu tego świata i stworzeniu nowego!. - Zdenerwował się Tobi.
- Spokój!. - Krzyknął. - Nie musiałeś o wszystkim wiedzieć a teraz już nie jesteś mi potrzebny. - Rzekł wyciągając czarny magiczny pręt po czym wbił go w Tobi'ego.
- Myślałem, że jesteś zbawcą ale teraz widzę, że jesteś kolejnym złym.. - Odezwał się skruszony Tobi po czym ruszył na Indrę. Tobi ponownie użył ocznych mocy i przeniknął przez ciało Ōtsutsuki'ego.
- Zapomniałem o Twoich zdolnościach.. - Powiedział protoplasta Uchihów po czym znalazł się ponownie przed Tobi'm i uderzył natychmiast z pięści w maskę. Tobi odleciał a jego maska zaczęła pękać. Tobi wylądował kilka metrów przed nami. Od razu z Sasuke ruszyliśmy do niego. Jego maska pękła całkowicie ukazując jego twarz.
- Uchiha Izuna.. - Powiedział Sasuke drżąc.
- Kto to jest?.
- Izuna jest młodszym bratem Madary Uchihy jednak dawno temu zniknął. - Wyjaśnił Sasuke.
- Moja maska?. Zniknęła.. - Oznajmił lekko oszołomiony Izuna po czym powoli wstawał z ziemi.
- Spokojnie, jesteś z nami?. - Spytał Sasuke.
- Tak.. - Po zgodzie stanęliśmy w szyku gotowi do ataku. Staliśmy na przeciw ogromnego posągu Gedo Mazu a na jego głowie stał zamaskowany mężczyzna, który uważał się za Indrę Ōtsutsuki'ego.
Zamaskowany Mężczyzna:
Tobi bez maski czyli Izuna Uchiha:
Gedo Mazo:
- Wy macie swoją armię a ja mam swoją. - Oznajmił Indra po czym z ziemi jak Zombie wychodzili Biali Zetsu. Było ich chyba tylu samo co nas. To był ogromy szok dla nas.
- Do ataku!. - Krzyknął Jiraiya po czym wszyscy ruszyli do walki. Obie ogromne armie wbiły się w siebie i zaczęły się walki. Indra stał na głowie posągu i przygotowywał się do tego aby stworzyć Dziesięcioogoniastego. Ja, Sasuke, Naruto i Izuna skoczyliśmy na głowę Gedo i staliśmy kilka kroków od zamaskowanego mężczyzny.
- Myślicie, że w czwórkę dacie mi radę?. - Zakpił z nas. - Dobrze, próbujcie. - Powiedział po czym ruszyliśmy na niego i zaczęła się walka. Wszedłem od razu w Boską formę, Sasuke w Formę Dwóch Zakonów a Naruto w Formę mocy Minato. Uchihowie zaatakowali Indrę z lewej i prawej zaś ja i Naruto z góry. Uważaliśmy, że ten szyk pozwoli nam go trafić i wykluczy jego unik lub blok jednak się pomyliliśmy ponieważ on nagle znikł i pojawił się za nami jak gdyby nigdy nic.
- Jeśli chcecie mnie trafić musicie się skupić. - Powiedział po czym zaatakował nas potężną falą mocy. Przegrupowaliśmy się i tym razem Sasuke z Naruto zaatakowali po przodu a ja z Izuną od tyłu. Sasuke użył elektrycznego pulsu zaś Naruto powietrznego i połączyli je dodając czarnych płomieni i mocy Minato. Ja z Izuną użyliśmy czegoś podobnego tylko ja użyłem Boskiego Pulsu a on dodał do niego Biały Ogień. Nie wiem co to jest, jak działa i jak bardzo jest potężny choć gdy dodał te płomienie to poczułem przypływ mocy w Boskim Pulsie. Gdy byliśmy już blisko wyciągnęliśmy dłonie do Indry ale on złapał nas wszystkich za nadgarstki i zablokował nas. Następnie zaczął się kręcić i puścił nas co sprawiło że wylecieliśmy po za głowę Gedo. Ja potrafiłem latać tak jak Naruto więc on złapał spadającego Sasuke a ja Izunę. Ponownie wylądowaliśmy na głowie posągu.
- Uparci jesteście. - Powiedział Indra.
- Nie damy się pokonać reliktowi z przeszłości!. - Krzyknąłem po czym rzuciłem Izunę w górę a sam popędziłem na protoplastę Uchihów. Naruto zrobił to samo z Sasuke po czym ja miałem w ręce Boski Puls a Naruto Powietrzny Puls wzmocniony mocą Minato. Indra nie wiedział dlaczego Sasuke i Izuna szybują za nami więc skupił się na nas. Gdy byliśmy bardzo blisko zwolniłem czas złapałem Nanadaime za ramię i pojawiliśmy się za Protoplastą następnie Izuna i Sasuke użyli tego samego ataku.
- Domena Błyskawicy: Strzały Boga!. - Powiedzieli jedno głośno po czym Indra przyjął cały atak a następnie dostał w plecy ode mnie i od Naruto. Odleciał od nas wylatując po za głowę Gedo Mazo. Spadł w sam środek bójek między naszą armia a jego armią. Nasi zaczęli go atakować a on był oszołomiony więc nie miał nawet jak się bronić. Wtedy jednak Czarny Zetsu zabrał go stamtąd. Zamaskowany mężczyzna otrząsnął się po czym wskoczył ponownie na głowę. Użył dziwnej mocy aby zepchnąć nas z głowy i udało się to mu. Wtedy zaczął składać ręce w dziwne znaki aż zatrzymał się na splecionych palcach.
- Niech Juubi powstanie z posągu Gedo Mazo!. - Oznajmił Indra po czym statua zaczęła dziwnie się zachowywać a następnie przeistaczała się w coś innego. Coś potężniejszego, straszniejszego i demoniczniejszego. Nagle czarny promień uderzył w jeszcze nie przemienioną statuę po czym mgła zakryła posąg. Gdy wszystko się skończyło Gedo Mazo już było przemienione w strasznego, potężnego i nieokiełznanego Juubi'ego.
Juubi:
Juubi zaryczał a wszystkie odbywające się walki przestały być ważne i zaprzestali swych działań i zaczęli się wpatrywać w magiczną istotę.
- Juubi powstał! Teraz już jest wasz koniec!. - Rzekł Indra gdy nagle pojawiłem się obok niego i uderzyłem z całej siły z pięści jednak zablokował moją pięść więc użyłem drugiej. Niestety ta też została zablokowana więc uderzyłem z całej siły z główki niszcząc jego maskę. Padłem na ziemie tak jak i on. Oboje wstaliśmy w tym samym czasie wpatrując się w siebie. Nagle obok mnie pojawili się kolejno Sasuke Izuna i Naruto.
- Przecież to nie jest Indra!. - Zauważył Izuna.
- Jak to nie?!. To kto to jest!. - Rzekłem zdenerwowany.
- Mów kim jesteś!. - Powiedział rozzłoszczony Sasuke.
- To kim jestem nie jest istotne..Już nie jest..Mogę być Indrą, mogę być Tobą lub Tobą, a nawet jakimś innym demonem..To nie jest teraz ważne kim jestem...Ważne jest to w jakiej sytuacji jesteście postawieni. - Wyjaśnił.
- Ja Cię poznaje!. - Zawołał nagle Izuna. - Nazywasz się Danzo Shimura!.
- Może i to prawda ale tak jak mówiłem to nie jest już istotne. - Powiedział ponownie po czym uniósł rękę i podwiną rękaw następnie zdjął płaszcz Akatsuki a na koniec rozerwał pół swojej bluzki.
- Co do cholery?!. - Powiedział Sasuke wraz z Izuną.
Zamaskowany mężczyzna dotychczas uważany za Indrę, Danzo Shimura:
- Skąd masz te wszystkie oczy i co to za twarz na ramieniu?!.
- Pozyskałem z ciał poległych Uchihów. A ta twarz to twarz Hashiramy Senju. Pozyskałem jego komórki i wczepiłem do swojego ciała. Dzięki temu, że posiadam oczy Uchihów i komórki Senju to jestem w stanie używać wszystkich mocy z nimi powiązanych. - Wyjaśnił wszystko.
- Dlaczego podszywałeś się za Indrę?. - Spytałem zdziwiony.
- To już nie jest ważne ale zaraz sami będziecie światkami zmartwychwstania!. - Krzyknął łącząc dłonie jak do modlitwy po czym z ziemi wyrosła trumna. Następnie drzwi opadły na ziemie a ciało wyszło na światło dzienne. Gdy trumna weszła z powrotem pod ziemie Danzo podszedł do ciała i za pomocą ręki z oczami Uchihów i twarzą Hashiramy złapał ciało za szyję. Z całej ręki oczy zaczęły się zamykać i znikać a twarz przeszła na tam to ciało po czym również znikło.
- Zmartwychwstanie. - Rzekł Shimura po czym ciało otworzyło oczy. Wszyscy zamarli ponieważ dopiero teraz byliśmy świadomi co się dzieje. Danzo właśnie przywrócił prawdziwego Indrę do życia. Shimura puścił ciało Indry i padł na ziemie wyczerpany.
- Co tak długo?!. - Odezwał się nagle Protoplasta Uchihów.
- P-..Przepraszam.. - Wymamrotał ledwo zmęczony Danzo.
- Nie ważne.. - Powiedział Indra zlewając nasze osoby po czym wyciągnął dłoń do Juubi'ego nawet na niego nie patrząc i w kilka sekund wchłonął całą bestię do swojego ciała i stał się jego nosicielem. Jego ciało zaczęło ulegać zmianie. Włosy stały się krótsze i zmieniły kolor na biały. Z pleców wyrosły małe białe kolce i leciały na około ciała, całe ciało zostało pokryte białymi łuskami a z końca tułowia wyrosły dziwne..nawet nie wiem jak to nazwać. Za Indrą latało sześć czarnych kul, które mógł wykorzystywać w walce.
Protoplasta Uchihów Indra:
Indra jako nosiciel Juubi'ego:
- Teraz wszystko jest jak być powinno. - Powiedział po czym jedna z kul pochłonęła Danzo zabijając go.
- No ładnie on Cię wskrzesił a Ty odwdzięczasz mu się zabiciem go.. - Powiedziałem.
- W nowym świecie jaki stworzę, odtworzę jego pierwowzór ale tak jak ja chce. - Wyjaśnił.
- Żadnego świata nie stworzysz do póki ja żyje!. - Krzyknąłem.
- No to ciesz się ostatnimi chwilami na tym świecie bo zaraz Cię na nim nie będzie. - Powiedział spokojnie po czym ruszył na mnie. A ja wraz z Sasuke, Izuną i Naruto ruszyliśmy na niego. Wbiliśmy się wszyscy w najlepszych formach oprócz Izuny, który nie pokazał nam czy ma jakąś formę. Walka była bardzo trudna nawet arcytrudna ale pomagaliśmy sobie jak jeden mąż i jakoś dawaliśmy radę przerażającej mocy Indry. Kilkanaście godzin później nasza walka dalej stała w miejscu i nie dawaliśmy rady pokonać Indry. Nagle Nosiciel Juubi'ego oszukał nas i nagle zaatakował Sasuke, który nie miał jak się obronić. Gdy Indra był już bardzo blisko nagle naszyjnik Sasuke zaczął się świecić aż w końcu powstała dziwna bariera. Przypominała jakiegoś demona i była zrobiona z magicznej mocy zwanej Chikarą. Nagle pojawił się duch Itachi'ego.
- Mnie mogliście zabić ale nie pozwolę wam zabić mojego brata!. - Rzekł stanowczo po czym ruszył na Indrę wraz ze swoją humanoidalną strukturą zrobioną z Chikary i atakował. Protoplasta unikał ataków po czym sam zaatakował. Itachi poleciał a jego moc znikła.
- Skąd się tu wziąłeś?. - Spytał Sasuke.
- Dałem Ci kiedyś ten amulet aby Cię chronić zza grobu w razie gdyby mnie zabrakło, no i widzisz przydało się. - Wyjaśnił Itachi wstając.
- Co to była za moc?. - Spytał.
- To coś w rodzaju Gedo Mazo tylko że zrobiony z Chikary. - Wyjaśnił w skrócie starszy z Uchihów. Ustawiliśmy się w lini aby zaatakować najsilniejszym arsenałem jaki mamy. Nagle doskoczyło do nas kilka osób mianowicie: Jiraiya, Tsunade, Sakurishi, Sakura, Hinata i Ninigi. Każdy ładował jakąś najsilniejszą moc. Jednak nagle Indra wystrzelił wszystkie sześć kul w naszą stronę. Nie mogliśmy się obronić ponieważ ładowaliśmy moc ale nagle Izuna wyskoczył na pędzące kule i zatrzymał wszystkie swoim ciałem. Padł na ziemie a my zaatakowaliśmy tym co mieliśmy. Protoplasta przyjął wszystkie ataki i był zmasakrowany więc szybko Sakurishi użyła kryształu aby go zamknąć a ja użyłem mocy Hashiramy czyli Domeny Drewna i razem z Sakurishi zapieczętowaliśmy Indrę wraz z Juubi'm w jednym drewniano-kryształowym artefakcie. Zmniejszyliśmy go aby łatwiej było go ukryć. Wtedy podbiegliśmy do Izuny.
- Dlaczego to zrobiłeś?!. - Spytałem.
- Ponieważ zrobiłem tyle złego, to przeze mnie do tego doszło a na dodatek to ja zabiłem Itachi'ego więc chce teraz aby on żył a ja umrę. - Oznajmił. - Proszę nie zatrzymuj mnie. - Powiedział po czym jego oczy zmieniły kolor i formę z czerwonych z łezkami na białe zamglone. Nagle duch Itachi'ego zmieniał formę aż w końcu został przywrócony do życia.
- Jak?!. - Zdziwiłem się.
- Użył przemiany tak zwanego Sharingan'a. Krótko mówiąc oddał mi swoją iskrę życia. - Wyjaśnił Itachi.
- Nie może tak być, odkupił już swoje winy. - Powiedziałem kładąc rękę na jego klatce. Byłem cały czas w swojej Boskiej formię z Boskimi Oczami. - Wróć!. - Oznajmiłem zamykając oczy po czym potężna fala przeszła przez wszystkich. Izuna powoli zaczął wracać do żywych. odzyskiwał przytomność.
- Jak to zrobiłeś?!. - Odezwał się.
- Jestem jak Bóg.. Jestem reinkarnacją Hashiramy i Mędrca Sześciu Ścieżek a do tego jestem Arcymagiem. Potrafię to i owo. - Powiedziałem po czym poczułem jak moc na chwile znikł i wróciła ale czułem się osłabiony. Boska forma znikła a Boski Oczy zostały samoczynnie zdezaktywowane.
- Nic Ci nie jest?. - Spytała Sakurishi.
- Nie, tylko to przywrócenie do życia strasznie mnie wyczerpało.. - Oznajmiłem pomagając wstać Izunie.
Po całej akcji "posprzątaliśmy" po wojnie. Odbudowywaliśmy wszystko co zostało zniszczone itp.
Siedemnaście lat później.
Gabinet Kudaime.
- Kochanie zaraz zebranie tylko się nie spóźnij. - Powiedziała moja żona Sakurishi.
- Oczywiście w końcu Władcy Zamku nie wypada. - Rzekłem zadowolony po czym ruszyłem za nią do sali konferencyjnej.
Sala konferencyjna.
- Witajcie wszyscy. - Powiedziałem zajmując miejsce. Na moim zebraniu byli wszyscy władcy Zamków. Przez te wszystkie lata sam postanowiłem stworzyć własny Zamek i udało mi się. Moje marzenie zostało wcielone w życie i o to jestem władcą Zamku Drewna. Do mojego Zamku przyłączyli się moi przyjaciele. Mieszka w nim Rodzina Uzumakich czyli, Naruto, Hinata i ich córka Nozumi. Następnie rodzina Uchihów: Sasuke, Sakura i ich syn Mira oraz brat Sasuke, Itachi i jego córka Kokonattsu. Mieszka tu również Izuna, który wraz z Haku stali się moimi strażnikami i ochroniarzami. Haku też się przyłączył. Są tu również moi dawni dobroczyńcy czyli Pan Inoichi z córką Ino i jej przyjaciółmi Kibą, który jest jej mężem i Choji'm. Są tu również inni ale za dużo by wymieniać. Oczywiście i ja dorobiłem się dzieci. W sumie tylko jednego syna o imieniu Raido Takahiro ale nie narzekam na niego. W Zamku stworzyłem szkołę, która ma przygotować każdego ucznia do bycia wojownikiem i żeby każdy dowiedział się kim jest i jakie są jego słabe i mocne strony. Pamiętajcie Jesteście tym, czym wierzycie, że jesteście.
Teraźniejszy wygląd głównego Bohatera.
Shinji Takahiro:
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje wszystkim czytelnikom za czytanie mojego opowiadania, niestety dobiegło końca. Miałem zamiar przeciągnąć to wchodząc w następne pokolenie jednak tego nie zrobię i już mówię dlaczego. Otóż wpadłem na lepszy pomysł. Założę nowego bloga i będę pisał o czymś zbliżonym do tego lecz nie koniecznie. Oczywiście będzie to kolejny fanfick o Anime "Naruto" jednak tym razem będzie trochę inny niż zwykle. Ale przekonacie się o nim jak go założę i dodam prolog. Jeszcze raz dziękuje i mam nadzieje, że zostaniecie ze mną w następnym opowiadaniu. Nie wiem czy mi wyjdzie ale spróbuje swoich sił. Pozdrawiam Troy Tibah. :D
Biuro Tsunade.
Sakura wpadła do gabinetu jak poparzona aż brakowało jej tchu na to aby powiedzieć nam co się stało. Po chwili jednak złapała oddech i sie odezwała.
- Sasuke wyczuł coś strasznego, podejrzewa że są to członkowie Akatsuki. Zaczęło się. - Przedstawiła sytuację więc Tsunade wysłała wiadomości do innych władców, że już się zaczęło.
- Niech Sasuke nas prowadzi!. - Powiedziała Lady Tsunade.
Godzinę później.
Cała armia jaką zbudowaliśmy szła w szyku do miejsca gdzie są piekielni wysłannicy wraz z samym diabłem. Na czele marszu szedłem ja, Sakurishi, Hinata, Naruto, Sasuke, Sakura, Ninigi, Jiraiya i Tsunade. Oczywiście Uchiha prowadził nas w wyznaczone miejsce. Chwile później zatrzymaliśmy się a następnie przyglądaliśmy się jak Członkowie Akatsuki, silniejsi, pewniejsi, bardziej demoniczni, dumniejsi i w swoich najsilniejszych formach stoją i czekają aż rozpęta się piekło.
- Jeszcze macie czas aby się wycofać!. - Krzyknął Pain gdy nagle inne Zamki dotarły do nas i wszyscy razem utworzyliśmy armię.
- Widzisz ile nas jest?!. Was jest tylko ośmiu.
- Ośmiu?. A nie powinno ich być więcej?. - Zdziwiłem się i zacząłem patrzeć kogo brakuje.
- To złudzenie. - Oznajmił Pain po czym splótł ręce razem. - Niech statua powstanie, pokaż się im przepotężny posągu Gedo Mazo!. - Dodał po czym z ziemi zaczął wychodzić demoniczny posąg. Biło od niego mocą Bijuu.
- Słuchajcie wszyscy to jest posąg, który ma w sobie Ogoniaste Bestie i ich moc. Jest bardzo silny to z niego powstanie Dziesięcioogoniasty także musimy szybko go zniszczyć. - Wyjaśnił Naruto po czym Tobi wyskoczył z szeregu i wylądował na głowie Gedo.
- No to teraz się zacznie. - Odezwał się Tobi.
- O czym Ty bredzisz?. Złaś z posągu!. - Rzekł Nagato gdy nagle z ziemi wyszedł Czarny Zetsu, który szybkim ruchem wyrwał oczy Pain'a i wszedł ponownie w ziemie i wyszedł koło Tobi'ego przekazując mu je. Pain padł na ziemie.
- Co Ty wyprawiasz?!. - Wkurzył się Nagato a reszta Akatsuki nie wiedziała co się dzieje.
- Już nie jesteście mi potrzebni. - Powiedział Tobi po czym splótł ręce i nagle pojawił się mały posąg. Wyglądał podobnie do Tobi'ego lecz maska i strój trochę się różniły. Nagle ten niby posąg wstał i okazało się że to jest prawdziwa istota.
- Masz moje oczy?!. - Odezwał się.
- Oczywiście. - Rzekł Tobi przekazując mu ów oczy. Każdy z nas się temu przyglądał i nikt nie wiedział co się dzieje. Podobnie jak Akatsuki. Drugi zamaskowany mężczyzna gdy już odzyskał swoje oczy ułożył rękę w jakiś znak po czym Gedo Mazo otworzyło wszystkie oczy a było ich dziesięć, następnie zrobiło krok do nas. Cała ziemia się zatrzęsła a podłoże pod stopą posągu pękało.
- Jak dam znak do ataku, każdy rusza na posąg. - Powiedziała Tsunade gdy nagle członkowie Akatsuki ruszyli do ataku. Zaatakowali posąg, nawet sam Pain nie widząc zaatakował.
- Sharingan. - Powiedział Tobi po czym spojrzał swoim dziwnym okiem na członków Aka a Ci zostali sparaliżowani. Nikt z nich nie był w stanie się ruszyć.
- C-Co to ma być?. - Spytał zdziwiony Kisame i nagle Pain tylko udawał że nie może się ruszyć. Tobi używa ocznych mocy i każdy kto spojrzy mu prosto w oczy zostanie sparaliżowany jeśli on tego zechce. Oczywiście Pain stracił oczy więc na niego to nie zadziałało. Ruszył na niego lecz Tobi zablokował go bardzo szybko i łatwo. Reszta Akatsuki próbowała się wyrwać spod kontroli lecz Tobi ponownie na nich spojrzał.
- Mangekyou. - Rzekł po czym całe Aka zaczęło krzyczeć z bólu i spalali się od zewnątrz na popiół. - Na Ciebie to nie zadziała ale mam coś specjalnego dla Ciebie. - Dodał po czym wyjął z ręki czarny magiczny pręt i wbił w Nagato, który również się spalił na popiół. - Teraz pora na was!. - Powiedział Tobi, który zeskoczył z Gedo Mazo w sam środek naszej zbudowanej armii i zaczął siać zamęt. Jego styl walki był bardzo zbliżony do tego co Sasuke lecz on walczył o wiele lepiej od niego.
- Ruszamy na posąg!. - Krzyknęła Tsunade po czym Zamek Ziemi ruszył na posąg a Ci co walczyli z Tobi'm nie mieli jak ruszyć z innymi. Gdy Tobi zauważył co planujemy wyskoczył i pojawił się przed armią.
- A wy dokąd?. - Spytał a ja wyszedłem z szeregu i chciałem go uderzyć. Ponownie mi się to nie udało tak jak wtedy i przeleciałem przez jego ciało.
- Zawsze mnie to śmieszy. - Powiedział materializując się do oka po czym zmaterializował się obok drugiego zamaskowanego mężczyzny na głowie Gedo Mazo.
- Marne jeszcze żyjące jednostki!. Wysłuchajcie mojego głosu i przyłączcie się do mnie bowiem ja jestem ten, który zbawi ten świat!. Nazywam się Ōtsutsuki Indra!. - Oznajmił i wszystkim zaparło dech w piersiach.
- Ō-Ōtsutsuki I-Indra.. - Odezwała się Lady Tsunade cała przerażona.
- Kim on jest?. - Spytał Naruto.
- Ōtsutsuki Indra bądź Uchiha Indra jest protoplastą Rodu Uchiha..Demon w czystej postaci. - Powiedział krótko Sasuke. - Ale to niemożliwe żeby on przeżył tyle czasu. - Dodał zdziwiony.
- Dobrze nie chcecie się przyłączyć więc wybraliście śmierć. Zniszczę ten świat i stworze własny, nowy i lepszy. - Powiedział po czym Gedo Mazu się wyprostował.
- Wow, co Ty robisz?. - Zdziwił się Tobi.
- Wprowadzam nasz plan w życie. - Wyjaśnił Indra.
- Ja myślałem że chcesz aby oni Ci się poddali, nic nie mówiłeś o zniszczeniu tego świata i stworzeniu nowego!. - Zdenerwował się Tobi.
- Spokój!. - Krzyknął. - Nie musiałeś o wszystkim wiedzieć a teraz już nie jesteś mi potrzebny. - Rzekł wyciągając czarny magiczny pręt po czym wbił go w Tobi'ego.
- Myślałem, że jesteś zbawcą ale teraz widzę, że jesteś kolejnym złym.. - Odezwał się skruszony Tobi po czym ruszył na Indrę. Tobi ponownie użył ocznych mocy i przeniknął przez ciało Ōtsutsuki'ego.
- Zapomniałem o Twoich zdolnościach.. - Powiedział protoplasta Uchihów po czym znalazł się ponownie przed Tobi'm i uderzył natychmiast z pięści w maskę. Tobi odleciał a jego maska zaczęła pękać. Tobi wylądował kilka metrów przed nami. Od razu z Sasuke ruszyliśmy do niego. Jego maska pękła całkowicie ukazując jego twarz.
- Uchiha Izuna.. - Powiedział Sasuke drżąc.
- Kto to jest?.
- Izuna jest młodszym bratem Madary Uchihy jednak dawno temu zniknął. - Wyjaśnił Sasuke.
- Moja maska?. Zniknęła.. - Oznajmił lekko oszołomiony Izuna po czym powoli wstawał z ziemi.
- Spokojnie, jesteś z nami?. - Spytał Sasuke.
- Tak.. - Po zgodzie stanęliśmy w szyku gotowi do ataku. Staliśmy na przeciw ogromnego posągu Gedo Mazu a na jego głowie stał zamaskowany mężczyzna, który uważał się za Indrę Ōtsutsuki'ego.
Zamaskowany Mężczyzna:
Tobi bez maski czyli Izuna Uchiha:
Gedo Mazo:
- Wy macie swoją armię a ja mam swoją. - Oznajmił Indra po czym z ziemi jak Zombie wychodzili Biali Zetsu. Było ich chyba tylu samo co nas. To był ogromy szok dla nas.
- Do ataku!. - Krzyknął Jiraiya po czym wszyscy ruszyli do walki. Obie ogromne armie wbiły się w siebie i zaczęły się walki. Indra stał na głowie posągu i przygotowywał się do tego aby stworzyć Dziesięcioogoniastego. Ja, Sasuke, Naruto i Izuna skoczyliśmy na głowę Gedo i staliśmy kilka kroków od zamaskowanego mężczyzny.
- Myślicie, że w czwórkę dacie mi radę?. - Zakpił z nas. - Dobrze, próbujcie. - Powiedział po czym ruszyliśmy na niego i zaczęła się walka. Wszedłem od razu w Boską formę, Sasuke w Formę Dwóch Zakonów a Naruto w Formę mocy Minato. Uchihowie zaatakowali Indrę z lewej i prawej zaś ja i Naruto z góry. Uważaliśmy, że ten szyk pozwoli nam go trafić i wykluczy jego unik lub blok jednak się pomyliliśmy ponieważ on nagle znikł i pojawił się za nami jak gdyby nigdy nic.
- Jeśli chcecie mnie trafić musicie się skupić. - Powiedział po czym zaatakował nas potężną falą mocy. Przegrupowaliśmy się i tym razem Sasuke z Naruto zaatakowali po przodu a ja z Izuną od tyłu. Sasuke użył elektrycznego pulsu zaś Naruto powietrznego i połączyli je dodając czarnych płomieni i mocy Minato. Ja z Izuną użyliśmy czegoś podobnego tylko ja użyłem Boskiego Pulsu a on dodał do niego Biały Ogień. Nie wiem co to jest, jak działa i jak bardzo jest potężny choć gdy dodał te płomienie to poczułem przypływ mocy w Boskim Pulsie. Gdy byliśmy już blisko wyciągnęliśmy dłonie do Indry ale on złapał nas wszystkich za nadgarstki i zablokował nas. Następnie zaczął się kręcić i puścił nas co sprawiło że wylecieliśmy po za głowę Gedo. Ja potrafiłem latać tak jak Naruto więc on złapał spadającego Sasuke a ja Izunę. Ponownie wylądowaliśmy na głowie posągu.
- Uparci jesteście. - Powiedział Indra.
- Nie damy się pokonać reliktowi z przeszłości!. - Krzyknąłem po czym rzuciłem Izunę w górę a sam popędziłem na protoplastę Uchihów. Naruto zrobił to samo z Sasuke po czym ja miałem w ręce Boski Puls a Naruto Powietrzny Puls wzmocniony mocą Minato. Indra nie wiedział dlaczego Sasuke i Izuna szybują za nami więc skupił się na nas. Gdy byliśmy bardzo blisko zwolniłem czas złapałem Nanadaime za ramię i pojawiliśmy się za Protoplastą następnie Izuna i Sasuke użyli tego samego ataku.
- Domena Błyskawicy: Strzały Boga!. - Powiedzieli jedno głośno po czym Indra przyjął cały atak a następnie dostał w plecy ode mnie i od Naruto. Odleciał od nas wylatując po za głowę Gedo Mazo. Spadł w sam środek bójek między naszą armia a jego armią. Nasi zaczęli go atakować a on był oszołomiony więc nie miał nawet jak się bronić. Wtedy jednak Czarny Zetsu zabrał go stamtąd. Zamaskowany mężczyzna otrząsnął się po czym wskoczył ponownie na głowę. Użył dziwnej mocy aby zepchnąć nas z głowy i udało się to mu. Wtedy zaczął składać ręce w dziwne znaki aż zatrzymał się na splecionych palcach.
- Niech Juubi powstanie z posągu Gedo Mazo!. - Oznajmił Indra po czym statua zaczęła dziwnie się zachowywać a następnie przeistaczała się w coś innego. Coś potężniejszego, straszniejszego i demoniczniejszego. Nagle czarny promień uderzył w jeszcze nie przemienioną statuę po czym mgła zakryła posąg. Gdy wszystko się skończyło Gedo Mazo już było przemienione w strasznego, potężnego i nieokiełznanego Juubi'ego.
Juubi:
Juubi zaryczał a wszystkie odbywające się walki przestały być ważne i zaprzestali swych działań i zaczęli się wpatrywać w magiczną istotę.
- Juubi powstał! Teraz już jest wasz koniec!. - Rzekł Indra gdy nagle pojawiłem się obok niego i uderzyłem z całej siły z pięści jednak zablokował moją pięść więc użyłem drugiej. Niestety ta też została zablokowana więc uderzyłem z całej siły z główki niszcząc jego maskę. Padłem na ziemie tak jak i on. Oboje wstaliśmy w tym samym czasie wpatrując się w siebie. Nagle obok mnie pojawili się kolejno Sasuke Izuna i Naruto.
- Przecież to nie jest Indra!. - Zauważył Izuna.
- Jak to nie?!. To kto to jest!. - Rzekłem zdenerwowany.
- Mów kim jesteś!. - Powiedział rozzłoszczony Sasuke.
- To kim jestem nie jest istotne..Już nie jest..Mogę być Indrą, mogę być Tobą lub Tobą, a nawet jakimś innym demonem..To nie jest teraz ważne kim jestem...Ważne jest to w jakiej sytuacji jesteście postawieni. - Wyjaśnił.
- Ja Cię poznaje!. - Zawołał nagle Izuna. - Nazywasz się Danzo Shimura!.
- Może i to prawda ale tak jak mówiłem to nie jest już istotne. - Powiedział ponownie po czym uniósł rękę i podwiną rękaw następnie zdjął płaszcz Akatsuki a na koniec rozerwał pół swojej bluzki.
- Co do cholery?!. - Powiedział Sasuke wraz z Izuną.
Zamaskowany mężczyzna dotychczas uważany za Indrę, Danzo Shimura:
- Skąd masz te wszystkie oczy i co to za twarz na ramieniu?!.
- Pozyskałem z ciał poległych Uchihów. A ta twarz to twarz Hashiramy Senju. Pozyskałem jego komórki i wczepiłem do swojego ciała. Dzięki temu, że posiadam oczy Uchihów i komórki Senju to jestem w stanie używać wszystkich mocy z nimi powiązanych. - Wyjaśnił wszystko.
- Dlaczego podszywałeś się za Indrę?. - Spytałem zdziwiony.
- To już nie jest ważne ale zaraz sami będziecie światkami zmartwychwstania!. - Krzyknął łącząc dłonie jak do modlitwy po czym z ziemi wyrosła trumna. Następnie drzwi opadły na ziemie a ciało wyszło na światło dzienne. Gdy trumna weszła z powrotem pod ziemie Danzo podszedł do ciała i za pomocą ręki z oczami Uchihów i twarzą Hashiramy złapał ciało za szyję. Z całej ręki oczy zaczęły się zamykać i znikać a twarz przeszła na tam to ciało po czym również znikło.
- Zmartwychwstanie. - Rzekł Shimura po czym ciało otworzyło oczy. Wszyscy zamarli ponieważ dopiero teraz byliśmy świadomi co się dzieje. Danzo właśnie przywrócił prawdziwego Indrę do życia. Shimura puścił ciało Indry i padł na ziemie wyczerpany.
- Co tak długo?!. - Odezwał się nagle Protoplasta Uchihów.
- P-..Przepraszam.. - Wymamrotał ledwo zmęczony Danzo.
- Nie ważne.. - Powiedział Indra zlewając nasze osoby po czym wyciągnął dłoń do Juubi'ego nawet na niego nie patrząc i w kilka sekund wchłonął całą bestię do swojego ciała i stał się jego nosicielem. Jego ciało zaczęło ulegać zmianie. Włosy stały się krótsze i zmieniły kolor na biały. Z pleców wyrosły małe białe kolce i leciały na około ciała, całe ciało zostało pokryte białymi łuskami a z końca tułowia wyrosły dziwne..nawet nie wiem jak to nazwać. Za Indrą latało sześć czarnych kul, które mógł wykorzystywać w walce.
Protoplasta Uchihów Indra:
Indra jako nosiciel Juubi'ego:
- Teraz wszystko jest jak być powinno. - Powiedział po czym jedna z kul pochłonęła Danzo zabijając go.
- No ładnie on Cię wskrzesił a Ty odwdzięczasz mu się zabiciem go.. - Powiedziałem.
- W nowym świecie jaki stworzę, odtworzę jego pierwowzór ale tak jak ja chce. - Wyjaśnił.
- Żadnego świata nie stworzysz do póki ja żyje!. - Krzyknąłem.
- No to ciesz się ostatnimi chwilami na tym świecie bo zaraz Cię na nim nie będzie. - Powiedział spokojnie po czym ruszył na mnie. A ja wraz z Sasuke, Izuną i Naruto ruszyliśmy na niego. Wbiliśmy się wszyscy w najlepszych formach oprócz Izuny, który nie pokazał nam czy ma jakąś formę. Walka była bardzo trudna nawet arcytrudna ale pomagaliśmy sobie jak jeden mąż i jakoś dawaliśmy radę przerażającej mocy Indry. Kilkanaście godzin później nasza walka dalej stała w miejscu i nie dawaliśmy rady pokonać Indry. Nagle Nosiciel Juubi'ego oszukał nas i nagle zaatakował Sasuke, który nie miał jak się obronić. Gdy Indra był już bardzo blisko nagle naszyjnik Sasuke zaczął się świecić aż w końcu powstała dziwna bariera. Przypominała jakiegoś demona i była zrobiona z magicznej mocy zwanej Chikarą. Nagle pojawił się duch Itachi'ego.
- Mnie mogliście zabić ale nie pozwolę wam zabić mojego brata!. - Rzekł stanowczo po czym ruszył na Indrę wraz ze swoją humanoidalną strukturą zrobioną z Chikary i atakował. Protoplasta unikał ataków po czym sam zaatakował. Itachi poleciał a jego moc znikła.
- Skąd się tu wziąłeś?. - Spytał Sasuke.
- Dałem Ci kiedyś ten amulet aby Cię chronić zza grobu w razie gdyby mnie zabrakło, no i widzisz przydało się. - Wyjaśnił Itachi wstając.
- Co to była za moc?. - Spytał.
- To coś w rodzaju Gedo Mazo tylko że zrobiony z Chikary. - Wyjaśnił w skrócie starszy z Uchihów. Ustawiliśmy się w lini aby zaatakować najsilniejszym arsenałem jaki mamy. Nagle doskoczyło do nas kilka osób mianowicie: Jiraiya, Tsunade, Sakurishi, Sakura, Hinata i Ninigi. Każdy ładował jakąś najsilniejszą moc. Jednak nagle Indra wystrzelił wszystkie sześć kul w naszą stronę. Nie mogliśmy się obronić ponieważ ładowaliśmy moc ale nagle Izuna wyskoczył na pędzące kule i zatrzymał wszystkie swoim ciałem. Padł na ziemie a my zaatakowaliśmy tym co mieliśmy. Protoplasta przyjął wszystkie ataki i był zmasakrowany więc szybko Sakurishi użyła kryształu aby go zamknąć a ja użyłem mocy Hashiramy czyli Domeny Drewna i razem z Sakurishi zapieczętowaliśmy Indrę wraz z Juubi'm w jednym drewniano-kryształowym artefakcie. Zmniejszyliśmy go aby łatwiej było go ukryć. Wtedy podbiegliśmy do Izuny.
- Dlaczego to zrobiłeś?!. - Spytałem.
- Ponieważ zrobiłem tyle złego, to przeze mnie do tego doszło a na dodatek to ja zabiłem Itachi'ego więc chce teraz aby on żył a ja umrę. - Oznajmił. - Proszę nie zatrzymuj mnie. - Powiedział po czym jego oczy zmieniły kolor i formę z czerwonych z łezkami na białe zamglone. Nagle duch Itachi'ego zmieniał formę aż w końcu został przywrócony do życia.
- Jak?!. - Zdziwiłem się.
- Użył przemiany tak zwanego Sharingan'a. Krótko mówiąc oddał mi swoją iskrę życia. - Wyjaśnił Itachi.
- Nie może tak być, odkupił już swoje winy. - Powiedziałem kładąc rękę na jego klatce. Byłem cały czas w swojej Boskiej formię z Boskimi Oczami. - Wróć!. - Oznajmiłem zamykając oczy po czym potężna fala przeszła przez wszystkich. Izuna powoli zaczął wracać do żywych. odzyskiwał przytomność.
- Jak to zrobiłeś?!. - Odezwał się.
- Jestem jak Bóg.. Jestem reinkarnacją Hashiramy i Mędrca Sześciu Ścieżek a do tego jestem Arcymagiem. Potrafię to i owo. - Powiedziałem po czym poczułem jak moc na chwile znikł i wróciła ale czułem się osłabiony. Boska forma znikła a Boski Oczy zostały samoczynnie zdezaktywowane.
- Nic Ci nie jest?. - Spytała Sakurishi.
- Nie, tylko to przywrócenie do życia strasznie mnie wyczerpało.. - Oznajmiłem pomagając wstać Izunie.
Po całej akcji "posprzątaliśmy" po wojnie. Odbudowywaliśmy wszystko co zostało zniszczone itp.
Siedemnaście lat później.
Gabinet Kudaime.
- Kochanie zaraz zebranie tylko się nie spóźnij. - Powiedziała moja żona Sakurishi.
- Oczywiście w końcu Władcy Zamku nie wypada. - Rzekłem zadowolony po czym ruszyłem za nią do sali konferencyjnej.
Sala konferencyjna.
- Witajcie wszyscy. - Powiedziałem zajmując miejsce. Na moim zebraniu byli wszyscy władcy Zamków. Przez te wszystkie lata sam postanowiłem stworzyć własny Zamek i udało mi się. Moje marzenie zostało wcielone w życie i o to jestem władcą Zamku Drewna. Do mojego Zamku przyłączyli się moi przyjaciele. Mieszka w nim Rodzina Uzumakich czyli, Naruto, Hinata i ich córka Nozumi. Następnie rodzina Uchihów: Sasuke, Sakura i ich syn Mira oraz brat Sasuke, Itachi i jego córka Kokonattsu. Mieszka tu również Izuna, który wraz z Haku stali się moimi strażnikami i ochroniarzami. Haku też się przyłączył. Są tu również moi dawni dobroczyńcy czyli Pan Inoichi z córką Ino i jej przyjaciółmi Kibą, który jest jej mężem i Choji'm. Są tu również inni ale za dużo by wymieniać. Oczywiście i ja dorobiłem się dzieci. W sumie tylko jednego syna o imieniu Raido Takahiro ale nie narzekam na niego. W Zamku stworzyłem szkołę, która ma przygotować każdego ucznia do bycia wojownikiem i żeby każdy dowiedział się kim jest i jakie są jego słabe i mocne strony. Pamiętajcie Jesteście tym, czym wierzycie, że jesteście.
Teraźniejszy wygląd głównego Bohatera.
Shinji Takahiro:
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje wszystkim czytelnikom za czytanie mojego opowiadania, niestety dobiegło końca. Miałem zamiar przeciągnąć to wchodząc w następne pokolenie jednak tego nie zrobię i już mówię dlaczego. Otóż wpadłem na lepszy pomysł. Założę nowego bloga i będę pisał o czymś zbliżonym do tego lecz nie koniecznie. Oczywiście będzie to kolejny fanfick o Anime "Naruto" jednak tym razem będzie trochę inny niż zwykle. Ale przekonacie się o nim jak go założę i dodam prolog. Jeszcze raz dziękuje i mam nadzieje, że zostaniecie ze mną w następnym opowiadaniu. Nie wiem czy mi wyjdzie ale spróbuje swoich sił. Pozdrawiam Troy Tibah. :D
niedziela, 8 listopada 2015
Rozdział 22 "Przygotowania."
Zamek Ziemi.
Dwa miesiące później.
- Zmęczony?. - Spytała mnie Sakurishi.
- Trochę ale to nic. - Odpowiedziałem. - Sakura i Sasuke już wrócili?. - Spytałem.
- Tak, przybyli jakieś cztery godziny temu ale teraz śpią. - Odpowiedziała.
- Wreszcie wrócili, już się bałem...
- Wiem ja też..A powiedz jak tam w naszym miejscu?.
- Dobrze, powoli do przodu. - Powiedziałem. - dawno już tam nie byłaś ze mną. - Dodałem.
- Nie pamiętasz?. Powiedziałeś, że chcesz mi zrobić niespodziankę. - Przypomniała.
- No tak, z tego wszystkiego zapomniałem o tym. - Uśmiechnąłem się. - A gdzie jest Naruto?.
- Rozmawia z Lady Tsunade, a dlaczego pytasz?.
- Nie widziałem się z nim już dwa dni.. - Zauważyłem.
- On to rozumie jesteś zajęty realizacją marzenia. - Oznajmiła. - Ale fakt moglibyście się spotkać. - Dodała.
- To może dziś wieczorem pójdziemy gdzieś zjeść i wypić. - Zaproponowałem.
- To dobry pomysł szczególnie że jest tu także Hinata. - Oznajmiła. - Trzeba im trochę pomóc..wiesz o czym mówię. - Powiedziała z uśmiechem.
- Wiem, wiem. Naruto nie jest skłonny do okazywania uczuć i pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z uczuć Hinaty. - Zauważyłem.
- Dokładnie, dobrze to powiem im o naszych planach i dam Ci znać.
- Okej. - Powiedziałem po czym dałem jej całusa i poszła a ja w tym czasie poszedłem do pokoju aby trochę odpocząć.
Dwie godziny później.
Najlepsza restauracja w Zamku Ziemi.
- Cieszy mnie to że w końcu cała nasza szóstka może spotkać się razem. - Odezwałem się podczas posiłku.
- Fakt to miłe. - Powiedziała skrępowana Hinata.
- Naruto nie jedz tak szybko!. - Uniosła głos Sakura.
- Nic nie poradzę, że to takie dobre. - Odpowiedział z uśmiechem.
- Przepraszam na chwile.. - Powiedział poddenerwowany Sasuke po czym wstał i wyszedł z restauracji.
- Sakura?. - Powiedziała pytająco Sakurishi.
- Nie mam pojęcia co się stało, zaraz wrócę. - Powiedziała i poszła za Uchihą.
- Sasuke co się stało?. - Spytała patrząc na Sasuke, który nie wyglądał zbyt dobrze.
- Nic.. - Odpowiedział chłodno..
- Jesteśmy parą możesz mi powiedzieć wszystko. - Zapewniła.
- Po prostu mam złe przeczucie, tak jakby coś miało się stać złego. - Wyjaśnił.
- Ale co takiego?. - Zdziwiła się.
- Nie mam pojęcia.. - Rzucił po czym zobaczyliśmy jak kometa popędziła gdzieś daleko po czym uderzyła w ziemie.
- Co to było??. - Powiedziałem wybiegając przed restauracje razem z resztą paczki.
- Sasuke powiedział że ma przeczucie że coś złego się może stać. Może to ma jakiś związek z tą kometą. - Wyjaśniła Sakura.
- Musimy to jak najszybciej sprawdzić. - Rzekłem po czym wszyscy ruszyliśmy do miejsca gdzie spadła kometa.
Pół godziny później dotarliśmy już do miejsca uderzenia komety lecz zastaliśmy tu sam krater po uderzeniu.
- Coś tu było. - Zauważyła Sakurishi.
- To ciekawe gdzie teraz jest.. - Oznajmił Sasuke po czym uruchomił Boskie Oczy i zaczął się rozglądać. Ja i Sakurishi zrobiliśmy to samo. Każdy szukał jakiś poszlak.
- Ktoś coś ma?. - Spytałem głośno.
- Znalazłem coś!. - Krzyknął Uchiha więc wszyscy podbiegliśmy. - To mały ślad jakby coś weszło pod ziemie. - Powiedział gdy wszyscy wpatrywaliśmy się w małą dziurę. Nagle kilka metrów przed nami ziemia się rozwaliła a dziwna istota lewitowała nad zniszczoną ziemią.
- Co to lub kto to?!. - Spytała zdziwiona Sakura. Każdy chciałby znać odpowiedź na to pytanie i pewnie zaraz się przekonamy.
- Kim jesteś?. - Odezwałem się jako pierwszy do dziwnej istoty.
- Nazywam się Uri i przybyłem na Ziemie z rozkazu mojego Pana. - Odezwał się nieludzkim głosem.
- W jakim celu?. I skąd przybyłeś?. - Spytał Nanadaime.
- Moim celem jest Kudaime.. - Powiedziawszy to każdy się cofnął.
- Czego ode mnie chcesz?!. - Uniosłem głos.
- Doszły nas słuchy, że masz w sobie moce Mędrca Sześciu Ścieżek i przybyłem Ci je odebrać. - Powiedział bardzo spokojnie po czym ruszył prosto na mnie. Od razu zacząłem się bronić przed jego brutalną siłą. Reszta zaczęła mi pomagać ale na nic. Ktokolwiek go uderzył nic mu to nie robiło tak jakby walili w ścianę.
- Nasze ataki fizyczne nic mu nie robią. - Zauważył Sasuke po czym użył Błyskawic jednak istota wchłonęła ten atak.
- Co?!.
- On prawdopodobnie potrafi absorbować ataki użyte przez zwykłe moce użyj czegoś innego. - Powiedziałem na jednym wdechu dalej sie broniąc. Dziwny przybysz z kosmosu w ogóle nie zwracał uwagi na moich przyjaciół. Całą uwagę skupił na mnie. Brakowało mi już siły na obronę więc zacząłem próbować atakować ale ja również nic mu nie mogłem zrobić.
- Siła Yin i Yang: Strzała Boga!. - Powiedział Sasuke zmieniając się w Boską Formę po czym utworzył szybko łuk z mocy i wystrzelił serię strzał. Ale ponownie każda moc została wchłonięta przez niego tylko tym razem wolniej.
- Nie jesteście dla mnie żadnym zagrożeniem. - Oznajmił dalej atakując tylko mnie.
- Szlak.. - Jęknąłem ponieważ zabrakło mi siły na obronę i zaczął swój pogrom. Zmiótł mnie krótko mówiąc. Padłem na ziemie a on podchodził do mnie. Każdy próbował coś zrobić lecz to nic nie dało. Podszedł do mnie i podniósł mnie z ziemi łapiąc za szyję.
- A teraz oddasz moc, którą powinien mieć mój pan. - Powiedziawszy to zaczął wchłaniać moją moc, ale tylko tak mu się zdawało. Naruto podczas zamieszania zamienił się ze mną miejscem, dzięki mocy Kuramy. A to co trzymał Uri to był tylko klon Nanadaime. Gdy wchłoną już moc klon zmienił się w Naruto po czym znikł.
- A to co za sztuczki?. - Zdziwił się po czym w swojej Boskiej Formie uderzyłem pięścią prosto w jego gębę z całą mocą. Odleciał na znaczną odległość i zauważyłem, że ten atak coś mu zrobił.
- Dobra w tej formie jestem w stanie go zranić. - Zauważyłem.
- Pan ostrzegł mnie, żeby nie lekceważył istot ziemskich. Przecież daliście rade Boskiemu Rodzeństwie. - Powiedział i zastanawiało mnie skąd on to wszystko wie.
- Boski Puls!,. - Powiedziałem uderzając w niego. Ten cios zadał mu poważne obrażenia. Nie zamierzałem przestać i atakowałem Boskimi mocami. Rozwalało to jego ciało. Na chwilę przestałem, zabrakło mi powietrza. Nagle pojawił się członek Akatsuki i to nie byle kto tylko sam Pain. Użył mocy grawitacji aby zablokować istotę z kosmosu.
- Zabieram go. - Odezwał się. Wszyscy oprócz Sasuke zdziwili się dlaczego sam Nagato przybył po tą istotę.
- Nie pozwólcie mu! Ta istota wchłonęła część mocy Kuramy!. - Szybko wyjaśnił, każdy z nas wiedział po co Diabłu ta moc. Ruszyliśmy na niego lecz nas odepchnął.
- Wielka szkoda, młody Uchiho że przeszedłeś na przegraną stronę, było dla Ciebie u nas miejsce. Teraz znikam ale spokojnie jeszcze się zobaczymy. - Wyjaśnił po czym zabrał istotę z kosmosu i znikł.
- Kurwa!. - Przeklinał Uchiha. - Jeśli ma pozostałe Bijuu to mamy poważny problem!. - Dodał.
- Wracajmy do Zamku i poinformujmy Lady Tsunade i Mistrza Jiraiye. - Powiedział Naruto więc tak zrobiliśmy.
Uri istota z kosmosu:
Godzinę później opowiedzieliśmy już o wszystkim Tsunade i Jiraiyi.
- Jeśli Pain rzeczywiście posiada już wszystkie Bijuu to czeka nas poważne zadanie i tym razem sami na pewno nie damy rady. - Oznajmił Jiraiya.
- Trzeba poinformować wszystkie Zamki i innych znanych nam silnych Ere itp. - Dodała Lady Tsunade. - Shikamaru zajmiesz się tym?.
- Eh, choć to strasznie kłopotliwe niech będzie. - Powiedział po czym ruszył do wyjścia z pomieszczenia.
- Jest już bardzo późno lecz nie możemy siedzieć bezczynnie. - Rzekła Tsunade. - Sakura i Sasuke idźcie poinformować straże o stanie wojennym i niech niezwłocznie zajmom się uzbrojeniem i całą resztą. Nie mówcie im dokładnie o co chodzi. - Powiedziała po czym bez słowa wyszli z pomieszczenia.
- Muszę wracać do swojego Zamku w trybie natychmiastowy ale w między czasie powiadomię odpowiednie osoby, które mogłyby się przydać. - Oznajmił Jiraiya po czym również wyszedł z pomieszczenia.
- My pójdziemy do Łowcy on również na pewno zna kilka ciekawych osób. - Powiedziałem. - I spróbuje się skontaktować z Inoichi'm. - Dodałem.
- Dobry pomysł. - Pochwaliła Lady Tsunade po czym razem z Sakurishi ruszyłem do pokoju Łowcy. Wszystko stało na głowie. Cały Zamek powinien spać a tu pomimo późnej pory wszyscy biegali jak po igłach. Każdy się spieszył. Shikamaru poinformował już inne Zamki o zaistniałej sytuacji i każdy zgodził się pomóc w walce z Piekłem. Jedynie Zamek Ognia odmówił i powiedział, że będą działać samotnie o ile będą musieli. Było można się spodziewać takiej decyzji po tym Zamku. Jest to mój rodzinny Zamek ale nie traktuje go tak i jest mi obojętny. Wszyscy dwoili i troili się aby jak najszybciej być gotowym do ataku Akatsuki. Nikt dokładnie nie wiedział kiedy nastąpi konfrontacja z Akatsuki ale każdy chciał być gotowy na nie oczekiwane. Gdy ponownie zebraliśmy się w pokoju zebrań aby porozmawiać ktoś nam przeszkodził. W pokoju byłem ja, Sakurishi, Sakura, Sasuke, Naruto, Hinata, Ninigi i Lady Tsunade.
- Jak się tu dostałeś?!. - Poderwała się zdenerwowana Tsunade. Każdy z nas był w szoku tak jak Blondynka.
- Cóż za bojowe nastawienie. - Odezwał się zupełnie innym głosem, poważnym i pewnym, do tego chłodnym i mrocznym. A jego wygląd był bardziej złowieszczy, demoniczny i krwawy.
- Odpowiadaj!.
- Drzwi były otwarte więc pozwoliłem sobie zajrzeć w co się bawicie. - Zaśmiał się.
- Tobi, mów!. - Wkurzała się Tsunade.
- Spokojnie babciu bo zaraz coś Ci pęknie. - Powiedział żartobliwie podchodząc do stolika i oparł się o niego. Był tak bezczelny że aż nie wiedzieliśmy czy go zaatakować czy wysłuchać. Postanowiliśmy poczekać i wysłuchać po co się pofatygował do nas.
- A więc czego chcesz?. - Spytałem opanowany.
Dwa miesiące później.
- Zmęczony?. - Spytała mnie Sakurishi.
- Trochę ale to nic. - Odpowiedziałem. - Sakura i Sasuke już wrócili?. - Spytałem.
- Tak, przybyli jakieś cztery godziny temu ale teraz śpią. - Odpowiedziała.
- Wreszcie wrócili, już się bałem...
- Wiem ja też..A powiedz jak tam w naszym miejscu?.
- Dobrze, powoli do przodu. - Powiedziałem. - dawno już tam nie byłaś ze mną. - Dodałem.
- Nie pamiętasz?. Powiedziałeś, że chcesz mi zrobić niespodziankę. - Przypomniała.
- No tak, z tego wszystkiego zapomniałem o tym. - Uśmiechnąłem się. - A gdzie jest Naruto?.
- Rozmawia z Lady Tsunade, a dlaczego pytasz?.
- Nie widziałem się z nim już dwa dni.. - Zauważyłem.
- On to rozumie jesteś zajęty realizacją marzenia. - Oznajmiła. - Ale fakt moglibyście się spotkać. - Dodała.
- To może dziś wieczorem pójdziemy gdzieś zjeść i wypić. - Zaproponowałem.
- To dobry pomysł szczególnie że jest tu także Hinata. - Oznajmiła. - Trzeba im trochę pomóc..wiesz o czym mówię. - Powiedziała z uśmiechem.
- Wiem, wiem. Naruto nie jest skłonny do okazywania uczuć i pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z uczuć Hinaty. - Zauważyłem.
- Dokładnie, dobrze to powiem im o naszych planach i dam Ci znać.
- Okej. - Powiedziałem po czym dałem jej całusa i poszła a ja w tym czasie poszedłem do pokoju aby trochę odpocząć.
Dwie godziny później.
Najlepsza restauracja w Zamku Ziemi.
- Cieszy mnie to że w końcu cała nasza szóstka może spotkać się razem. - Odezwałem się podczas posiłku.
- Fakt to miłe. - Powiedziała skrępowana Hinata.
- Naruto nie jedz tak szybko!. - Uniosła głos Sakura.
- Nic nie poradzę, że to takie dobre. - Odpowiedział z uśmiechem.
- Przepraszam na chwile.. - Powiedział poddenerwowany Sasuke po czym wstał i wyszedł z restauracji.
- Sakura?. - Powiedziała pytająco Sakurishi.
- Nie mam pojęcia co się stało, zaraz wrócę. - Powiedziała i poszła za Uchihą.
- Sasuke co się stało?. - Spytała patrząc na Sasuke, który nie wyglądał zbyt dobrze.
- Nic.. - Odpowiedział chłodno..
- Jesteśmy parą możesz mi powiedzieć wszystko. - Zapewniła.
- Po prostu mam złe przeczucie, tak jakby coś miało się stać złego. - Wyjaśnił.
- Ale co takiego?. - Zdziwiła się.
- Nie mam pojęcia.. - Rzucił po czym zobaczyliśmy jak kometa popędziła gdzieś daleko po czym uderzyła w ziemie.
- Co to było??. - Powiedziałem wybiegając przed restauracje razem z resztą paczki.
- Sasuke powiedział że ma przeczucie że coś złego się może stać. Może to ma jakiś związek z tą kometą. - Wyjaśniła Sakura.
- Musimy to jak najszybciej sprawdzić. - Rzekłem po czym wszyscy ruszyliśmy do miejsca gdzie spadła kometa.
Pół godziny później dotarliśmy już do miejsca uderzenia komety lecz zastaliśmy tu sam krater po uderzeniu.
- Coś tu było. - Zauważyła Sakurishi.
- To ciekawe gdzie teraz jest.. - Oznajmił Sasuke po czym uruchomił Boskie Oczy i zaczął się rozglądać. Ja i Sakurishi zrobiliśmy to samo. Każdy szukał jakiś poszlak.
- Ktoś coś ma?. - Spytałem głośno.
- Znalazłem coś!. - Krzyknął Uchiha więc wszyscy podbiegliśmy. - To mały ślad jakby coś weszło pod ziemie. - Powiedział gdy wszyscy wpatrywaliśmy się w małą dziurę. Nagle kilka metrów przed nami ziemia się rozwaliła a dziwna istota lewitowała nad zniszczoną ziemią.
- Co to lub kto to?!. - Spytała zdziwiona Sakura. Każdy chciałby znać odpowiedź na to pytanie i pewnie zaraz się przekonamy.
- Kim jesteś?. - Odezwałem się jako pierwszy do dziwnej istoty.
- Nazywam się Uri i przybyłem na Ziemie z rozkazu mojego Pana. - Odezwał się nieludzkim głosem.
- W jakim celu?. I skąd przybyłeś?. - Spytał Nanadaime.
- Moim celem jest Kudaime.. - Powiedziawszy to każdy się cofnął.
- Czego ode mnie chcesz?!. - Uniosłem głos.
- Doszły nas słuchy, że masz w sobie moce Mędrca Sześciu Ścieżek i przybyłem Ci je odebrać. - Powiedział bardzo spokojnie po czym ruszył prosto na mnie. Od razu zacząłem się bronić przed jego brutalną siłą. Reszta zaczęła mi pomagać ale na nic. Ktokolwiek go uderzył nic mu to nie robiło tak jakby walili w ścianę.
- Nasze ataki fizyczne nic mu nie robią. - Zauważył Sasuke po czym użył Błyskawic jednak istota wchłonęła ten atak.
- Co?!.
- On prawdopodobnie potrafi absorbować ataki użyte przez zwykłe moce użyj czegoś innego. - Powiedziałem na jednym wdechu dalej sie broniąc. Dziwny przybysz z kosmosu w ogóle nie zwracał uwagi na moich przyjaciół. Całą uwagę skupił na mnie. Brakowało mi już siły na obronę więc zacząłem próbować atakować ale ja również nic mu nie mogłem zrobić.
- Siła Yin i Yang: Strzała Boga!. - Powiedział Sasuke zmieniając się w Boską Formę po czym utworzył szybko łuk z mocy i wystrzelił serię strzał. Ale ponownie każda moc została wchłonięta przez niego tylko tym razem wolniej.
- Nie jesteście dla mnie żadnym zagrożeniem. - Oznajmił dalej atakując tylko mnie.
- Szlak.. - Jęknąłem ponieważ zabrakło mi siły na obronę i zaczął swój pogrom. Zmiótł mnie krótko mówiąc. Padłem na ziemie a on podchodził do mnie. Każdy próbował coś zrobić lecz to nic nie dało. Podszedł do mnie i podniósł mnie z ziemi łapiąc za szyję.
- A teraz oddasz moc, którą powinien mieć mój pan. - Powiedziawszy to zaczął wchłaniać moją moc, ale tylko tak mu się zdawało. Naruto podczas zamieszania zamienił się ze mną miejscem, dzięki mocy Kuramy. A to co trzymał Uri to był tylko klon Nanadaime. Gdy wchłoną już moc klon zmienił się w Naruto po czym znikł.
- A to co za sztuczki?. - Zdziwił się po czym w swojej Boskiej Formie uderzyłem pięścią prosto w jego gębę z całą mocą. Odleciał na znaczną odległość i zauważyłem, że ten atak coś mu zrobił.
- Dobra w tej formie jestem w stanie go zranić. - Zauważyłem.
- Pan ostrzegł mnie, żeby nie lekceważył istot ziemskich. Przecież daliście rade Boskiemu Rodzeństwie. - Powiedział i zastanawiało mnie skąd on to wszystko wie.
- Boski Puls!,. - Powiedziałem uderzając w niego. Ten cios zadał mu poważne obrażenia. Nie zamierzałem przestać i atakowałem Boskimi mocami. Rozwalało to jego ciało. Na chwilę przestałem, zabrakło mi powietrza. Nagle pojawił się członek Akatsuki i to nie byle kto tylko sam Pain. Użył mocy grawitacji aby zablokować istotę z kosmosu.
- Zabieram go. - Odezwał się. Wszyscy oprócz Sasuke zdziwili się dlaczego sam Nagato przybył po tą istotę.
- Nie pozwólcie mu! Ta istota wchłonęła część mocy Kuramy!. - Szybko wyjaśnił, każdy z nas wiedział po co Diabłu ta moc. Ruszyliśmy na niego lecz nas odepchnął.
- Wielka szkoda, młody Uchiho że przeszedłeś na przegraną stronę, było dla Ciebie u nas miejsce. Teraz znikam ale spokojnie jeszcze się zobaczymy. - Wyjaśnił po czym zabrał istotę z kosmosu i znikł.
- Kurwa!. - Przeklinał Uchiha. - Jeśli ma pozostałe Bijuu to mamy poważny problem!. - Dodał.
- Wracajmy do Zamku i poinformujmy Lady Tsunade i Mistrza Jiraiye. - Powiedział Naruto więc tak zrobiliśmy.
Uri istota z kosmosu:
Godzinę później opowiedzieliśmy już o wszystkim Tsunade i Jiraiyi.
- Jeśli Pain rzeczywiście posiada już wszystkie Bijuu to czeka nas poważne zadanie i tym razem sami na pewno nie damy rady. - Oznajmił Jiraiya.
- Trzeba poinformować wszystkie Zamki i innych znanych nam silnych Ere itp. - Dodała Lady Tsunade. - Shikamaru zajmiesz się tym?.
- Eh, choć to strasznie kłopotliwe niech będzie. - Powiedział po czym ruszył do wyjścia z pomieszczenia.
- Jest już bardzo późno lecz nie możemy siedzieć bezczynnie. - Rzekła Tsunade. - Sakura i Sasuke idźcie poinformować straże o stanie wojennym i niech niezwłocznie zajmom się uzbrojeniem i całą resztą. Nie mówcie im dokładnie o co chodzi. - Powiedziała po czym bez słowa wyszli z pomieszczenia.
- Muszę wracać do swojego Zamku w trybie natychmiastowy ale w między czasie powiadomię odpowiednie osoby, które mogłyby się przydać. - Oznajmił Jiraiya po czym również wyszedł z pomieszczenia.
- My pójdziemy do Łowcy on również na pewno zna kilka ciekawych osób. - Powiedziałem. - I spróbuje się skontaktować z Inoichi'm. - Dodałem.
- Dobry pomysł. - Pochwaliła Lady Tsunade po czym razem z Sakurishi ruszyłem do pokoju Łowcy. Wszystko stało na głowie. Cały Zamek powinien spać a tu pomimo późnej pory wszyscy biegali jak po igłach. Każdy się spieszył. Shikamaru poinformował już inne Zamki o zaistniałej sytuacji i każdy zgodził się pomóc w walce z Piekłem. Jedynie Zamek Ognia odmówił i powiedział, że będą działać samotnie o ile będą musieli. Było można się spodziewać takiej decyzji po tym Zamku. Jest to mój rodzinny Zamek ale nie traktuje go tak i jest mi obojętny. Wszyscy dwoili i troili się aby jak najszybciej być gotowym do ataku Akatsuki. Nikt dokładnie nie wiedział kiedy nastąpi konfrontacja z Akatsuki ale każdy chciał być gotowy na nie oczekiwane. Gdy ponownie zebraliśmy się w pokoju zebrań aby porozmawiać ktoś nam przeszkodził. W pokoju byłem ja, Sakurishi, Sakura, Sasuke, Naruto, Hinata, Ninigi i Lady Tsunade.
- Jak się tu dostałeś?!. - Poderwała się zdenerwowana Tsunade. Każdy z nas był w szoku tak jak Blondynka.
- Cóż za bojowe nastawienie. - Odezwał się zupełnie innym głosem, poważnym i pewnym, do tego chłodnym i mrocznym. A jego wygląd był bardziej złowieszczy, demoniczny i krwawy.
- Odpowiadaj!.
- Drzwi były otwarte więc pozwoliłem sobie zajrzeć w co się bawicie. - Zaśmiał się.
- Tobi, mów!. - Wkurzała się Tsunade.
- Spokojnie babciu bo zaraz coś Ci pęknie. - Powiedział żartobliwie podchodząc do stolika i oparł się o niego. Był tak bezczelny że aż nie wiedzieliśmy czy go zaatakować czy wysłuchać. Postanowiliśmy poczekać i wysłuchać po co się pofatygował do nas.
- A więc czego chcesz?. - Spytałem opanowany.
- Chciałem sprawdzić wasze samopoczucie, powiedzcie mi jak to jest być kilka godzin od śmierci? - Dalej zachowywał się bezczelnie. Jednak poinformował nas że atak może nastąpić za kilka godzin.
- Na pierwszy rzut oka może się Ciebie bać ale później stajesz się żałosny. - Powiedziałem a on podszedł do mnie i stanął dosłownie przed moja twarzą.
- Czyżby? - Spytał ponownie tym przerażającym głosem i z tą mroczną postawą.
- Po co tu przyszedłeś? - Spytałem lekceważąc go lecz obawiałem się go dalej.
- Chciałem was tylko powiadomić o tym żebyście się poddali, jakikolwiek opór będzie bez celowy. - Oznajmił.
- Dlaczego tak uważasz?. - Padło pytanie.
- Wiem czym wy dysponujecie i wiem czym my dysponujemy. - Wyjaśnił nie wdając się w szczegóły.
- Nie poddamy się od tak, nie licz na to. - Powiedziała Lady Tsunade.
- Dobrze więc wypowiadam wam Wojnę na którą nawet jak byście chcieli to się nie przygotujcie. - Powiedział więc ruszyłem na niego i uderzyłem go prosto w twarz. Jednak coś się stało, moja pięść przeniknęła przez jego głowę. Następnie przeszedł przeze mnie jak jakiś pieprzony duch po czym zaczął się materializować, znikać do swojego oka w dziwny sposób i już po Tobi'm nie było śladu.
- Dobrze, że wiemy mniej więcej ile mamy czasu. - Powiedziałem na to nikt nic nie odpowiedział.
- Wracajmy do przygotowań. - Powiedziała Lady Tsunade więc każdy wrócił do swoich obowiązków.
Tobi:
Nieznane.
- Panie Tobi, już Pan wrócił.
- Przekaż informacje Pain'owi, że mam dla niego Bijuu i że może zaczynać. - Odezwał się zamaskowany mężczyzna po czym usiadł wygodnie w fotelu zdejmując maskę. Nagle usłyszał pukanie do drzwi więc szybko chwycił za maskę i nałożył na twarz. Pukający wszedł do pomieszczenia w którym był Tobi.
- A to tylko Ty.. - Odezwał się zamaskowany mężczyzna.
- Nagato powoli wyczuwa Twoja obecność, nie możesz dłużej się ukrywać. - Wyjaśnił Zetsu.
- Wiem, wiem.. Spokojnie, gdy tylko Pain włoży wszystkie Bijuu do posągu Gedo Mazo wtedy się ujawnię jako prawdziwy lider Akatsuki. - Oznajmił stanowczo Tobi zdejmując maskę.
- Jak zamierzasz się ujawnić?.
- Gdy wszystkie Bijuu i część mocy Kuramy będą już w posągu wtedy Nagato będzie chciał zaatakować ale wtedy ja się ujawnię przywołując Gedo Mazo na pole walki i połączę Bestie w Dziesięcioogoniastego. - Wyjaśnił swój plan.
- A co jeśli Nagato Cię uprzedzi?. Przecież posiada Twoje oczy. - Zauważył sprytnie Zetsu.
- Wiem to dlatego tu wkraczasz Ty jako Czarny Zetsu przejmujesz nad nim kontrole zabierając mu oczy i dając je mi. A jako Biały Zetsu stworzysz dla mnie armię. - Wyjaśnił po czym wstał i ruszył do wyjścia. - Zanim to wszystko się stanie mam coś jeszcze do zrobienia. - Dodał zamykając za sobą drzwi.
Zamek Ognia,
Dom Itachi'ego Uchihy.
- Tak spokojnie śpisz, nie miałem serca Cię obudzić. - Odezwał się Tobi widząc, że Itachi się obudził.
- Co tu robisz?. - Zdziwił się Starszy Uchiha.
- A jak myślisz, przecież jesteś wszystko wiedzącym, najwspanialszym braciszkiem biednego Sasuke. - Rzekł Tobi.
- Wszystko co kiedyś dla Ciebie zrobiłem Izuno to już przeszłość miałeś zostawić mnie i moją rodzinę. - Zbulwersował się Itachi.
- Tak masz rację ale jako członek tej rodziny nie pozwolę abyś pokrzyżował moje plany.. - Powiedział Izuna przenikając przez ciało Itachi'ego a następnie wbił mu miecz w plecy przebijając serce następnie wyjął miecz i przetarł go ścierką i włożył do kabury. Itachi w tym czasie padł na ziemie nieruchowo. Tobi ponownie materializował się do swojego oka i znikł w nim nie pozostawiając śladu.
- Dobrze, że wiemy mniej więcej ile mamy czasu. - Powiedziałem na to nikt nic nie odpowiedział.
- Wracajmy do przygotowań. - Powiedziała Lady Tsunade więc każdy wrócił do swoich obowiązków.
Tobi:
Nieznane.
- Panie Tobi, już Pan wrócił.
- Przekaż informacje Pain'owi, że mam dla niego Bijuu i że może zaczynać. - Odezwał się zamaskowany mężczyzna po czym usiadł wygodnie w fotelu zdejmując maskę. Nagle usłyszał pukanie do drzwi więc szybko chwycił za maskę i nałożył na twarz. Pukający wszedł do pomieszczenia w którym był Tobi.
- A to tylko Ty.. - Odezwał się zamaskowany mężczyzna.
- Nagato powoli wyczuwa Twoja obecność, nie możesz dłużej się ukrywać. - Wyjaśnił Zetsu.
- Wiem, wiem.. Spokojnie, gdy tylko Pain włoży wszystkie Bijuu do posągu Gedo Mazo wtedy się ujawnię jako prawdziwy lider Akatsuki. - Oznajmił stanowczo Tobi zdejmując maskę.
- Jak zamierzasz się ujawnić?.
- Gdy wszystkie Bijuu i część mocy Kuramy będą już w posągu wtedy Nagato będzie chciał zaatakować ale wtedy ja się ujawnię przywołując Gedo Mazo na pole walki i połączę Bestie w Dziesięcioogoniastego. - Wyjaśnił swój plan.
- A co jeśli Nagato Cię uprzedzi?. Przecież posiada Twoje oczy. - Zauważył sprytnie Zetsu.
- Wiem to dlatego tu wkraczasz Ty jako Czarny Zetsu przejmujesz nad nim kontrole zabierając mu oczy i dając je mi. A jako Biały Zetsu stworzysz dla mnie armię. - Wyjaśnił po czym wstał i ruszył do wyjścia. - Zanim to wszystko się stanie mam coś jeszcze do zrobienia. - Dodał zamykając za sobą drzwi.
Zamek Ognia,
Dom Itachi'ego Uchihy.
- Tak spokojnie śpisz, nie miałem serca Cię obudzić. - Odezwał się Tobi widząc, że Itachi się obudził.
- Co tu robisz?. - Zdziwił się Starszy Uchiha.
- A jak myślisz, przecież jesteś wszystko wiedzącym, najwspanialszym braciszkiem biednego Sasuke. - Rzekł Tobi.
- Wszystko co kiedyś dla Ciebie zrobiłem Izuno to już przeszłość miałeś zostawić mnie i moją rodzinę. - Zbulwersował się Itachi.
- Tak masz rację ale jako członek tej rodziny nie pozwolę abyś pokrzyżował moje plany.. - Powiedział Izuna przenikając przez ciało Itachi'ego a następnie wbił mu miecz w plecy przebijając serce następnie wyjął miecz i przetarł go ścierką i włożył do kabury. Itachi w tym czasie padł na ziemie nieruchowo. Tobi ponownie materializował się do swojego oka i znikł w nim nie pozostawiając śladu.
sobota, 7 listopada 2015
Rozdział 21 "Nauczyciel."
Trzy Tygodnie Później.
- Shinji robisz coraz więcej postępów. - Pochwalił mnie Uchiha.
- Dzięki.
- Nawet latanie już prawie opanowałeś do perfekcji.
- Na dziś chyba koniec?. - Spytałem.
- Tak, pora aby wyruszył naprawić to co kiedyś zrobiłem. - Rzekł.
- A gdzie chcesz się udać?. - Spytałem z ciekawości.
- W różne miejsca, w których kiedyś byłem. - Wyjaśnił szybko. - Jak wrócę to dokończymy trening a do tego czasu trenuj sam. - Dodał po czym ruszył w kierunku wyjścia z Zamku.
- Nie pożegnasz się z innymi?. - Zdziwiłem się.
- Umówiłem się z nimi przed murami. - Wyjaśnił po czym znikł za rogiem. Ja postanowiłem pójść do Sakurishi, która trenowała z Ninigi'm.
Mury Zamku Ziemi.
- Cieszę się, że mogę znowu być waszym przyjacielem. - Zaczął Sasuke.
- My też, mam tylko nadzieje że w trakcie podróży się nie zmienisz ponownie na złe. - Oznajmił Naruto.
- To już za mną, bez obaw. - Zapewnił podchodząc do Sakury. - Przepraszam.. - Powiedział skruszony Uchiha.
- Za co? - Zdziwiła się Panienka.
- Za to, że ponownie muszę ruszyć zostawiając Cię..
- To miłe ale ja ruszam z Tobą. - Powiedziała.
- Jak to?. - Zdziwił się Sasuke.
- No chyba nie myślałeś, że pozwolę Ci na samotną podróż, głupek.. - Powiedziała ze śmiechem.
- Na Twoim miejscu nie walczył bym z nią. - Rzekł Nanadaime.
- Nie mam zamiaru. Ciesze się, że chcesz dotrzymać mi towarzystwa. - Oznajmił Uchiha.
- Ja również bym z wami wyruszył ale ktoś musi tu zostać i pomóc Shinji'emu w jego planach. - Wyjaśnił Uzumaki.
- Gdy wrócę nadrobimy wszystko, Naruto. - Powiedział Sasuke po czym Sakura wzięła go pod rękę i ruszyli. Naruto chwilę się im przyglądał po czym ruszył w kierunku Zamku.
Sala treningowa.
- Kochanie skończyłaś już trening?. - Spytałem.
- Tak. - Powiedziała.
- Okej jutro o tej samej porze. - Powiedział Ninigi po czym wyszedł z sali. Lubie go ale wkurzał mnie, ponieważ wiem co czuje do Sakurishi było to widać z daleka.
- Idziemy poszukać dobrego miejsca na moje marzenie?. - Spytałem.
- Oczywiście ale mam nadzieje, że tym razem uda Ci się polecieć?.
- Tak, Sasuke to świetny nauczyciel. Potrafię już dobrze sobie radzić w locie. - Powiedziałem po czym już mieliśmy wyjść z sali gdy usłyszeliśmy wybuch dochodzący z dworu. Od razu ruszyliśmy sprawdzić co się dzieje. Chwilę później dotarliśmy w miejsce wybuchu ale to co zobaczyłem to..
- H-Haku?. - Zdziwiłem się widząc Strażnika Zamku Wody w eskorcie dużej Armii Wody.
- Odpowiesz za to co zrobił Twój brat!. - Krzyknął.
- To nie jest wina Shinji'ego, że jego brat zabił waszego Władce! Zostawcie go!. - Powiedziała zdenerwowana Sakurishi.
- Nie obchodzi mnie to!. Ktoś musi za to odpowiedzieć!. To Twój brat więc Ty odpowiesz za niego!. - Wyjaśnił po czym uniósł prawą rękę do góry.
- Zaraz zaatakują. - Zauważyła Sakurishi.
- Wiem, zostaw to mi. Proszę odejdź kawałek. - Powiedziałem po czym ustawiłem się do pozycji walczącej. Następnie Haku szybko spuścił rękę na dół a jego armia ruszyła na mnie. Wbiłem się w nich jak w masło a oni atakowali mnie jednocześnie jednakże po treningu z Uchihą moje umiejętności walki są na tak wysokim poziomie, że nie zagrażali mi. Walka wyglądała mniej więcej tak:
Walka
Walka2
Walka3
Walka4
Po dosłownie czterech minutach cała armia Wody leżała pokonana a ja stałem kilka metrów przed Haku.
- J-Jak..Jak to możliwe!. - Krzyknął i ruszył na mnie. Ja stałem i czekałem na niego a gdy już zaczął mnie atakować to robiłem uniki po czym zacząłem też atakować. Zablokowałem jego potężne kopnięcie z góry ręką po czym drugą złapałem go, zrobiłem zamach jego ciałem po czym wbiłem go w ziemie. Następnie podniosłem go i serią uderzeń wyleciał daleko ode mnie. Zacząłem biec na niego. On się pozbierał i ponownie walczyliśmy w zwarciu. Powstrzymał moją serię uderzeń po czym sam chciał zaatakować z pięści ale zrobiłem unik i dostał w brzuch z kolana następnie się obróciłem i z prostego kopniaka dostał w plecy. Pozbierał się i uderzył z całej siły pięścią jednak zatrzymałem ten atak i szybkimi seriami a to z lewej a to z prawej dostał po twarzy i brzuchy. Następnie zrobiłem obrót w powietrzu i uderzyłem z kopa, ponownie odleciał na kilkanaście metrów.
- Kiedy stałeś się tak dobry w walce wręcz?!. - Zdenerwował się Haku.
- Ja udoskonalam swoje umiejętności, Ty nie?. - Spytałem spokojnie, nawet nie dyszałem ze zmęczenia tak jak on. Nie odezwał się tylko ruszył na mnie. Ja również ruszyłem i ponownie seriami uderzeni atakowaliśmy siebie wzajemnie lecz ja większość jego ciosów uniknąłem lub zablokowałem a on oberwał wszystkimi. Po ostatnim moim uderzeniu oszołomiłem go więc zaatakowałem całą falą uderzeń z pięści i kopniakami, padł na zimie.
- Wstań jeśli możesz. - Powiedziałem czekając honorowo aż się podniesie.
- Nie lekceważ mnie!. - Krzyknął wkurzony.
- Nie lekceważę, ja po prostu walczę honorowo. Po co mam Cię kopać jak leżysz?. - Spytałem spokojnie co go jeszcze bardziej wkurzyło. Wstał i w szale ruszył na mnie. Jest zbyt zaślepiony zemstą więc nie myślał trzeźwo podczas wyprowadzania ciosów. Sprawiło to że było mi łatwiej przewidywać jego ciosy. Gdy zablokowałem wszystkie jego ciosy zabrakło mu tchu więc się zatrzymał wtedy zaatakowałem kilkoma uderzeniami z pięści po czym uderzyłem z kopa. Wbił się w mur. Powoli podszedłem do niego.
- Jeśli teraz przestaniesz i porozmawiamy pomogę Ci. - Rzekłem lecz nie chciał mnie słuchać. Wyrwał się ze ściany i dalej atakował przypadkowymi ciosami. Strasznie się przy tym męczył. Unikałem wszystkich jego ciosów a jak było trzeba blokowałem. Przestałem atakować.
- Dlaczego nie walczysz!. - Wkurzał się coraz bardziej.
- Nie odczuwam takiej potrzeby.
- Więc zginiesz!. - Zagroził po czym pierwszy raz mnie trafił w twarz. Szorowałem nogami po ziemi lecz nie upadłem. - Ale ma parę w tej swojej chudej ręce. - Pomyślałem po czym ruszyłem na niego atakując. Oberwał bardzo mocno po czym ostatni cios trafia w żebra. Połamałem mu kilka po czym jęknął a ja kopnąłem go aby odleciał. Leżał na ziemi i trzymał się za połamane miejsce.
- Uspokój się i pogadajmy. - Dalej próbowałem go przekonać słowami.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - Powiedział po czym odczułem lekką wilgoć. Zauważyłem jak wokół niego tworzyła się jakaś skorupa lub bardziej pancerz czy coś w tym stylu. Wszystko to robiło się z wody. Jednak się pomyliłem to co on tworzył to był pewnego rodzaju potwór zrobiony z wody. Był w jego brzuchu. Postać ta przyjęła humanoidalną formę gigantycznego rycerza.
- Eh.. No to nici z rozmowy.. - Powiedziałem po czym przyjmowałem Boską Formę. Gdy ten proces się zakończył, wyleciałem ku górze i lewitowałem przed nim.
- Boska Forma?. - Zdziwił się ale nie wyczułem aby się wystraszył. - To nie istotne. - Dodał po czym walka się rozpoczęła ale nie miałem zamiaru walczyć z nim długo ponieważ im dłużej walczymy tym więcej zniszczeń więc..
- Yin i Yang: Hankei. - Powiedziałem po czym z czoła wystrzelił mi cienki fioletowy promień, który zniszczył jego potwora z wody. Haku padł na ziemie a ja podleciałem do niego i przystawiłem mu miecz do gardła.
- To koniec.. - Oznajmiłem.
- Jestem gotowy na śmierć..to godna śmierć.. - Rzekł czekając aż dokończę. Ale ja wcale nie miałem takiego zamiaru.
- Haku...mam dla Ciebie propozycje..Nie chcę Cie zabijać..Chcę pogadać. - Powiedziałem. - Porozmawiamy?. - Spytałem.
- O czym?.
- O moim marzeniu, pomożesz mi go zrealizować o ile zechcesz. Przedstawię Ci szczegóły w zamku. - Powiedziałem wracając do macierzystej formy po czym zamiast miecza na gardle podałem mu rękę aby pomóc mu wstać. Chwile się wahał ale w końcu podał mi rękę.
***
Dwie godziny później.
Salon Lady Tsunade.
- Podoba mi się to co mówisz lecz uważasz, że Ci się to uda?. - Spytał.
- Pewny nie jestem ale mam nadzieje. Z pomocą przyjaciół i pewnymi mocami zrealizujemy ten plan. - Oznajmiłem. Haku zamyślił się na chwilę po czym się odezwał.
- Zgoda ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?. - Spytałem po czym doszliśmy do konsensu.
Stara Główna Baza Sasuke.
Sasuke wraz z Sakurą stanęli przed bramą wejściową do bazy.
- Na pewno chcesz wejść tam ze mną?. - Spytał Uchiha.
- Nie po to szłam z Tobą aby poczekać przed drzwiami. - Odezwała się po czym bez słowa przekroczyli próg bazy. Przedzierali się przez wąski korytarz aż wyszli na ogromny podziemny plac z którego odchodziły inne korytarze.
- Tędy. - Rzucił Sasuke po czym ponownie ruszyli. Dotarli przed duże metalowe drzwi. Uchiha dotknął ich po czym zaczęły się otwierać. Gdy mogli już wejść do pomieszczenia zrobili tak. Czekał tam na nich gość.
- Sasuke?. Co ona tu robi?. - Zdziwił się Jugo.
- Jugo to koniec..Ewakuuj się stąd bowiem chcę zniszczyć to miejsce i wszystkie inne bazy. - Wyjaśnił.
- Coś się zmieniło?. - Spytał.
- Tak, bardzo dużo. Jesteś wolny. Wypuszczam Cię z klatki. - Rzekł Uchiha. Sakura się zdziwiła w jaki sposób Sasuke go traktuje.
- Ale ja nie chcę. Jesteś moją klatką bez niej oszalałbym dobrze wiesz. - Powiedział a Haruno jeszcze bardziej się zdziwiła.
- dobrze skoro tak to pójdziesz z nami. - Oznajmił Sasuke po czym w trójkę wyszli z bazy a Uchiha za pomocą Siły Yin zniszczył doszczętnie bazę.
- Co teraz?. - Spytał Jugo.
- Idziemy dalej naprawić to co zrobiłem. - Powiedział i ruszył.
- Sasuke czekaj. - Odezwała się Sakura.
- O co chodzi?. - Zdziwił się Uchiha.
- O co chodzi z tą klatką?. - Spytała.
- Jugo jest eksperymentem Orochimaru nie bez powodu. Bowiem Jugo ma w swojej krwi komórki Przeklętej mocy, tej samej mocy, którą mam ja. Moja Demoniczna forma pochodzi z jego komórek w pewnym sensie. Jugo nie potrafi sam zapanować nad tym co w nim siedzi więc ja jestem jego "klatką", która trzyma go w ryzach. - Wyjaśnił. Sakura już się nie odezwała. Zrozumiała słowa Sasuke po czym ruszyli dalej.
Gdzieś na nieznanych terenach.
- To jest to miejsce, którego szukaliśmy. - Powiedziałem patrząc na ten piękny widok.
- Shinji to miejsce jest wspaniałe. - Oznajmiła Sakurishi przytulając mnie.
- Tu zacznie się nowy etap naszego życia, kochanie. - Rzekłem lądując w samym środku tego pięknego miejsca.
- Zaczynamy od jutra?. - Spytała a ja uniosłem ręce do góry.
- Zaczniemy już dziś!. - Oznajmiłem stanowczo po czym zacząłem realizować swój plan.
Piekło.
- Szefie, posiadamy już większość Bijuu. Brakuje nam tylko Siedmio i Dziewięcioogoniastego. - Przedstawił sytuacje Kisame.
- Dobrze, powiedz Tobi'emu* żeby znalazł Siedmio-ogoniastego i sprowadził mi go tu. - Powiedział stanowczo Pain.
- Oczywiście. - Rzekł po czym wyszedł z gabinetu Diabła.
--------------------------------------------------------------------------------------
*Tobi - W moim opowiadaniu nie jest to ani Madara Uchiha ani Obito Uchiha. Pod maską kryje się zupełnie kto inny ale tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
- Shinji robisz coraz więcej postępów. - Pochwalił mnie Uchiha.
- Dzięki.
- Nawet latanie już prawie opanowałeś do perfekcji.
- Na dziś chyba koniec?. - Spytałem.
- Tak, pora aby wyruszył naprawić to co kiedyś zrobiłem. - Rzekł.
- A gdzie chcesz się udać?. - Spytałem z ciekawości.
- W różne miejsca, w których kiedyś byłem. - Wyjaśnił szybko. - Jak wrócę to dokończymy trening a do tego czasu trenuj sam. - Dodał po czym ruszył w kierunku wyjścia z Zamku.
- Nie pożegnasz się z innymi?. - Zdziwiłem się.
- Umówiłem się z nimi przed murami. - Wyjaśnił po czym znikł za rogiem. Ja postanowiłem pójść do Sakurishi, która trenowała z Ninigi'm.
Mury Zamku Ziemi.
- Cieszę się, że mogę znowu być waszym przyjacielem. - Zaczął Sasuke.
- My też, mam tylko nadzieje że w trakcie podróży się nie zmienisz ponownie na złe. - Oznajmił Naruto.
- To już za mną, bez obaw. - Zapewnił podchodząc do Sakury. - Przepraszam.. - Powiedział skruszony Uchiha.
- Za co? - Zdziwiła się Panienka.
- Za to, że ponownie muszę ruszyć zostawiając Cię..
- To miłe ale ja ruszam z Tobą. - Powiedziała.
- Jak to?. - Zdziwił się Sasuke.
- No chyba nie myślałeś, że pozwolę Ci na samotną podróż, głupek.. - Powiedziała ze śmiechem.
- Na Twoim miejscu nie walczył bym z nią. - Rzekł Nanadaime.
- Nie mam zamiaru. Ciesze się, że chcesz dotrzymać mi towarzystwa. - Oznajmił Uchiha.
- Ja również bym z wami wyruszył ale ktoś musi tu zostać i pomóc Shinji'emu w jego planach. - Wyjaśnił Uzumaki.
- Gdy wrócę nadrobimy wszystko, Naruto. - Powiedział Sasuke po czym Sakura wzięła go pod rękę i ruszyli. Naruto chwilę się im przyglądał po czym ruszył w kierunku Zamku.
Sala treningowa.
- Kochanie skończyłaś już trening?. - Spytałem.
- Tak. - Powiedziała.
- Okej jutro o tej samej porze. - Powiedział Ninigi po czym wyszedł z sali. Lubie go ale wkurzał mnie, ponieważ wiem co czuje do Sakurishi było to widać z daleka.
- Idziemy poszukać dobrego miejsca na moje marzenie?. - Spytałem.
- Oczywiście ale mam nadzieje, że tym razem uda Ci się polecieć?.
- Tak, Sasuke to świetny nauczyciel. Potrafię już dobrze sobie radzić w locie. - Powiedziałem po czym już mieliśmy wyjść z sali gdy usłyszeliśmy wybuch dochodzący z dworu. Od razu ruszyliśmy sprawdzić co się dzieje. Chwilę później dotarliśmy w miejsce wybuchu ale to co zobaczyłem to..
- H-Haku?. - Zdziwiłem się widząc Strażnika Zamku Wody w eskorcie dużej Armii Wody.
- Odpowiesz za to co zrobił Twój brat!. - Krzyknął.
- To nie jest wina Shinji'ego, że jego brat zabił waszego Władce! Zostawcie go!. - Powiedziała zdenerwowana Sakurishi.
- Nie obchodzi mnie to!. Ktoś musi za to odpowiedzieć!. To Twój brat więc Ty odpowiesz za niego!. - Wyjaśnił po czym uniósł prawą rękę do góry.
- Zaraz zaatakują. - Zauważyła Sakurishi.
- Wiem, zostaw to mi. Proszę odejdź kawałek. - Powiedziałem po czym ustawiłem się do pozycji walczącej. Następnie Haku szybko spuścił rękę na dół a jego armia ruszyła na mnie. Wbiłem się w nich jak w masło a oni atakowali mnie jednocześnie jednakże po treningu z Uchihą moje umiejętności walki są na tak wysokim poziomie, że nie zagrażali mi. Walka wyglądała mniej więcej tak:
Walka
Walka2
Walka3
Walka4
Po dosłownie czterech minutach cała armia Wody leżała pokonana a ja stałem kilka metrów przed Haku.
- J-Jak..Jak to możliwe!. - Krzyknął i ruszył na mnie. Ja stałem i czekałem na niego a gdy już zaczął mnie atakować to robiłem uniki po czym zacząłem też atakować. Zablokowałem jego potężne kopnięcie z góry ręką po czym drugą złapałem go, zrobiłem zamach jego ciałem po czym wbiłem go w ziemie. Następnie podniosłem go i serią uderzeń wyleciał daleko ode mnie. Zacząłem biec na niego. On się pozbierał i ponownie walczyliśmy w zwarciu. Powstrzymał moją serię uderzeń po czym sam chciał zaatakować z pięści ale zrobiłem unik i dostał w brzuch z kolana następnie się obróciłem i z prostego kopniaka dostał w plecy. Pozbierał się i uderzył z całej siły pięścią jednak zatrzymałem ten atak i szybkimi seriami a to z lewej a to z prawej dostał po twarzy i brzuchy. Następnie zrobiłem obrót w powietrzu i uderzyłem z kopa, ponownie odleciał na kilkanaście metrów.
- Kiedy stałeś się tak dobry w walce wręcz?!. - Zdenerwował się Haku.
- Ja udoskonalam swoje umiejętności, Ty nie?. - Spytałem spokojnie, nawet nie dyszałem ze zmęczenia tak jak on. Nie odezwał się tylko ruszył na mnie. Ja również ruszyłem i ponownie seriami uderzeni atakowaliśmy siebie wzajemnie lecz ja większość jego ciosów uniknąłem lub zablokowałem a on oberwał wszystkimi. Po ostatnim moim uderzeniu oszołomiłem go więc zaatakowałem całą falą uderzeń z pięści i kopniakami, padł na zimie.
- Wstań jeśli możesz. - Powiedziałem czekając honorowo aż się podniesie.
- Nie lekceważ mnie!. - Krzyknął wkurzony.
- Nie lekceważę, ja po prostu walczę honorowo. Po co mam Cię kopać jak leżysz?. - Spytałem spokojnie co go jeszcze bardziej wkurzyło. Wstał i w szale ruszył na mnie. Jest zbyt zaślepiony zemstą więc nie myślał trzeźwo podczas wyprowadzania ciosów. Sprawiło to że było mi łatwiej przewidywać jego ciosy. Gdy zablokowałem wszystkie jego ciosy zabrakło mu tchu więc się zatrzymał wtedy zaatakowałem kilkoma uderzeniami z pięści po czym uderzyłem z kopa. Wbił się w mur. Powoli podszedłem do niego.
- Jeśli teraz przestaniesz i porozmawiamy pomogę Ci. - Rzekłem lecz nie chciał mnie słuchać. Wyrwał się ze ściany i dalej atakował przypadkowymi ciosami. Strasznie się przy tym męczył. Unikałem wszystkich jego ciosów a jak było trzeba blokowałem. Przestałem atakować.
- Dlaczego nie walczysz!. - Wkurzał się coraz bardziej.
- Nie odczuwam takiej potrzeby.
- Więc zginiesz!. - Zagroził po czym pierwszy raz mnie trafił w twarz. Szorowałem nogami po ziemi lecz nie upadłem. - Ale ma parę w tej swojej chudej ręce. - Pomyślałem po czym ruszyłem na niego atakując. Oberwał bardzo mocno po czym ostatni cios trafia w żebra. Połamałem mu kilka po czym jęknął a ja kopnąłem go aby odleciał. Leżał na ziemi i trzymał się za połamane miejsce.
- Uspokój się i pogadajmy. - Dalej próbowałem go przekonać słowami.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - Powiedział po czym odczułem lekką wilgoć. Zauważyłem jak wokół niego tworzyła się jakaś skorupa lub bardziej pancerz czy coś w tym stylu. Wszystko to robiło się z wody. Jednak się pomyliłem to co on tworzył to był pewnego rodzaju potwór zrobiony z wody. Był w jego brzuchu. Postać ta przyjęła humanoidalną formę gigantycznego rycerza.
- Eh.. No to nici z rozmowy.. - Powiedziałem po czym przyjmowałem Boską Formę. Gdy ten proces się zakończył, wyleciałem ku górze i lewitowałem przed nim.
- Boska Forma?. - Zdziwił się ale nie wyczułem aby się wystraszył. - To nie istotne. - Dodał po czym walka się rozpoczęła ale nie miałem zamiaru walczyć z nim długo ponieważ im dłużej walczymy tym więcej zniszczeń więc..
- Yin i Yang: Hankei. - Powiedziałem po czym z czoła wystrzelił mi cienki fioletowy promień, który zniszczył jego potwora z wody. Haku padł na ziemie a ja podleciałem do niego i przystawiłem mu miecz do gardła.
- To koniec.. - Oznajmiłem.
- Jestem gotowy na śmierć..to godna śmierć.. - Rzekł czekając aż dokończę. Ale ja wcale nie miałem takiego zamiaru.
- Haku...mam dla Ciebie propozycje..Nie chcę Cie zabijać..Chcę pogadać. - Powiedziałem. - Porozmawiamy?. - Spytałem.
- O czym?.
- O moim marzeniu, pomożesz mi go zrealizować o ile zechcesz. Przedstawię Ci szczegóły w zamku. - Powiedziałem wracając do macierzystej formy po czym zamiast miecza na gardle podałem mu rękę aby pomóc mu wstać. Chwile się wahał ale w końcu podał mi rękę.
***
Dwie godziny później.
Salon Lady Tsunade.
- Podoba mi się to co mówisz lecz uważasz, że Ci się to uda?. - Spytał.
- Pewny nie jestem ale mam nadzieje. Z pomocą przyjaciół i pewnymi mocami zrealizujemy ten plan. - Oznajmiłem. Haku zamyślił się na chwilę po czym się odezwał.
- Zgoda ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?. - Spytałem po czym doszliśmy do konsensu.
Stara Główna Baza Sasuke.
Sasuke wraz z Sakurą stanęli przed bramą wejściową do bazy.
- Na pewno chcesz wejść tam ze mną?. - Spytał Uchiha.
- Nie po to szłam z Tobą aby poczekać przed drzwiami. - Odezwała się po czym bez słowa przekroczyli próg bazy. Przedzierali się przez wąski korytarz aż wyszli na ogromny podziemny plac z którego odchodziły inne korytarze.
- Tędy. - Rzucił Sasuke po czym ponownie ruszyli. Dotarli przed duże metalowe drzwi. Uchiha dotknął ich po czym zaczęły się otwierać. Gdy mogli już wejść do pomieszczenia zrobili tak. Czekał tam na nich gość.
- Sasuke?. Co ona tu robi?. - Zdziwił się Jugo.
- Jugo to koniec..Ewakuuj się stąd bowiem chcę zniszczyć to miejsce i wszystkie inne bazy. - Wyjaśnił.
- Coś się zmieniło?. - Spytał.
- Tak, bardzo dużo. Jesteś wolny. Wypuszczam Cię z klatki. - Rzekł Uchiha. Sakura się zdziwiła w jaki sposób Sasuke go traktuje.
- Ale ja nie chcę. Jesteś moją klatką bez niej oszalałbym dobrze wiesz. - Powiedział a Haruno jeszcze bardziej się zdziwiła.
- dobrze skoro tak to pójdziesz z nami. - Oznajmił Sasuke po czym w trójkę wyszli z bazy a Uchiha za pomocą Siły Yin zniszczył doszczętnie bazę.
- Co teraz?. - Spytał Jugo.
- Idziemy dalej naprawić to co zrobiłem. - Powiedział i ruszył.
- Sasuke czekaj. - Odezwała się Sakura.
- O co chodzi?. - Zdziwił się Uchiha.
- O co chodzi z tą klatką?. - Spytała.
- Jugo jest eksperymentem Orochimaru nie bez powodu. Bowiem Jugo ma w swojej krwi komórki Przeklętej mocy, tej samej mocy, którą mam ja. Moja Demoniczna forma pochodzi z jego komórek w pewnym sensie. Jugo nie potrafi sam zapanować nad tym co w nim siedzi więc ja jestem jego "klatką", która trzyma go w ryzach. - Wyjaśnił. Sakura już się nie odezwała. Zrozumiała słowa Sasuke po czym ruszyli dalej.
Gdzieś na nieznanych terenach.
- To jest to miejsce, którego szukaliśmy. - Powiedziałem patrząc na ten piękny widok.
- Shinji to miejsce jest wspaniałe. - Oznajmiła Sakurishi przytulając mnie.
- Tu zacznie się nowy etap naszego życia, kochanie. - Rzekłem lądując w samym środku tego pięknego miejsca.
- Zaczynamy od jutra?. - Spytała a ja uniosłem ręce do góry.
- Zaczniemy już dziś!. - Oznajmiłem stanowczo po czym zacząłem realizować swój plan.
Piekło.
- Szefie, posiadamy już większość Bijuu. Brakuje nam tylko Siedmio i Dziewięcioogoniastego. - Przedstawił sytuacje Kisame.
- Dobrze, powiedz Tobi'emu* żeby znalazł Siedmio-ogoniastego i sprowadził mi go tu. - Powiedział stanowczo Pain.
- Oczywiście. - Rzekł po czym wyszedł z gabinetu Diabła.
--------------------------------------------------------------------------------------
*Tobi - W moim opowiadaniu nie jest to ani Madara Uchiha ani Obito Uchiha. Pod maską kryje się zupełnie kto inny ale tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
piątek, 6 listopada 2015
Rozdział 20 "Sprzymierzeniec."
Amaterasu wraz z bratem Tsukuyomi'm ruszyli na mnie z przerażającą prędkością. Gdy wbili się we mnie byłem w stanie ich zatrzymać i nawet bronić się przed ich atakami. Moim przyjaciele przez chwilę się przyglądali jak w tak krótkim czasie stałem się o wiele silniejszy po czym dołączyli się do walki co było dla mnie mega pomocne. Walka była nie równa bo nas było pięciu a ich tylko dwóch więc przeważaliśmy nad nimi liczebnie. Niestety oni są świetnymi wojownikami a do tego są Bogami. Walka z nimi jednocześnie zawsze kończyła się śmiercią dla ich wrogów lecz tym razem musimy pokazać im wyższość ludzką. Sakura zmieniła się w pełną formę Czarnego Kruka, Nanadaime w formę mocy Minato-sama, Sakurishi uruchomiła Boskie Oczy i ja również a Łowca przyjął formę wilka. Boskie Rodzeństwo sprawdzało nasze umiejętności a zwłaszcza moje. Byli ciekawi i zainteresowani moimi mocami a w zasadzie Mędrca i Hashiramy-sama. Oczywiście ja jeszcze nie potrafiłem ich kontrolować ale udawało mi się czasem użyć ich mocy. Niespodziewanie Amaterasu i Tsukuyomi użyli dziwnej mocy, która powaliła Sakurę, Łowce i Naruto-sana. Nie byli bardzo ranni lecz musieli odpuścić na chwile dalszą walkę. Sakura zaczęła leczyć siebie i ich ale to trochę może potrwać więc całą inicjatywę przejąłem ja i Sakurishi. Ja zająłem się Tsukuyomi a ona Amaterasu. Nasze walki wyglądały podobnie jednakże niestety Boskie Rodzeństwo było na tą chwile silniejsze i musieliśmy być bardzo ostrożni.
- Domena Światła: Pryzmat Boskiej mocy. - Powiedziała Sakurishi po czym wystrzeliła trójkątny promień na Bogini Słońca lecz ta powstrzymała ten potężny atak.
- Domena Lodu: Lejący deszcz sopli. - Powiedziałem po czym cała seria sopli leciała na Boga Księżyca lecz ten rozwalał je swym mieczem.
- Pokaż mi moc Mędrca!. - Krzyknął na mnie Tsukuyomi. Szczerze, to sam chciałbym użyć tej mocy bo było by mi łatwiej walczyć lecz niestety nie wiedziałem jak.
- Domena Lodu: Lodowe Kolce. - Po wypowiedzeniu tych słów z ziemi wyrastały kolce i wyrastały aż do Boga lecz ten się odezwał.
- Siła Yin: Promień zagłady. - Powiedział po czym materialne cząstki dziwnej mocy zbierały się w wysuniętych do mnie dłoniach Boga. Utworzył sporych rozmiarów kule po czym z kuli wystrzelił potężny i szybki promień. Pędząc na mnie niszczył wszystko czego dotknął. Myślałem jakby to zatrzymać lub zniszczyć lecz nic mi nie przychodziło do głowy a promień był coraz bliżej więc postanowiłem go zatrzymać gołymi rękoma. Udało mi się to ale czułem ból w dłoniach.
- Potrafisz powstrzymać mój promień gołymi rękoma?. Dobrze więc dodam więcej mocy. - Rzekł Tsukuyomi i tak zrobił. Poczułem to w dłoniach lecz dalej blokowałem atak. Musiałem go jakoś zniszczyć więc myślałem o rozmowie z Hashiramą-sama co sprawiło że odepchnąłem i zniszczyłem atak Boga.
- Szlak.. - Burknąłem ponieważ czułem jak pulsują mi dłonie.
- Amaterasu przykro mi ale nie mam zamiaru dłużej się powstrzymywać. - Oznajmił Tsukuyomi po czym wyleciał ku górze. Złożył ręce jak do modlitwy po czym zaczął się robić chaos. Wszystko wibrowało a ziemia i skały jakby ożyły i zaczęły atakować wszystko. Tsukuyomi sterował tym miejscem myślami. Każdy zaczął się bronić oprócz Bogini Słońca, która również wyleciała ku górze.
- Dobrze więc i ja zacznę. - Rzekła po czym Słońce przyspieszyło i było już naprawdę blisko. Wydobywane ciepło przeszkadzało nam w robieniu uników. Męczyło nas. Musiałem coś zrobić. Nabrałem powietrza do buzi po czym "wyplułem" powietrze, które zmieniło się w cienki promień. Następnie użyłem go jak miecza i przeciąłem na pół Bogów. Chaos zatrzymał się tak jak i ciepło.
- Pokonani?. - Spytał Łowca.
- Chcielibyście prawda?. - Usłyszeliśmy głos Amaterasu po czym sczepiła się na nowo tak jak jej brat.
- Jak to możliwe?!. - Zdziwiła się Sakura.
- Nie zapominajcie z kim walczymy.. - Przypomniałem.
- Zaczynacie mnie irytować. - Oznajmił Tsukuyomi wyciągając ręce do góry - siostra zrobiła to samo.
- Teraz poznacie naszą moc od środka!. - Powiedzieli w tym samym czasie zlewając głosy. - Spirt Bomb. - Dodali po czym nad nimi zaczęła rosnąć ogromna niebiesko-złota kula zrobiona z mocy Yin i Yang.
- Tego już nie zatrzymam rękoma. - Stwierdziłem.
- Trzeba coś zrobić.. - Zauważył Łowca.
- Jakieś pomysły? - Odezwał się Nanadaime.
- Ja nie mam żadnego. - Powiedziała zażenowana Sakurishi.
- Ale ja mam. - Oznajmiłem. - Sakurishi złap mnie za rękę i staraj się przekazywać mi swoją moc Yang a ja się skupie na swojej mocy Yin.
- Ale przecież Ty masz obie te moce.. - Powiedziała.
- Wiem ale łatwiej mi będzie skupić się na jednej sile niż na dwóch. - Zauważyłem po czym złapała mnie za rękę i przekazywała mi moc. Zaś w drugiej ręce skupiałem obie moce tworząc nie dużą czarno białą kule.
- Nie wiem jak to wyjaśnić ale poczułem tą moc, zrozumiałem ją i zrozumiałem to o czym mówił mi Hashirama, teraz wszystko się zmieniło. - Pomyślałem po czym puściłem Sakurishi, ponieważ moja kula była już gotowa. Wyskoczyłem w kierunku Rodzeństwa a oni zrzucili w moim kierunku swoją ogromną kule. Ja wysunąłem dłoń ze swoją mocą. - Parusushingan.(Dosł. Puls Boskiej Kuli.) - Powiedziałem uderzając swoją kule o ich po czym po ich zetknięciu powstała ogromna eksplozja niszcząca wszystko. Każdy z nas oberwał w jakimś stopniu odłamkami mocy. Powstał ogromny chaos i pełno dymu. Przez jakiś czas było cicho i każdy próbował się pozbierać.
- Żyjecie?!. - Zawołałem do przyjaciół.
- Co to kurwa było!. - Krzyknął Naruto, zmęczony i obolały tak jak i inni. Gdy już wiedziałem, że nic im nie jest zacząłem szukać wzrokiem Amaterasu i Tsukuyomi'ego. Dostrzegłem ich, podnosili się z ziemi i widziałem, że to co się stało ich też zabolało i osłabiło.
- Nie spodziewałam się, że poradzi sobie ze Spirt Bomb. - Zdziwił się Bogini Słońca.
- I ja również. - Oznajmił Bóg Księżyca. Gdy już stali na nogach skierowali wzrok na mnie a zaraz potem na siebie. Kiwnęli do siebie głowami po czym złapali się za ręce..
- Fuzja!. - Powiedzieli jedno głośnie po czym światło ograniczało nam widoczność. Nie było nic widać, nie wiedzieliśmy co się dzieje. Gdy światło przestało świecić i znikło dostrzegliśmy co oni knują. To było dziwne, złączyli swoje ciała i powstało jedno. Forma była męska lecz pełna damskiego wdzięku.
Fuzja Amaterasu i Tsukuyomi'ego:
Ich nowa forma odebrała mi dech w płucach ale szybko się ogarnąłem, wyglądali świetnie. Teraz połączyli swoje moce.
- Teraz jesteśmy tak samo silni jak Ty drogi Kudaime lecz z małą różnicą.. - Usłyszeliśmy połączony podwój Ty nie. - Dodali i chwilę później stali za mną. Użyli teleportacji. Stojąc za mną zaczęli mnie miażdżyć i to dosłownie. Nie miałem nic do powiedzenia a ich ciosy były tak potężne że aż mnie paraliżowały. Jeśli ja w sobie mam taką samą moc to dobrze by było jak by się w końcu pokazała bo inaczej zaraz mnie zabiją. Moi przyjaciele bardzo chcieli by mi pomóc lecz dalej nie byli w stanie tego zrobić po tam tej eksplozji. Jedyna Sakurishi była w stanie to zrobić jednakże szybko ją doprowadzili na ziemie. W zasadzie jednym uderzeniem. Zdenerwowali mnie i to bardzo. Musiałem patrzyć jak ona cierpi a nie mogłem nic zrobić..No w sumie mogłem ale nie wiedziałem jak. Pozbierała się i ponownie chciała mi pomóc jednak ponownie oberwał tyle że mocniej i aż zawyła z bólu padając nieruchomo na ziemie. Po tym coś we mnie pękło, moje ciało aż zawrzało ze wściekłości. Tego było już za dużo.
- Przegięliście!. - Krzyknąłem zatrzymując ich pięść.
- Zaczynasz się bronić?.
- Nie..Zaczynam was miażdżyć. - Powiedziałem i chciałem zaatakować lecz ich druga ręka si uniosła tak szybko po czym jeszcze szybciej wystrzelił we mnie promień. Wgniotło mnie w ścianę. Mieli mnie jak na widelcu i już chcieli skończyć ze mną lecz nagle ktoś od góry wleciał w nich wbijając ich w ziemie, następnie wyskoczył w górę i wylądował przede mną odwrócony plecami.
- S-Sasuke?!. - Powiedział Sakura.
- Hm-Chcieliście się bawić beze mnie?. - Odezwał się w końcu Sasuke jak zawsze mrocznym i chłodnym głosem.
- Co tu robisz?!. - Wydusiłem ledwo z siebie.
- Zaraz przyjdzie Twoja kolei, najpierw nie mogę pozwolić na zagładę mojego świata. - Wyjaśnił. Wyglądał zupełnie inaczej niż jak go kiedyś spotkałem. Wyglądał dużo lepiej i wyczułem że jest o wiele silniejszy niż przedtem. Podobnie jak u mnie coś się w nim zmieniło.
Nowy wygląd Sasuke:
Uchiha popędził na wroga i atakował z głową. Jego ruchy były tak szybkie i precyzyjne. O wiele lepsze niż moje. Przewidywał ataki oponenta i wiedział jak uderzyć. Ten widok mnie zszokował. Kiedy Sasuke stał się tak znakomitym wojownikiem?. To co robił z wrogiem było niesamowite aż nie mogłem oderwać wzroku od niego, nawet zaczął mi imponować..Czekajcie przecież to Uchiha on jest takim samym wrogiem jak teraz Boskie Rodzeństwo jednakże i tak dalej wpatrywałem się w niego jak w obrazek a raczej w styl jaki prowadzi w walce. Jest perfekcyjny. Najlepsze z tego wszystkiego jest to w jaki sposób on się porusza - bezszelestnie - przez co wydawało by się że lewituje a tak nie jest. Po prostu jest w tym momencie dla mnie geniuszem, choć dalej go nienawidzę.
- Tylko na tyle was stać?. - Spytał lekko uśmiechnięty Uchiha po czym uderzył tak mocno że lecieli po ziemi niszcząc ją aż zatrzymali się na skale.
- Jak?. - Powiedziało Rodzeństwo.
- Po prostu.. - Powiedział i zjawił się przed nimi wbijając ich w skałę. Jednak gdy się przyjrzałem dostrzegłem, że zablokowali cios Sasuke. Wtedy on wyrwał się im i odskakiwał. Odskoczył na kilkanaście metrów. Wtedy ja oderwałem się od skały i podszedłem do Uchihy stając obok niemu.
- Jestem tu tylko ze względu na ziemie nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Odezwał się do mnie.
- Spokojnie i tak mam cię gdzieś ale jak chcesz pomóc to pomagaj. - Oznajmiłem po czym dostrzegłem, że on posiada dokładnie takie same oczy co ja tylko że w lewym oku ma również kilka łezek(tomoe) na oku.
- Widzę, że przyglądasz się moim oczom, i tak to te same co u Ciebie. - Wyprzedził moje pytanie. - I tak jak Ty mogę używać sił Yin i Yang. - Dodał co mnie zdziwiło.
- Jakim cudem?. - Spytałem.
- Skup sie lepiej na tym wrogu potem skupimy się na sobie. - Rzekł patrząc już na Boskie Rodzeństwo.
- Uchiha Sasuke...przyglądaliśmy się Tobie i jesteś drugą godną zainteresowania osobą na Ziemi. - Odezwali się.
- A kto jest pierwszą?. - Spytał spokojnie.
- Osoba stojąca zaraz obok Ciebie.. - Rzucili słowami i ruszyli na nas.
- Nie spowalniaj walki.. - Rzekł Uchiha po czym zaczęliśmy z nimi walczyć. Sasuke przyglądał się mi podczas walki i ja jemu co sprawiało, że oboje nie mogliśmy się skupić na Rodzeństwie ale i tak dawaliśmy im radę. Walka była długa i zacięta jednak to my byliśmy góra. Mogliśmy ich już wykończyć gdy nagle Sasuke złapał się za brzuch i oczy padając na kolana. Nie wiedziałem co mu jest ale musiałem zając się sam Rodzeństwem jednak oni postanowili objąć inną taktykę. Wylecieli do góry i popędzili na Sakurę złapali ja i unieruchomili. Następnie to samo zrobili z Sakurishi.
- Zostawcie je!. - Krzyknąłem ze złością.
- Wybierajcie, która ma zginąć pierwsza. - Powiedzieli. Łowca i Naruto próbowali wstać ale na nic ich poczynania byli zbyt mocno osłabieni. Sasuke dalej klęczał lecz czułem jak dziwna siła buzuje w jego ciele.
- Natychmiast puść Sakurę. - Wydobył z siebie przerażający dźwięk i zdziwiło mnie to co powiedział. Myślałem, że ma ją gdzieś ale jednak się pomyliłem i Panienka coś dla niego znaczy.
- S-Sasuke.. - Jęknęła Sakura cichym głosem jednak słyszalnym.
- Słyszeliście co powiedziałem.. - Rzekł grozie Uchiha po czym z jego ciała wydobywała się bardzo powoli widoczna gołym okiem szafirowa Chikara. Czułem jego moc, jest ogromna i potężna prawie jak moja. Sasuke wstał powoli po czym Chikara oplotła całe jego ciało.
- Dobrze więc poznacie prawdziwą moc Dwóch Zakonów. - Oznajmił ukazując swoją nową formę.
Forma Mocy Dwóch Zakonów Sasuke:
Uchiha w szale ruszył na Fuzje Rodzeństwa lecz oni rzucili w niego dziewczynami. Wtedy ja przechwyciłem je a on ruszył dalej. Zaczął się z nimi mierzyć na zupełnie innym poziomie niż wcześniej.
- Nic wam nie jest?. - Spytałem.
- Nie..
- Dobrze idę mu pomóc. - Powiedziałem odchodząc kawałek od dziewczyn po czym zacząłem skupiać drzemiącą moc we mnie a następnie ruszyłem. Ponownie walczyliśmy razem lecz tym razem bez skupianiu się na sobie tylko na nich, więc walka przebiegała na nasza korzyść. Jednak do czasu gdy Boskie Rodzeństwo nie uderzyło w nas podwójną kulą zniszczenia tak jak oni to nazwali. Wbiliśmy się oboje w ziemie. Ten cios oszołomił nas oboje. Fuzja wystrzeliła w nas promień lecz nagle Sakurishi resztkami sił użyła Domeny Światła. Lecący na nas promień został zablokowany przez promień Sakurishi. Jej promień przeleciał przez nas nic nam nie robiąc. Tylko mi się tak zdawało. Mi nic nie zrobi lecz Sasuke ucierpiał. Ten promień nie zrobi krzywdy komuś kto jest dobry, niestety Uchiha nie należał do tych dobrych ale po tym jak ucierpiał coś się zmieniło w nim. Tak jakby jego mrok zmalał po czym znikł lub się schował głęboko w nim. Poczułem jego zmianę. Zmianę z złego na dobrego, nie wiem jak to określić lub nazwać ale wiedziałem już, że po wszystkim jak uda się nam ich pokonać nic nam nie zrobi i przyłączy się do nas. Oba promienie się zneutralizowały a ja wstałem z ziemi. Sasuke chwile leżał po czym również wstał.
- I jak?. - Spytałem bezpośrednio Uchihę.
- Lepiej..dużo lepiej..
- Dobrze to słyszeć.. - Wypowiedziawszy te słowa ja również poczułem zmianę już przestałem żywić urazę do Uchihy a do tego zacząłem się przemieniać w Boską formę. Nie wiem jak to wyjaśnić, po prostu samoczynnie pojąłem jak się zmieniać. Fioletowa Chikara weszła na moje ciało okrywając je jak pancerz, następnie uformowały się skrzydła z mocy dzięki czemu mogłem latać szkoda tylko, że nie wiedziałem jeszcze jak. Do tego pojawił mi się w rękach dwa miecze również stworzone z mocy a na czole tak jak u Sasuke wyrósł mi pewnego rodzaju rubin lub inny szlachetny kamień. Moje włosy lekko się uniosły pod wpływem mocy a moje ubranie również zmieniło się razem z nową formą. Również powstało z mocy.
Boska Forma Shinji'ego:
Gdy już przyjąłem swoją finalną postać stałem z równie przemienionym Sasuke a następnie ruszyliśmy na Boskie Rodzeństwo, które nie miało nic do powiedzenia z mocą jaka oboje mieliśmy. Po kilku nastu minutach Boskie Rodzeństwo przeszło do historii. Pokonaliśmy ich i zabiliśmy. Gdy było już po wszystkim to Księżyc jak i Słońce wróciły na swoje miejsce a każdy z nas wrócił do macierzystej formy. Cała nasza szóstka wróciła do Zamku Ziemi.
Zamek Ziemi.
- Co on tu robi?!. - Zdziwiła się Lady Tsunade gotowa zaatakować już Uchihę.
- Tsunade spokojnie, on już nie jest tym samym Sasuke co wcześniej!. Jest już naszym sprzymierzeńcem. - Powiedziałem.
- Naprawdę mu wierzycie, że nagle się zmienił?. - Zdziwił się naszym podejściem.
- Dzięki mocy Sakurishi można powiedzieć, że wlała mu olej do głowy i nawróciła go na dobrą drogę. - Oznajmiłem.
- Dokładnie tak, gdy jej moc przeszła przez moje ciało, to mrok który mną zawładną znikł i zrozumiałem swoje uczynki. Zrozumiałem także coś jeszcze. - Powiedział odwracając się do Sakury. - Sakuro, przeprasza za wszystko co zrobiłem, zależy mi na Tobie bardzo..proszę jesteś wstanie mi wybaczyć?.
- S-Sasuke, rozumiem Cię..Mam nadzieje, że sie zmieniłeś naprawdę..Oczywiście, że jestem wstanie ale daj mi trochę czasu, dobrze?.
- Dobrze. - Powiedział przytulając ja a on odwzajemniła uścisk.
- No dobra po tych słowach jestem wstanie uwierzyć, ale musisz sie zrehabilitować. - Powiedziała Lady Tsunade.
- Dokładnie, na początek nauczysz mnie panować nad nowymi mocami itp, i podszkolisz moje umiejętności walki. - Powiedziałem a Sasuke kiwną głowa na znak że się zgadza. To że się "nawrócił" nie znaczy że zmienił charakter. Co prawda jest lepiej ale dalej jest czasem oziębły.
- dobra długo was nie było i na pewno sporo się wydarzyło więc mamy o czym rozmawiać ale to już nie dzisiaj. Jesteście zmęczeni, czeka już na was uczta możecie zaszaleć. - Powiedziała Lady Tsunade więc tak zrobiliśmy i pomimo tych wszystkich zdarzeń i zmęczenia zabalowaliśmy sobie za to że udało się nam uratować świat.
- Domena Światła: Pryzmat Boskiej mocy. - Powiedziała Sakurishi po czym wystrzeliła trójkątny promień na Bogini Słońca lecz ta powstrzymała ten potężny atak.
- Domena Lodu: Lejący deszcz sopli. - Powiedziałem po czym cała seria sopli leciała na Boga Księżyca lecz ten rozwalał je swym mieczem.
- Pokaż mi moc Mędrca!. - Krzyknął na mnie Tsukuyomi. Szczerze, to sam chciałbym użyć tej mocy bo było by mi łatwiej walczyć lecz niestety nie wiedziałem jak.
- Domena Lodu: Lodowe Kolce. - Po wypowiedzeniu tych słów z ziemi wyrastały kolce i wyrastały aż do Boga lecz ten się odezwał.
- Siła Yin: Promień zagłady. - Powiedział po czym materialne cząstki dziwnej mocy zbierały się w wysuniętych do mnie dłoniach Boga. Utworzył sporych rozmiarów kule po czym z kuli wystrzelił potężny i szybki promień. Pędząc na mnie niszczył wszystko czego dotknął. Myślałem jakby to zatrzymać lub zniszczyć lecz nic mi nie przychodziło do głowy a promień był coraz bliżej więc postanowiłem go zatrzymać gołymi rękoma. Udało mi się to ale czułem ból w dłoniach.
- Potrafisz powstrzymać mój promień gołymi rękoma?. Dobrze więc dodam więcej mocy. - Rzekł Tsukuyomi i tak zrobił. Poczułem to w dłoniach lecz dalej blokowałem atak. Musiałem go jakoś zniszczyć więc myślałem o rozmowie z Hashiramą-sama co sprawiło że odepchnąłem i zniszczyłem atak Boga.
- Szlak.. - Burknąłem ponieważ czułem jak pulsują mi dłonie.
- Amaterasu przykro mi ale nie mam zamiaru dłużej się powstrzymywać. - Oznajmił Tsukuyomi po czym wyleciał ku górze. Złożył ręce jak do modlitwy po czym zaczął się robić chaos. Wszystko wibrowało a ziemia i skały jakby ożyły i zaczęły atakować wszystko. Tsukuyomi sterował tym miejscem myślami. Każdy zaczął się bronić oprócz Bogini Słońca, która również wyleciała ku górze.
- Dobrze więc i ja zacznę. - Rzekła po czym Słońce przyspieszyło i było już naprawdę blisko. Wydobywane ciepło przeszkadzało nam w robieniu uników. Męczyło nas. Musiałem coś zrobić. Nabrałem powietrza do buzi po czym "wyplułem" powietrze, które zmieniło się w cienki promień. Następnie użyłem go jak miecza i przeciąłem na pół Bogów. Chaos zatrzymał się tak jak i ciepło.
- Pokonani?. - Spytał Łowca.
- Chcielibyście prawda?. - Usłyszeliśmy głos Amaterasu po czym sczepiła się na nowo tak jak jej brat.
- Jak to możliwe?!. - Zdziwiła się Sakura.
- Nie zapominajcie z kim walczymy.. - Przypomniałem.
- Zaczynacie mnie irytować. - Oznajmił Tsukuyomi wyciągając ręce do góry - siostra zrobiła to samo.
- Teraz poznacie naszą moc od środka!. - Powiedzieli w tym samym czasie zlewając głosy. - Spirt Bomb. - Dodali po czym nad nimi zaczęła rosnąć ogromna niebiesko-złota kula zrobiona z mocy Yin i Yang.
- Tego już nie zatrzymam rękoma. - Stwierdziłem.
- Trzeba coś zrobić.. - Zauważył Łowca.
- Jakieś pomysły? - Odezwał się Nanadaime.
- Ja nie mam żadnego. - Powiedziała zażenowana Sakurishi.
- Ale ja mam. - Oznajmiłem. - Sakurishi złap mnie za rękę i staraj się przekazywać mi swoją moc Yang a ja się skupie na swojej mocy Yin.
- Ale przecież Ty masz obie te moce.. - Powiedziała.
- Wiem ale łatwiej mi będzie skupić się na jednej sile niż na dwóch. - Zauważyłem po czym złapała mnie za rękę i przekazywała mi moc. Zaś w drugiej ręce skupiałem obie moce tworząc nie dużą czarno białą kule.
- Nie wiem jak to wyjaśnić ale poczułem tą moc, zrozumiałem ją i zrozumiałem to o czym mówił mi Hashirama, teraz wszystko się zmieniło. - Pomyślałem po czym puściłem Sakurishi, ponieważ moja kula była już gotowa. Wyskoczyłem w kierunku Rodzeństwa a oni zrzucili w moim kierunku swoją ogromną kule. Ja wysunąłem dłoń ze swoją mocą. - Parusushingan.(Dosł. Puls Boskiej Kuli.) - Powiedziałem uderzając swoją kule o ich po czym po ich zetknięciu powstała ogromna eksplozja niszcząca wszystko. Każdy z nas oberwał w jakimś stopniu odłamkami mocy. Powstał ogromny chaos i pełno dymu. Przez jakiś czas było cicho i każdy próbował się pozbierać.
- Żyjecie?!. - Zawołałem do przyjaciół.
- Co to kurwa było!. - Krzyknął Naruto, zmęczony i obolały tak jak i inni. Gdy już wiedziałem, że nic im nie jest zacząłem szukać wzrokiem Amaterasu i Tsukuyomi'ego. Dostrzegłem ich, podnosili się z ziemi i widziałem, że to co się stało ich też zabolało i osłabiło.
- Nie spodziewałam się, że poradzi sobie ze Spirt Bomb. - Zdziwił się Bogini Słońca.
- I ja również. - Oznajmił Bóg Księżyca. Gdy już stali na nogach skierowali wzrok na mnie a zaraz potem na siebie. Kiwnęli do siebie głowami po czym złapali się za ręce..
- Fuzja!. - Powiedzieli jedno głośnie po czym światło ograniczało nam widoczność. Nie było nic widać, nie wiedzieliśmy co się dzieje. Gdy światło przestało świecić i znikło dostrzegliśmy co oni knują. To było dziwne, złączyli swoje ciała i powstało jedno. Forma była męska lecz pełna damskiego wdzięku.
Fuzja Amaterasu i Tsukuyomi'ego:
Ich nowa forma odebrała mi dech w płucach ale szybko się ogarnąłem, wyglądali świetnie. Teraz połączyli swoje moce.
- Teraz jesteśmy tak samo silni jak Ty drogi Kudaime lecz z małą różnicą.. - Usłyszeliśmy połączony podwój Ty nie. - Dodali i chwilę później stali za mną. Użyli teleportacji. Stojąc za mną zaczęli mnie miażdżyć i to dosłownie. Nie miałem nic do powiedzenia a ich ciosy były tak potężne że aż mnie paraliżowały. Jeśli ja w sobie mam taką samą moc to dobrze by było jak by się w końcu pokazała bo inaczej zaraz mnie zabiją. Moi przyjaciele bardzo chcieli by mi pomóc lecz dalej nie byli w stanie tego zrobić po tam tej eksplozji. Jedyna Sakurishi była w stanie to zrobić jednakże szybko ją doprowadzili na ziemie. W zasadzie jednym uderzeniem. Zdenerwowali mnie i to bardzo. Musiałem patrzyć jak ona cierpi a nie mogłem nic zrobić..No w sumie mogłem ale nie wiedziałem jak. Pozbierała się i ponownie chciała mi pomóc jednak ponownie oberwał tyle że mocniej i aż zawyła z bólu padając nieruchomo na ziemie. Po tym coś we mnie pękło, moje ciało aż zawrzało ze wściekłości. Tego było już za dużo.
- Przegięliście!. - Krzyknąłem zatrzymując ich pięść.
- Zaczynasz się bronić?.
- Nie..Zaczynam was miażdżyć. - Powiedziałem i chciałem zaatakować lecz ich druga ręka si uniosła tak szybko po czym jeszcze szybciej wystrzelił we mnie promień. Wgniotło mnie w ścianę. Mieli mnie jak na widelcu i już chcieli skończyć ze mną lecz nagle ktoś od góry wleciał w nich wbijając ich w ziemie, następnie wyskoczył w górę i wylądował przede mną odwrócony plecami.
- S-Sasuke?!. - Powiedział Sakura.
- Hm-Chcieliście się bawić beze mnie?. - Odezwał się w końcu Sasuke jak zawsze mrocznym i chłodnym głosem.
- Co tu robisz?!. - Wydusiłem ledwo z siebie.
- Zaraz przyjdzie Twoja kolei, najpierw nie mogę pozwolić na zagładę mojego świata. - Wyjaśnił. Wyglądał zupełnie inaczej niż jak go kiedyś spotkałem. Wyglądał dużo lepiej i wyczułem że jest o wiele silniejszy niż przedtem. Podobnie jak u mnie coś się w nim zmieniło.
Nowy wygląd Sasuke:
Uchiha popędził na wroga i atakował z głową. Jego ruchy były tak szybkie i precyzyjne. O wiele lepsze niż moje. Przewidywał ataki oponenta i wiedział jak uderzyć. Ten widok mnie zszokował. Kiedy Sasuke stał się tak znakomitym wojownikiem?. To co robił z wrogiem było niesamowite aż nie mogłem oderwać wzroku od niego, nawet zaczął mi imponować..Czekajcie przecież to Uchiha on jest takim samym wrogiem jak teraz Boskie Rodzeństwo jednakże i tak dalej wpatrywałem się w niego jak w obrazek a raczej w styl jaki prowadzi w walce. Jest perfekcyjny. Najlepsze z tego wszystkiego jest to w jaki sposób on się porusza - bezszelestnie - przez co wydawało by się że lewituje a tak nie jest. Po prostu jest w tym momencie dla mnie geniuszem, choć dalej go nienawidzę.
- Tylko na tyle was stać?. - Spytał lekko uśmiechnięty Uchiha po czym uderzył tak mocno że lecieli po ziemi niszcząc ją aż zatrzymali się na skale.
- Jak?. - Powiedziało Rodzeństwo.
- Po prostu.. - Powiedział i zjawił się przed nimi wbijając ich w skałę. Jednak gdy się przyjrzałem dostrzegłem, że zablokowali cios Sasuke. Wtedy on wyrwał się im i odskakiwał. Odskoczył na kilkanaście metrów. Wtedy ja oderwałem się od skały i podszedłem do Uchihy stając obok niemu.
- Jestem tu tylko ze względu na ziemie nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. - Odezwał się do mnie.
- Spokojnie i tak mam cię gdzieś ale jak chcesz pomóc to pomagaj. - Oznajmiłem po czym dostrzegłem, że on posiada dokładnie takie same oczy co ja tylko że w lewym oku ma również kilka łezek(tomoe) na oku.
- Widzę, że przyglądasz się moim oczom, i tak to te same co u Ciebie. - Wyprzedził moje pytanie. - I tak jak Ty mogę używać sił Yin i Yang. - Dodał co mnie zdziwiło.
- Jakim cudem?. - Spytałem.
- Skup sie lepiej na tym wrogu potem skupimy się na sobie. - Rzekł patrząc już na Boskie Rodzeństwo.
- Uchiha Sasuke...przyglądaliśmy się Tobie i jesteś drugą godną zainteresowania osobą na Ziemi. - Odezwali się.
- A kto jest pierwszą?. - Spytał spokojnie.
- Osoba stojąca zaraz obok Ciebie.. - Rzucili słowami i ruszyli na nas.
- Nie spowalniaj walki.. - Rzekł Uchiha po czym zaczęliśmy z nimi walczyć. Sasuke przyglądał się mi podczas walki i ja jemu co sprawiało, że oboje nie mogliśmy się skupić na Rodzeństwie ale i tak dawaliśmy im radę. Walka była długa i zacięta jednak to my byliśmy góra. Mogliśmy ich już wykończyć gdy nagle Sasuke złapał się za brzuch i oczy padając na kolana. Nie wiedziałem co mu jest ale musiałem zając się sam Rodzeństwem jednak oni postanowili objąć inną taktykę. Wylecieli do góry i popędzili na Sakurę złapali ja i unieruchomili. Następnie to samo zrobili z Sakurishi.
- Zostawcie je!. - Krzyknąłem ze złością.
- Wybierajcie, która ma zginąć pierwsza. - Powiedzieli. Łowca i Naruto próbowali wstać ale na nic ich poczynania byli zbyt mocno osłabieni. Sasuke dalej klęczał lecz czułem jak dziwna siła buzuje w jego ciele.
- Natychmiast puść Sakurę. - Wydobył z siebie przerażający dźwięk i zdziwiło mnie to co powiedział. Myślałem, że ma ją gdzieś ale jednak się pomyliłem i Panienka coś dla niego znaczy.
- S-Sasuke.. - Jęknęła Sakura cichym głosem jednak słyszalnym.
- Słyszeliście co powiedziałem.. - Rzekł grozie Uchiha po czym z jego ciała wydobywała się bardzo powoli widoczna gołym okiem szafirowa Chikara. Czułem jego moc, jest ogromna i potężna prawie jak moja. Sasuke wstał powoli po czym Chikara oplotła całe jego ciało.
- Dobrze więc poznacie prawdziwą moc Dwóch Zakonów. - Oznajmił ukazując swoją nową formę.
Forma Mocy Dwóch Zakonów Sasuke:
Uchiha w szale ruszył na Fuzje Rodzeństwa lecz oni rzucili w niego dziewczynami. Wtedy ja przechwyciłem je a on ruszył dalej. Zaczął się z nimi mierzyć na zupełnie innym poziomie niż wcześniej.
- Nic wam nie jest?. - Spytałem.
- Nie..
- Dobrze idę mu pomóc. - Powiedziałem odchodząc kawałek od dziewczyn po czym zacząłem skupiać drzemiącą moc we mnie a następnie ruszyłem. Ponownie walczyliśmy razem lecz tym razem bez skupianiu się na sobie tylko na nich, więc walka przebiegała na nasza korzyść. Jednak do czasu gdy Boskie Rodzeństwo nie uderzyło w nas podwójną kulą zniszczenia tak jak oni to nazwali. Wbiliśmy się oboje w ziemie. Ten cios oszołomił nas oboje. Fuzja wystrzeliła w nas promień lecz nagle Sakurishi resztkami sił użyła Domeny Światła. Lecący na nas promień został zablokowany przez promień Sakurishi. Jej promień przeleciał przez nas nic nam nie robiąc. Tylko mi się tak zdawało. Mi nic nie zrobi lecz Sasuke ucierpiał. Ten promień nie zrobi krzywdy komuś kto jest dobry, niestety Uchiha nie należał do tych dobrych ale po tym jak ucierpiał coś się zmieniło w nim. Tak jakby jego mrok zmalał po czym znikł lub się schował głęboko w nim. Poczułem jego zmianę. Zmianę z złego na dobrego, nie wiem jak to określić lub nazwać ale wiedziałem już, że po wszystkim jak uda się nam ich pokonać nic nam nie zrobi i przyłączy się do nas. Oba promienie się zneutralizowały a ja wstałem z ziemi. Sasuke chwile leżał po czym również wstał.
- I jak?. - Spytałem bezpośrednio Uchihę.
- Lepiej..dużo lepiej..
- Dobrze to słyszeć.. - Wypowiedziawszy te słowa ja również poczułem zmianę już przestałem żywić urazę do Uchihy a do tego zacząłem się przemieniać w Boską formę. Nie wiem jak to wyjaśnić, po prostu samoczynnie pojąłem jak się zmieniać. Fioletowa Chikara weszła na moje ciało okrywając je jak pancerz, następnie uformowały się skrzydła z mocy dzięki czemu mogłem latać szkoda tylko, że nie wiedziałem jeszcze jak. Do tego pojawił mi się w rękach dwa miecze również stworzone z mocy a na czole tak jak u Sasuke wyrósł mi pewnego rodzaju rubin lub inny szlachetny kamień. Moje włosy lekko się uniosły pod wpływem mocy a moje ubranie również zmieniło się razem z nową formą. Również powstało z mocy.
Boska Forma Shinji'ego:
Gdy już przyjąłem swoją finalną postać stałem z równie przemienionym Sasuke a następnie ruszyliśmy na Boskie Rodzeństwo, które nie miało nic do powiedzenia z mocą jaka oboje mieliśmy. Po kilku nastu minutach Boskie Rodzeństwo przeszło do historii. Pokonaliśmy ich i zabiliśmy. Gdy było już po wszystkim to Księżyc jak i Słońce wróciły na swoje miejsce a każdy z nas wrócił do macierzystej formy. Cała nasza szóstka wróciła do Zamku Ziemi.
Zamek Ziemi.
- Co on tu robi?!. - Zdziwiła się Lady Tsunade gotowa zaatakować już Uchihę.
- Tsunade spokojnie, on już nie jest tym samym Sasuke co wcześniej!. Jest już naszym sprzymierzeńcem. - Powiedziałem.
- Naprawdę mu wierzycie, że nagle się zmienił?. - Zdziwił się naszym podejściem.
- Dzięki mocy Sakurishi można powiedzieć, że wlała mu olej do głowy i nawróciła go na dobrą drogę. - Oznajmiłem.
- Dokładnie tak, gdy jej moc przeszła przez moje ciało, to mrok który mną zawładną znikł i zrozumiałem swoje uczynki. Zrozumiałem także coś jeszcze. - Powiedział odwracając się do Sakury. - Sakuro, przeprasza za wszystko co zrobiłem, zależy mi na Tobie bardzo..proszę jesteś wstanie mi wybaczyć?.
- S-Sasuke, rozumiem Cię..Mam nadzieje, że sie zmieniłeś naprawdę..Oczywiście, że jestem wstanie ale daj mi trochę czasu, dobrze?.
- Dobrze. - Powiedział przytulając ja a on odwzajemniła uścisk.
- No dobra po tych słowach jestem wstanie uwierzyć, ale musisz sie zrehabilitować. - Powiedziała Lady Tsunade.
- Dokładnie, na początek nauczysz mnie panować nad nowymi mocami itp, i podszkolisz moje umiejętności walki. - Powiedziałem a Sasuke kiwną głowa na znak że się zgadza. To że się "nawrócił" nie znaczy że zmienił charakter. Co prawda jest lepiej ale dalej jest czasem oziębły.
- dobra długo was nie było i na pewno sporo się wydarzyło więc mamy o czym rozmawiać ale to już nie dzisiaj. Jesteście zmęczeni, czeka już na was uczta możecie zaszaleć. - Powiedziała Lady Tsunade więc tak zrobiliśmy i pomimo tych wszystkich zdarzeń i zmęczenia zabalowaliśmy sobie za to że udało się nam uratować świat.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)












